Słowa są tak niezmienne...

                                 Sacrifice your dreams.


Nazywam się Ichijou Hattori. Mam 24 lata. Zajmuję się obecnie nauczaniem historii w pewnej szkole, którą sam ukończyłem przed kilku laty. Obserwuję świat i ludzi, kocham ich. Oczywiście nie powiem, że jestem aspołeczny, ale nie dałbym zabić się za ogół jak ci wszyscy pierdoleni męczennicy, którzy umierają dla idei. Jestem człowiekiem towarzyskim - nie jest to powód, by traktować życie jak jedną wielką imprezę. Miłość uznaję za najwyższą wartość życiową...i szanuję jej wszystkie prawa. Nie przebaczam tylko jednego.
Nienawiści.







Awakened light stay on the blue sky.
  

 

 Elude the past.


Urodziłem się 16 października jako jedyny syn Reiki Hattori, samotnej matki. Ojciec - Sebastian Ashrew, Anglik z pochodzenia - zmarł na raka, nim skończyłem trzy miesiące. może to i lepiej. To dzięki niemu wyglądam tak, jak na tych zdjęciach...I ubieram się nawet podobnie. Matka była cierpliwa, dała mi swoje nazwisko - w końcu taka była wola jej ukochanego. Jako kobieta wyrozumiała, tolerowała wszystkie błędy jedynaka-popierdoleńca, zapewniała mi wszystko, co najlepsze, dobrą podstawówkę, potem gimnazjum i Liceum Ashita, to samo, w którym teraz pracuję. Akceptowała nawet to, czym się zajmowałem. A zajmowałem się różnymi kryminalnymi sprawami, zdarzyło mi się nawet siedzieć w więzieniu w Shinzuoka. Dość makabryczne doświadczenie - lecz cenne. Spytasz, jak takiego furiata, który ma za sobą 4 lata pierdla, liczne przygody z przedstawicielami szczególnego świata i kradzieże oraz zabójstwo (oczywiście nie udowodniono mi winy), można uczynić grzecznym belfrem? Otóż można. Poznałem cudowną dziewczynę, opanowała ona moje serce z dziecinną łatwością. Setsuna, śliczna policjantka, aresztowała mnie przy jednej z akcji. Podczas widzeń oczarowała mój umysł, sprawiła, że po wyjściu na wolność nie czyniłem już zła. Relacja policjant-przestępca przemieniła się w relację kochanek-kochanka. Zamieszkaliśmy razem, szybko skończyłem zaczęte przed tym rozdziałem studia pedagogiczne. Tak się złożyło, że akurat Ashita poszukiwała historyka, bo stary Raito Hanabusa -  nauczyciel tegoż przedmiotu, bodajże 60-letni - wyzionął ducha. Za namową ukochanej złożyłem papiery. Przyjęli mnie. Tak chyba nawet jest lepiej, co nie? Gdyż mogę dręczyć ludzi, których kocham.


I'm under the gun, feel like the only one
I just can't decide where I'm running from
But my past is killing and killing me
every day I elude her.

 

Forsake the future, while stained with deep despair.

 

Jaki jestem? O, to na pewno mogę ci powiedzieć -  jestem wredny i sarkastyczny, cechuje mnie przebiegłość oraz spryt, których nie waham się używać jako broni. Potrafię być też miły, uroczy i pomocny, gdy mi się tego zachce. Wprawdzie słyszysz często z moich ust, że kocham ludzkość i jej żałosne grzechy,, jednak są to tylko puste słowa kolejnego grzesznika, gdyż gdzieś w głębi Ichijou drzemie okrutnik i potwór.  Dla kobiet jestem czarujący, lecz poza Setsuną żadną nie interesowałem się na poważnie. Wolałem ryzykowne pocałunki niż wierność aż po grób. Mam duże umiejętności w parkourze, sprawnie posługuję się też nożem sprężynowym - najbardziej jednak kocham tradycyjne, stare dobre kendo. Jako nauczyciel...hm. Bywam wymagający, upierdliwy, ale potrafię ciekawie sprzedać wiedzę. Liberalista, toleruję niemal wszystkie chwyty ucznia (raz nawet przepuściłem ściągającemu), lecz nie stronię od jedynek. Czasami imprezuję z własnymi uczniami. Nikt oczywiście nie zarzuca mi demoralizacji młodzieży, bo jak tu zarzucić deprawację nieletnich komuś, kto zabiera podopiecznych na "wycieczkę krajoznawczą"? Poważnie traktuję tylko kendo. Jedyny sport, w którym się odnajduję i który pokochałem niemal tak jak matkę, Setsunę i zabijanie.


 


                                                                           
                                                                       niezmienne więzi


(Hey brothers ęd sisters! :D Tak, tak, nowy belfer, mało CODZIENNY historyk, ale lepszy taki niż żaden. Karta idzie do dopracowania, to na bank, ale mam lenia i nie wiem, czy dam radę to zrobić w tygodniu. Zapraszam do wątków z Ichijou-kunem. Spokojnie, on tylko pali, pije i zjada żywcem XDDD Tytuł karty z polskiego tłumaczenia piosenki Kurosakiego Ichigo - Unchangeable Word, wizerunek - tenże Kurosaki z anime i mangi Bleach wzięty z tumblra, a nagłówki pochodzą z wypowiedzi Sebastiana Michaelisa z anime Kuroshitsuji/Black Butler.)

36 komentarzy:

  1. [Witam na blogu ;) W razie pomysłu i oczywiście chęci, zapraszam pod kartę ^^]

    Yuu

    OdpowiedzUsuń
  2. [Przywitam się jak na grzeczną dziewczynkę przystało, tak więc Ohayo!
    Świetna karta :D Jak byś jeszcze dodał "powiązania" i ogarnął jakiś obrazek swojej miłości to byłoby fajne haha Takie tam moje wymyślanki xD Oczywiście zapraszam do wątku... Hmm tylko jakiego? XD]


    Yuko

    OdpowiedzUsuń
  3. [Cześć :D Przeepicki pierwszy gif, poważnie. Jeśli masz ochotę na wątek, to super. Coś spróbuję do wieczora wymyślić]

    Takego

    OdpowiedzUsuń
  4. [ witam się grzeczniie :) Jeśli jest pomysl jakiś na wątek to zapraszam ^^]

    Tsunade

    OdpowiedzUsuń
  5. [Pierwsze koty za płoty, wybacz za jakość :< ]

    Narumiya pofolgował trochę w nocy, czytając do późna jedną z tych lektur, od których nie mógł oderwać spojrzenia, nawet przy najlepszych chęciach; kolekcjonowanie spóźnień na lekcji historii weszło mu w krew, więc nie przejął się szczególnie tym dramatem, po drodze korzystając jeszcze z dobroci automatu, który kusił i to BARDZO kusił swoją jakże apetyczną zawartością.
    Yuu wygrzebał z kieszeni drobne i wybrał na chybił trafił napój energetyzujący, coby nagrodzić organizm nowymi siłami do życia. Otworzył puszkę z charakterystycznym sykiem i ruszył raźnym krokiem na drugie piętro, poprawiając torbę na ramieniu, usiłując się wyswobodzić z jego uścisku i rozsypać swoją zawartość malowniczo na podłodze. Po wprowadzeniu wystarczającej ilości płynu do organizmu, wyrzucił do połowy opróżnioną puszkę do kosza, poprawił okulary na nosie i zapukał knykciem w drzwi, za którymi zwykle odbywały się zajęcia ze starym profesorem, który nawet miał problem z zapamiętaniem nazwisk uczniów. Bez zaproszenia wszedł do środka, sprawiając wrażenie „bujającego w obłokach”, jak zwykle zresztą.
    — Przepraszam za… — i zaciął się połowie na widok obcego nauczyciela, o którym — o dziwo – nie miał żadnych danych; poczuł się nieswojo, gdy w jego głowie pojawił się wielki, czerwony ERROR. Zamrugał parę razy, orientując się w sytuacji. — Ups, chyba coś pomyliłem — stwierdził, wycofując się za drzwi.
    Coś nieprawdopodobnego! Pierwszy raz w jego karierze uczniowskiej zdarzyło mu się pomylić klasę. Czyżby dopadła go skleroza w tak młodym wieku?

    Yuu


    OdpowiedzUsuń
  6. (Dla mnie bomba/ Jak wpadnę na koncepcję jak to zacząc to moge zacząć chyba że ty masz już swój niecny plan to możesz zacząć xD)

    AKira

    OdpowiedzUsuń
  7. [No to wio :D ]

    Zazwyczaj treningi w dojo wyglądały tak samo - rozgrzewka, suburi, potem ćwiczenia i ji-geiko na koniec. Była to mieszanka, po której większość kendoków wyglądała tak, jakby ktoś wylał im na głowy kubeł wody. Trening to trening, ma być wyczerpujący.
    Ale raz w miesiącu wszystko to wyglądało inaczej. Była liga. W trakcie tego wydarzenia odbywały się wyłącznie pojedynki na punkty i na tej podstawie przygotowywano potem ranking zawodników w klubie. Takeo wymyślił to, by przyzwyczaić drużynę do tego, jak wyglądają zawody i sprawdzić, jak wszyscy sobie radzą. Standardowo pierwsze miejsce należało do Akiyamy, potem była potężna przepaść, a potem zaczynał się właściwy ranking. Takeo nigdy nie czuł, żeby ktokolwiek zazdrościł mu pozycji i osiągnięć, bądź uważał, że to niesprawiedliwe. Biorąc pod uwagę zaangażowanie chłopaka i ilość pracy, jaką wkładał w kendo, nie dało się oczekiwać innego wyniku. Kapitan to kapitan. Musi być najlepszy.
    Wszyscy byli już w zbrojach i czasem ciężko było odróżnić od siebie osoby. Luźna hakama i keikogi ukrywały kompletnie sylwetkę, do tego dochodziło jeszcze bogu maskujące tułów, no i men z charakterystyczną kratą zasłaniającą twarz. Takeo sam się czasem mylił.
    Chłopak uważnie obserwował pojedynki, trzymając w dłoni swój shinai, aż w końcu przyszła jego kolej.

    Takeo

    OdpowiedzUsuń
  8. [ Podoba mi się i zacznę.
    + Przepraszam, ale mój ukochany internet na samej końcówce tekstu się zbuntował i musiałam pisać po raz drugi. Dlatego też może z tego wyjść mleko ; x]

    Nic jej dzisiaj nie wychodziło, kompletnie nic! Była rozkojarzona i ciągle w głowie miała nocne wycie swojego ojca, pod oknami jej pokoju. Miała nadzieje, że ten koszmar w końcu się skończy, że po prostu przestanie odwalać jej takie przedstawienia. Jednak to tylko głupie nadzieje, kompletnie bezsensowne.
    Trzymała tą drewnianą pałkę w ręce i skupiała się na zadawaniu ciosów przeciwnikowi. Ten trening był kompletną porażką, bo co starała się dobrze wykonywać techniki, tym bardziej jej to n ie wychodziło. Miała ochotę rzucić shinaiem w ścianę i gołymi rękoma kogoś po prostu zabić. Targały nią różne emocje. Gniew, nienawiść, rozpacz, przygnębienie, zagubienie czy złość. To wszystko kumulowało się w niej i rozwalało od środka. Wewnątrz siebie była kłębkiem nerwów, była jak ożywiony wulkan, którego lawa niszczyła na swojej drodze wszystko, co się napatoczyło. Ale na zewnątrz nie było tego widać. Inni widzieli w niej tylko rozkojarzoną dziewczynę, która była jaka była. Niegroźna.
    Kiedy trening dobiegł końca, wyszła z dojo jako pierwsza. Jednak nie do szatni, ale do toalety. Obmyła swoją twarz zimną wodą, chciała się orzeźwić. Niestety nawet to na nic się zdało. Spojrzała w swoje odbicie w małym lustrze i stwierdziła, że wygląda jak siedem nieszczęść. Z jej spiętych włosów wychodziły fioletowe kosmyki. Nie pofatygowała się z ich spinaniem, po prostu czekała aż inni sobie pójdą, by następnie po cichu wejść znowu do dojo. Jej sensei stał przy ścianie i nad czymś myślał. Głupio mu było przeszkadzać, ale w końcu do niego podeszła.
    - Sensei, co ja robię nie tak? - spytała, na co on dopiero ja zauważył. Spojrzała mu tylko w oczy i niezgrabnie się uśmiechnęła.

    Tsunade

    OdpowiedzUsuń
  9. Powiedzenie, że Yuu „wyszedł z siebie” było lekkim przekoloryzowaniem prawdy; nie przejął się AŻ tak bardzo swoim przejawem ignorancji, właściwie Narumiya postanowił znów poudawać głuchego i powagarować do woli aż do dzwonka na kolejną lekcje i jego jakże misterny plan by się pewnie powiódł, gdyby nie ta przeklęta nauczycielka fizyki, która niczym kruk krążyło po korytarzu, bo zapewne — jak zwykle zresztą — zapomniała dziennika.
    No cóż, Yuu nie należał do osób, przed którymi fortuna szczerzyła się na lewo i prawo, dlatego zapobiegawczo uśmiechnął się w stronę swojej życiowej zmory, przywitał ją krótkim, rzuconym na odwal się „dzień dobry” i nie wdając się w żadne dyskusje na temat swojego „olewawczego stosunku do szkoły” zrobił w tył w zwrot, aby kolejny raz przetestować swoją wytrzymałość na lekcji historii.
    Wszedł chyłkiem do klasy, uśmiechając się pod nosem; nie miał zamiaru tym małym mankamentem psuć sobie reszty dnia, zwłaszcza że pogoda na dworze zapowiadała się iście obiecująco. Oczywiście był bardzo zainteresowany personą nauczyciela i nie miał wątpliwości, że po zajęciach trochę powęszy tu i ówdzie, wykorzystując swoje stare, sprawdzone sztuczki.
    — Chyba faktycznie zaszło znaczące nieporozumienie — stwierdził, zajmując swoje standardowe miejsce; ostatni ławka, w ostatnim rzędzie przy oknie, przerywając wykład „rudzielca”, suszącego zęby do klasy.
    Bez żadnej rekompensaty, otworzył swoją torbę, wyjmując z niej jakiś długopis, jakiś zeszyt (po okładce poznał, że często towarzyszył mu na chemii) i zniszczony przez czas podręcznik, w którym bez wątpienia już brakowało parę kartek, wykorzystanych na orgiami; jego poza lekcyjne hobby trenowane z nudów. Na trafił spojrzenie na okno i rozmarzył się odrobinę, standardowo bawiąc się długopisem.

    Yuu

    OdpowiedzUsuń
  10. Słuchając jego słów, wyglądała na mocno skupioną. Czuła nawet, że ma racje. Przez te wszystkie rzeczy, które ją spotykały nie potrafiła skupić się na jednej i istotnej rzeczy. Na kendo. Po prostu wyprowadzało ją to z równowagi.
    Uśmiechnęła się niedbale i spojrzała na shinai w swojej ręce. Następnie odprowadziła go wzrokiem, a kiedy została sama, podeszła do manekina. Z początku waliła delikatnie i wolno. Przypominała sobie czasy, kiedy jej ojciec nie pił. Dbał o nią, zabierał na różne wycieczki, dzięki czemu zwiedziła mnóstwo krajów. Była szczęśliwą i otwartą osobą, a uśmiech z jej twarzy nie znikał. Miała tez nawet sporo przyjaciół, dopóki jej tata nie stracił pracy w kancelarii. Przez to się załamał i zaczął nadużywać alkoholu, jednocześnie odmieniając i niszcząc jej dotychczasowe życie. Chodził za nią jak cień, czasami nawet podniósł rękę. To już nie był ten sam mężczyzna, którego znała niegdyś.
    Znowu nabrała się w niej złość, przez co mocniej zaczęła walić w manekina. Próbowała powstrzymać łzy, ale powoli się jej wymykały. Do jej głowy wkradały się kolejne obrazy wspomnień z jej życia, przez co w manekina waliła już całej siły. Biedny manekin z godnością przyjmował na siebie ciosy, do póki jej drewniana pałka nie złamała się na pół. Następnie usiadła na ziemię i pozwoliła sobie na chwilę słabości. Tylko na chwilę.

    Tsunade

    OdpowiedzUsuń
  11. [Jak najbardziej, nowy historyk i te sprawy, chętnie zrobię z Miwy psychiczną stalkerkę :D Zacznij tylko, proszę. Gdzie robimy wątek? W jakiejś sali? ;p]

    Miwa

    OdpowiedzUsuń
  12. Zanim pojedynek zaczął się na dobre, Takeo już miał wrażenie, że z jego przeciwnikiem jest coś nie tak. Fani mangi i anime o sztukach walki (albo shonen tak ogólnie) zapewne dobrze wiedzieli, że obecność silnego wojownika zawsze sprawiała, że ci słabsi czuli się nieco nieswojo. Otóż wcale nie było to takie wyssane z palca - zaawansowany kendoka też roztaczał wokół siebie specyficzną aurę, a Takeo nie był takim młotkiem, na jakiego zazwyczaj wyglądał i od początku miał się na baczności.
    Paradoksalnie - wręcz mu to przeszkodziło. W kendo uderzasz na sto procent, nie na pięćdziesiąt, osiemdziesiąt czy nawet dziewięćdziesiąt dziewięć. Chwila moment i było po wszystkim, Takeo zadał może jedno kote.
    Chłopaka zatkało trochę, gdy ogłoszono, kim jest jego oponent.
    - Sensei? - zapytał, schodząc z maty.

    Takeo

    OdpowiedzUsuń
  13. [Wiem, wiem miałam zacząć parę dni temu...xD Wybacz, ale nadal nie mam weny więc jak coś to od razu przepraszam za jakość. Noo i uprzedzam nie jestem dobra w opisywaniu treningów xd]

    Kolejny dzień w szkole. Chodź nie był aż tak zwyczajny jak inne. Dyrektorka oznajmiła, że mamy nowego nauczyciela od historii bo nasz poprzedni nauczyciel Raito Hanabusa zmarł. Z jednej strony było to smutne a z drugiej już się nasłuchałam w damskiej toalecie jaki to nowy sensei nie jest przystojny. Same ochy i achy. Ja jeszcze go osobiście nie poznałam więc nie miałam o nim zdania, ale z tego co słyszałam miał zostać opiekunem klubu kendo. Westchnęłam. Po lekcjach udałam się do dojo. Dzisiaj miałam trening z nowymi. Przyszłam trochę wcześniej więc miałam czas dla siebie. Poszłam do przebieralni. Przebrałam się w strój i poszłam na salę. Nie czekałam długo aż grupa dotarła na miejsce. Przebrani, gotowi i zwarci stali na przeciwko mnie. Na początku jak zwykle rozgrzewka. Bieganie dookoła sali machając w przód ramionami a następnie w tył. Później kolejne ćwiczenia i możemy się zabrać za trening. Gdy wszyscy już się rozgrzali przyszedł czas na podstawowe ćwiczenia - praca nad sylwetką, ćwiczenia podstawowych kroków i cięć. Mają one za zadanie pozwolić każdemu na chwilę się skupić na szczegółach. Na które normalnie nie ma czasu poświęcić uwagi w trakcie treningu. Następnie wspólne przywitanie. Po tym kazałam wszystkim założyć Bogu. Sama również to uczyniłam. Kolejne ćwiczenia a na końcu walka treningowa. Postanowiłam, że stoczę z każdym z nich jedną walkę. Gdy chciałam zacząć zauważyłam jakiegoś mężczyznę wchodzącego do dojo. Nie odezwał się ani nic. Za to jedna dziewczyna zaczęła coś szeptać entuzjastycznie do drugiej. Zmarszczyłam brwi. Odchrząknęłam i zwróciłam na siebie uwagę. Stwierdziłam, że później się zajmę intruzem. Najpierw niech wie z kim ma do czynienia. Zaatakowałam krzycząc głośno... Gdy wszyscy byli już po walce zdjęłam men i podeszłam do intruza. - A pan to kto? - Spytałam. Chyba nawet trochę niegrzecznie, ale nie może mnie winić. Jestem mega zmęczona, a do tego nie mogłam się maksymalnie skupić bo cały czas zastanawiałam się kim on jest.

    [Okay, nie stać mnie na nic lepszego xd]
    Yuko

    OdpowiedzUsuń
  14. [przyznam, że trudno mi zacząć, bo jakoś sobie tego nie wyobrażam - w sensie pomysł jest dobry, ale mogę zacząć opowieścią o tym, że siedzi w klasie i jest zdziwiony]

    OdpowiedzUsuń
  15. Zostać zlanym przez senseia to żaden wstyd, dlatego Takeo uśmiechnął się szeroko, zdejmując men i uścisnął dłoń nowego nauczyciela.
    - Arigatou gozaimasu - powiedział, czerwieniąc się lekko na pochwały. Nie było tak, ze Takeo nie zdawał sobie sprawy ze swoich (sporych) możliwości - po prostu strasznie się krępował, gdy ktoś go chwalił.
    Chłopak uważnie słuchał tego, co Hattori-sensei miał do powiedzienia o ich przeciwnikach w turnieju. Sam robił mały rekonesans i w miarę pokrywał się on z tym, czego dowiadywał się teraz. To zdecydowanie poprawiało nastrój. Znaczy, że dobrze przewidywał i będzie wiedział, czego się spodziewać.
    Nowy nauczyciel zapowiadał się dość dobrze. Trudno było stwierdzić, czy będzie w stanie jakoś dużo zmienić przed samymi zawodami - został w końcu tylko tydzień czasu. Ale kto wie?

    Takeo

    [Możesz zamordować za jakość, ale mam jajecznicę zamiast mózgu dzisiaj]

    OdpowiedzUsuń
  16. Zarumieniłam się od razu, choć nie byłam pewna czy to w ogóle było widać skoro i tak byłam cała czerwona po ciężkim treningu. - Przepraszam. - Ukłoniłam się. - jestem Kanoe Yuko. Miło mi poznać nowego opiekuna jak i nauczyciela historii. - Było mi wstyd, że naskoczyłam na nauczyciela. Obejrzałam się za siebie. dziewczyny nadal stały i chichotały do siebie szepcząc co chwilę. Zmarszczyłam brwi. - Nie wiem czy wiecie, ale trening już się skończył. Także zapraszam do szatni. - Powiedziałam głośnio. Chichotki wielce obrażone z trudem poszły do szatni. Szybko odwróciłam się do senseia. - Przepraszam za ich zachowanie. Zazwyczaj się tak nie zachowują. - Ukłoniłam się po raz kolejny. Będę musiała im dać nauczkę następnym razem.

    Yuko

    OdpowiedzUsuń
  17. [My chyba mieliśmy robić wątek o zakochanej Miwie w prof. Hattorim, jeśli nadal oczywiście chcesz, to mogę zacząć, tylko daj mi delikatny zarys, gdzie będzie się rzecz działa :D]

    Miwa

    OdpowiedzUsuń
  18. [Dobrzz, panie profesorze, ale weź pod uwagę, że historią japońską się nie interesuję, więc będę improwizowała, dając niby to gadki historyczne, albo po prostu posiłkowała się Wikipedią :D I – z racji tego, że się dość spieszę z zejściem z komputera już – zacznę krótko, ale że weekend nadchodzi, to będę miała siły na coś dłuższego :P]


    Miwa była dzisiaj niesamowicie podekscytowana.
    Zaledwie godzinę wcześniej, na wychowawczej, sensei rzucił im na odchodne, aby „przygotowali się na lekką zmianę, ponieważ poprzednia historyczka musiała przejść na macierzyńskie, a nowy nauczyciel jest właściwie świeżo po studiach”. W sumie to uwagę Mirzy przykuły ostatnie słowa – tak się bowiem składało, że ostatnio była bardzo zainteresowana studentami i wszelakimi formami studentopodobnymi (swoje preferencje co do mężczyzn dziewczyna zmieniała kilka razy do roku, o ile nie częściej, ale zbytnio się tym nie przejmowała). A wszystko dlatego, że ostatnio jakiś student przepił ją na imprezie, czym ją urzekł – od tego czasu na słowo „studia” i tak dalej reagowała przyspieszonym biciem serca i wypiekami.
    Wpadła pierwsza do historycznej klasy, zajęła sobie miejsce z przodu i wymachując nogami z uciechy, czekała na dźwięk dzwonka. Nie przejmowała się, gdy znajomi z klasy namawiali ją do wyjście gdzieś („A co ty, siedzieć będziesz z jakimś burakiem, nowy jest, nic ci nie zrobi!”) – pokazywała im tylko język i świętowała w duchu każde wyjście jakiejś dziewczyny. „Hohoho, topnieje potencjalna konkurencja”, cieszyła się.
    Kiedy wreszcie zaczęła się lekcja, a po jakichś kilku minutach nadal nikogo nie było, Miwa aż gruchnęła głową o ławkę. W tym czasie mogła opalać się na dachu szkoły, iść na jakiś spacer, wrócić do akademika, wspiąć się na drzewo...
    Nagle usłyszała mocny głos oraz zamaszysty krok. Momentalnie poderwała głowę, obróciła się, zdążyła ujrzeć tylko rudą czuprynę i...
    – Spóźnił się pan! – wypaliła z wyrzutem. – Nieładnie tak – pomachała wskazującym palcem, po czym dopiero w tym momencie zaczęła mu się bezczelnie przyglądać. Z jej klatki piersiowej wydobyło się ciche westchnienie. – O mamo – szepnęła – co za szczęśliwy dzień!


    Miwa

    OdpowiedzUsuń
  19. [Kawka zawsze spoko ^^
    Pewnie, że zacznę i przepraszam, że tak późno oraz krótko, bez polotu]

    Mitsuko siedziała w pokoju nauczycielskim patrząc leniwie w okno. Siedziała na biurku popijając popołudniową kawę. Obserwowała jak wiatr unosi listki i miota nimi swobodnie po podwórku. Uczniowie korzystali z promieni słońca, ciesząc się na zakończenie zajęć. Oczywiście niektórzy zostawali na dodatkowe lekcje.
    Kawamoto dzisiaj nie miała zajęć tanecznych, dopiero jutro. Musiała jednak przygotować układ taneczny dla dziewcząt. Musiała wykombinować coś swobodnego i lekkiego, idealnie pasującego do tańca nowoczesnego za który właśnie się wzięły. Mitsuko postanowiła dać im odpocząć od "klasycznych" stylów, choć raz.
    W sumie nie powinna cały czas myśleć o tańcu, a zająć się... Hmm... Normalnymi nauczycielskimi obowiązkami? Tymi, które tak pochłaniały uwagę innych tutaj uczących. Dla przykładu wybrykami pierwszorocznych. Ponoć jakiś młody "haker" zajął się szkolnym systemem informatycznym robiąc sobie żarty ze wszystkiego i wszystkich. Dyrektorka, jak i reszta kadry, pieklili się strasznie. Cóż... Mitsuko chyba też powinna, czyż nie?
    Są jednak poważniejsze problemy na głowie.
    Kobieta zmrużyła brwi, smutniejąc w ułamku sekundy. Chwyciła pewniej kubek, patrząc na zamarzająca zawartość. Za tydzień rocznica śmierci Reiko. Mitsuko na razie jeszcze się jakoś trzymała, ale co będzie jak wróci do domu? W szkole starała się trzymać poziom, obiecała to terapeucie i sobie, ale mieszkanie było jej małym schronieniem, gdzie mogła pozwolić sobie na wszystko. Chyba nie chciała tam jeszcze wracać, a powinna. Zajęcia już dawno się skończyły...

    Mitsuko Kawamoto

    OdpowiedzUsuń
  20. Zaskoczył mnie tą propozycją. A najbardziej zadziwiające było to, że chciał mnie wystawić w drużynie. Fakt następne zawody mamy za trzy miesiące i wszystko może się zmienić, ale ucieszyłam się na ta wiadomość. - Przyjmuje wyzwanie. - Odpowiedziałam pewnie. Dobrze wiedziałam, że jesteśmy na zupełnie różnych poziomach. Ale zakładam, że będzie ciekawie. - Wie sensei, gdzie są szatnie? - Zapytałam niepewnie. W końcu jest naszym opiekunem a nie miałam pojęcia czy już się zapoznał z rozmieszczeniem pomieszczeń. Lekko zawstydzona może i swoją głupotą wskazałam ręką na szatnie męską.


    [okay, wiem beznadzieja... xd Ogólnie to mam do Ciebie meeeega prośbę. Mógłbyś opisać naszą walkę? Jestem w tym kompletnie beznadziejna/zielona więc wątpię czy jakbym cokolwiek napisała to by Ci się spodobało ;p]
    Yuko

    OdpowiedzUsuń
  21. Takeo był trochę innym sobą podczas zawodów. To było sto procent kapitana i zapalonego kendoki, a zero procent gapowatego i roześmianego Takeo. Chłopak wiedział bardzo dobrze, że od pierwszego meczu wiele zależy. Był kapitanem już trzeci rok i nawet starsze osoby z dłuższym stażem w klubie patrzyły na niego z nadzieją, jak na autorytet. Nie może zawieść drużyny. Gdyby przegrał, morale grupy posypałoby się w drzazgi, dlatego została tylko jedna opcja - musi rozsmarować przeciwnika na macie w pięknym stylu. Trzeba pokazać siłę Ashita no Gakuen.
    - Hai, sensei - powiedział, a potem podszedł do przeciwnika.
    Shinohara był wysoki nawet jak na swoje osiemnaście lat i stanowił fizycznie wyzwanie dla dosyć niskiego Takeo. A przynajmniej tak to wyglądało. Akiyama nie był kapitanem przez przypadek, medale które zdobywał w zawodach też nie brały się z niczego. Dla Reijiego lepiej było, żeby miał się na baczności.
    Przeciwnicy stanęli naprzeciw siebie w kamae. Takeo właściwie nie odrywał wzroku od drugiego kendoki, będąc już kompletnie w "trybie pojedynku", kiedy nie liczyło się nic, poza przeciwnikiem. Absolutne skupienie sprawiało, że nie słyszał widowni ani nawet swoich kolegów, którzy intensywnie go dopingowali. Był tylko przeciwnik, jego miecz i pięć miejsc, w które trzeba było trafić.
    - Hajime! - ogłosił sędzia i walka się rozpoczęła.
    Tak jak zawsze, zaczęło się od kiai. Okrzyk miał na celu pokazanie woli walki i "dotknięcie ducha przeciwnika". W przypadku Takeo dotknięcie było raczej pi**dolnięciem - chłopak ryknął jak wściekły smok i momentalnie rzucił się do najmniej przewidzianego ataku - men-uchi. Różnica wysokości sprawiała, że był on trudny dla Akiyamy, ale właśnie o to chodziło. Zaatakować tak, żeby przeciwnik się tego kompletnie nie spodziewał. Koniec miecza Shinohary poleciał gdzieś w bok odtrącony shinaiem Takeo, a następnie w jednym momencie rozległo się głośne trzaśnięcie shinaia o men, potężne stąpnięcie fumikomi i głośne "MEN!" które wydobyło się z gardła Takeo. Ki-ken-tai-ichi - duch, miecz i ciało były jednością, prowadząc do jednego idealnego cięcia. Sędziowie unieśli flagi sygnalizując zdobycie punktu przez Akiyamę - punktowanie było do trzech, więc jeszcze jeden punkt i Takeo wygra.
    Przeciwnicy cofnęli się do pozycji startowych i rozpoczęła się druga runda. Tym razem jednak Takeo wiedział, że nie może przyjąć tej samej techniki. Jego przeciwnik był zdesperowany, zdenerwowany i na pewno dużo bardziej skoncentrowany. Trzeba będzie skupić się na zdobyciu punktu w kontrataku...

    Takeo
    [Mam nadzieję, że nie napakowałam nadmiaru kendo-słownictwa :D ]

    OdpowiedzUsuń
  22. Echizen szedł za muzykę z przyjemnością. Mało kto kojarzył go z tym przedmiotem, ale Tetsuya uważał, że nawet mu bardziej pasują skrzypce niż dowodzenie. Problem polegał jednak na tym, że czuł się niepewnie, kiedy przychodziło mu grać przed innymi. W klasie to co innego - wszyscy go znali i każdemu zdarzało się fałszować. Obawiał się tylko, czy jego zmęczone porannym treningiem ręce wytrzymają subtelność smyczka.
    Wszedł do klasy jako jeden z pierwszych. Usiadł na swoim miejscu na końcu pod oknem i... zasnął.

    OdpowiedzUsuń
  23. [Tak, mój pan woli chłopców, czyż to nie oczywiste? (Właśnie zauważyłam, że jeszcze nigdy nie miałam hetero postacie na grupowcu.......)
    A pomysł mi się podoba, bo zawsze lubiłam takie wątki nauczyciel-uczeń (zboczenie zawodowe). Jak zaczniesz to będę bardzo bardzo wdzięczna, bo dpiero wróciłam z urlopu i muszę się rozkręcić... I dam Ci nawet ciasteczko! :3

    Haru

    OdpowiedzUsuń
  24. Teraz chłopcy mieli chwilę przerwy, bo zaczynała sie część zawodów dziewczyn. Większość drużyny odpoczywała, ale oczywiście nie kapitan i nie opiekun. Takeo dopingował wytrwale żeńską część zespołu (dziewczyny zdecydowanie bardziej tego potrzebowały, niż faceci), zostawiając wszelkie porady senseiowi.
    Potem zostały jeszcze zawody juniorów - mogli się na nich pokazać najmłodsi kendocy i Takeo puchł z dumy, gdy najmłodsi pokazywali klasę na macie. Przyszły rok będzie jego ostatnim w Ashita no Gakuen, ale zdecydowanie zostawi klub w dobrych rękach i z perspektywami. Dwunastoletni Hikaru zmiótł wszystkich przeciwników z maty zgarniając pierwsze miejsce, za co Takeo potem osobiście nosił go na barana przy wtórze gratulacji i śmiechów reszty klubu.
    Ostatnim punktem programu były zawody drużynowe. Kendocy dobierali się w grupach po pięć osób i pojedynkowali po kolei. Która drużyna zdobyła trzy zwycięstwa, wygrywała.

    Takeo

    OdpowiedzUsuń
  25. [ Ohayo! Mam ochotę na wątek z jakimś nauczycielem, a że mój Yuuki jest nieznośny to jestem ciekawa tez jak sobie poradzi nauczyciel z nim :p Masz jakiś pomysł? Może nie wiem, może Yuuki za kare za coś musi siedzieć własnie z nauczycielem historii? Nie wiem :c]

    OdpowiedzUsuń
  26. (Wybacz że tak długo czekałeś, ale wciągnęła mnie postać Akiry xD Na nim też może Ci coś skrobnę :P)

    Tym razem tego było za dużo. Kirito rozumiał, że niektórzy potrafią robić żarty i znał się na nich ale TO było już przegięcie. Wytrzymał z tym do końca lekcji. - Tym razem panie Darou (brak pomysłu na nazwisko xD) przegiąłeś. - złapał delikwenta za ramię i poprowadził do pokoju nauczycielskiego - Ichijou, możesz na chwilę? - zapytał wkładając tylko głowę do środka. Gdy tylko nauczyciel wyszedł od razu przedstawił mu problem - Jeśli się nie mylę to ON jest z twojej klasy, prawda? - wolał się upewnić zanim zacznie. Gdy tylko dostał potwierdzenie uśmiechnął się - W takim razie informuję cię, że twój uczeń zniszczył jeden z moich eksponatów, który przyniosłem na lekcję. Małe tego uszkodził szkielet należący do szkoły i strzelał do mnie kulkami z papieru. - Naprawdę Kirito mógł znieść wiele. Zniszczenie szkieletu czy plucie do niego kulkami z papieru. Ale zniszczenie jednego z jego szkieletów które przynosił na lekcję było dla niego niemal nie do wybaczenia.

    Kirito

    OdpowiedzUsuń
  27. Po lekcjach dużo się działo. A czasami aż za dużo. - Ej, ponoć twoja siostra to niezła k...
    Nie udało mu się dokończyć, bo od razu moja pięść pojawiła się na jego twarzy. Jak zawsze otoczyło nas małe grono gapiów. Mój przeciwnik był całkiem dobry, zważywszy na fakt że byłem nieco lepiej wysportowany. Los chciał jednak inaczej i ktoś musiał polecieć po nauczyciela. Szkoda tylko że nie wiedziałem co mnie czeka.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  28. Wszyscy dobrze wiedzieli, że Tetsuya nigdy nie jest przygotowany z przedmiotów, którym trzeba poświęcić dużo czasu. On po prostu nie miał kiedy, siedzieć nad książkami, a kiedy już na coś takiego się decydował, to potem zasypiał w każdym miejscu...
    - Em... przepraszam... - wymamrotał przecierając oczy. Po chwili spojrzał na nauczyciela nieco przytomniej. - Em... Jakie pytania? - No może jednak nie tak przytomnie, jakby tego chciał nauczyciel.

    OdpowiedzUsuń
  29. [Nie było mnie kawałek czasu, dlatego wolę zapytać: kontynuujemy? ;)]

    Yuu

    OdpowiedzUsuń
  30. Spojrzał na nauczyciela zupełnie nieprzytomnie. Bakufu? Shogunat? Coś tam mu się pewnie o uszy obiło, ale bez szczegółów.
    - Em? To trochę nie aktualne, więc nie wiem... - przyznał. - Czy nie mogę prosić o jakieś pytanie z historii współczesnej? - zapyta z głupią miną. Miał wrażenie, że tym razem mu się nie upiecze. Nie bardzo wiedział jednak, co z tym zrobić. Miał wrażenie, że jego mózg jest za jakąś szklaną ścianą, której wcale nie chce rozbijać.

    OdpowiedzUsuń
  31. [ Nauczyciel historii i nienawidząca historii chłopczyca? Sądzę, że ciekawe rzeczy się mogą z tego połączenia zrodzić. Może tak...wąteczek? ^u^ tehehe]
    ~Ui Makoto

    OdpowiedzUsuń
  32. [Przepraszam strasznie za zapłon. Ale zaczynam! :'D]

    Sachiko chciałaby wierzyć w to, że potrafi się nie wywalić. Naprawdę.
    Ciężko stwierdzić, że jest to w ogóle możliwe; raczej nikt z rocznika, a może nawet z tych uczniów, którzy o niej chociaż słyszeli, nie był w stanie uznać, że dzień bez gleby jest u panny Fujimoto możliwy. Ona sama uważała to za naprawdę wątpliwe, ale ciągle się starała w jakiś sposób temu zapobiec. Wychodziło średnio, prawdę mówiąc, ale przynajmniej mogła powiedzieć, że próbowała. A to, iż próby te kończyły się na doprawdy niczym, jest już akurat inną kwestią.
    Sachiko w sumie lubiła większość nauczycieli. A przynajmniej nie miał nic przeciwko ich bytowaniu, o ile uparcie nie uprzykrzali jej życia. A jak jeszcze uczyli przedmiotu, który w miarę lubiła, to już w ogóle fajnie.
    Za to połączenie gleba i twarz Sachi już nie było fajne. A połączenie gleba, twarz Sachi i nauczyciel historii to już tym bardziej totalna porażka. Jakby panna Fujimoto sama w sobie nie była chodzącą porażką. Taki pech, można powiedzieć.
    Ale Sachiko miała pecha, co tu ukrywać. A kiedy śliska podłoga i lekkomyślnie niezawiązane sznurówki zaczęły przeciw niej spiskować, nie miała absolutnie żadnych szans na uniknięcie przywitania z podłogą bardziej czułego niż by tego chciała. Ale w sumie to nie byłoby nic wielkiego, przecież w czym jak w czym, ale w glebach to ona miała doświadczenie. Serio, nie byłoby się czym przejmować. Gdyby nie to, że wyrżnęła orła dokładnie przed nauczycielem historii.
    Od razu skoczyła na równe nogi. Najpewniej się zarumieniła, bo to tak głupio, wstyd i w ogóle, co ja wyrabiam. Otrzepała szybko ubrania i zaczęła ledwie słyszalnie mamrotać pod nosem.
    — No ten, no... Dzień dobry, no... Ten, ja przepraszam...
    Elokwencja powaliłaby każdego na kolana; dobrze chociaż, że to nie było nauczyciel japońskiego, bo wypowiedź Sachiko pozostawiała wiele do życzenia.

    [Przepraszam za jakość i ilość. ;-; ]

    Fujimoto Sachiko

    OdpowiedzUsuń
  33. Był to wyjątkowo piękny dzień w szkole. Mako niczym zbytnio się nie przejmowała, zajęcia dosyć szybko mijały, a ona beztrosko przemieszczała się z sali do sali. Do czasu... Do czasu, aż na planie nie zauważyła historii. Sam widok tego zakazanego słowa wywoływał w jej klasie nieprzyjemne dreszcze, a jakakolwiek wzmianka o okresie Edo, Shogunach itp. wywoływała falę jęków wśród wszystkich uczniów.
    Dziewczyna właśnie obliczała na ile wydajny będzie elektryczny silni o niewielkich rozmiarach, który planowała wmontować do przerobionego automatycznego odkurzacza, kiedy to nowy belfer historii wypowiedział jej imię.
    Powoli, z kamienną twarzą i zmrożoną krwią uniosła głowę. Rozejrzała się po swoich kolegach i koleżankach. Niektórzy posyłali jej współczujące spojrzenia, inni dziękowali właśnie siłom wyższym, że to nie oni, a jeszcze inni uświadamiali Mako, że to jej koniec.
    To nie tak, że nie potrafiła się nauczyć historii czy coś. Miała bardzo dobrą pamięć, dlatego jeżeli chodzi o daty wszystko szło jej gładko. No ale serio....kto będzie marnował czas na to wszystko?
    - .... Hai.....Hattori-sensei.... - wymruczała.
    Powoli wstała i stopniowo zaczęła zbliżać się do rudowłosego nauczyciela, jakby skradała się do jakiejś zwierzyny.
    Może zmieni zdanie jak wyjątkowo długo będę tak iść? pomyślała. Tylko błagam, nie pytaj mnie o okres Kamakura. Tylko nie Kamakura, tylko nie Kamakura...

    ♦Mako♦

    OdpowiedzUsuń
  34. [ AKASHI <3 Dobra, mniejsza. Ja się może przykaraskam z wątkiem, a Ty stwierdzisz, czy Ci się podoba ;3 Jak tak, to odpiszesz, OK? ]

    Keiko biegła szkolnym korytarzem, jakby ją sam Ryuk z Death Note gonił. Po prawdzie tak właśnie było, chociaż ona sama do niego szła. W myślach układała litanię, mającą ułaskawić nieco wrednego Smitha.
    Wreszcie znalazła upragnione drzwi, które prowadziły do sali matematycznej. Wzięła głęboki wdech, zamknęła oczy i weszła do sali.
    - Przepraszam, proszę pana. Ta sytuacja się już więcej nie powtórzy, spóźniłam się tylko dlatego, że zapomniałam kluczy. Naprawdę, to wypadek jednorazowy! Proszę mi nie wstawiać oceny niedostatecznej, tak bardzo proszę! - wyrecytowała, nadal z zamkniętymi oczami.
    Po chwili otworzyła jedno oko, słysząc ciszę. Niemal zemdlała, widząc tam Ichijou Hattoriego-san, a nie Irvina.

    OdpowiedzUsuń
  35. Byłeś my napewNo takie same....
    Byłyśmy tAkie same..
    ... ale ona mUsiała zmienić się w to..
    .. zabiła mnie, a teraz ja Czuwam....
    ... zemsZczę się...
    ...za wszYstko...
    ....czuwająC....
    ...nIgdy nie wybaczę...
    ....to wszystko jEgo wina....
    ...żaL we mnie utkwił....


    Uczennica klasy VG, Mei Hikari....martwa..

    OdpowiedzUsuń
  36. [Piszę się na to! Chcesz zacząć, czy mam czynić honory? :D]

    Kociara

    OdpowiedzUsuń

Rinne Tworzy