~To nie jest świat do którego powinnam należeć~


Brat i siostra jak dwie krople wody. On był zawsze oczkiem w głowie rodziców. Ona po prostu była. Taka trochę niechciana. Niemile widziana lecz nie przez wszystkich. Dla brata była najwspanialszą siostrą.
Był wszystkim czego potrzebowała. Kochała go ponad życie. Mimo, że nie zawsze się dogadywali co do jednego byli zgodni.
Czy potrzebujesz czegoś konkretnego aby kochać niebo?
Mieli kochających rodziców. Choć ona nie zaznała takiej miłości jak on. Przytulny domek z ogródkiem. Miała tam swoje miejsce. Czuła się tam bezpiecznie. Jadali codziennie razem posiłki. Nie mogła się doczekać aż razem usiądą przy stole i pożartują. Do czasu...

Yuko Kanoe niezbyt miła, niezbyt nieśmiała, niezbyt szczęśliwa, niezbyt... W ogóle. Osiemnastolatka bez konkretnego celu. Pomimo wad spełnia się w roli przewodniczącej samorządu uczniowskiego.

Jak bardzo wypadek może zmienić człowieka? Jak bardzo można zacząć się nienawidzić? Jak bardzo można chcieć umrzeć jednocześnie pragnąć żyć?
Zdarzyło się to pół roku temu. Jechali samochodem całą rodziną. Było pochmurno, a do tego mgliście. Padało już od dobrych paru godzin. Co może zrobić jeden pijany kierowca plus zła pogoda? Usłyszałam pisk opon. Uderzenie. Poczułam szarpnięcie i niesamowity ból. Promieniował od głowy aż po koniuszki palców u stóp. Potem kolejne uderzenia, szarpnięcia i kolejna kość złamana.
Nie słyszałeś o tym słynnym wypadku? Wszyscy którzy w nim uczestniczyli zginęli. Oprócz jednej jedynej osoby. Mówię poważnie nie zmyślam! Według prawa ona również umarła. Reanimowali ją i zdarzył się cud. Jej serce zaczęło bić, mocno i wyraźnie.
Gdy tylko się przebudziła zrozumiała co się stało. Dowiedziała się również, że ten wypadek miał rekordową liczbę uczestników. Zginęło dwadzieścia osób. Łącznie z nią. W szpitalu spędziła równe cztery miesiące. Leczenie trwało bardzo długo, a do tego przetrzymywali ją w śpiączce farmakologicznej. Miała złamane cztery żebra, dwa pęknięte. Złamaną lewą rękę. Otwarte złamanie w lewej nodze. Skręconą prawą kostkę i wybite dwa palce. Przeciętą brew i wargę. Wstrząśnienie mózgu. A jednak udało jej się. Wróciła do szkoły. Już wszystko było dobrze. Jej ciało wróciło do poprzedniej formy. Jedyne co ucierpiało to jej psychika. Teraz oficjalnie mieszka z babcią, a nie oficjalnie w akademiku. Nie różni się wyglądem z przed wypadku. No może oprócz małej blizny na dolnej wardze.
Jak długo muszę mieć żałobę? Muszę udawać, że jest mi przykro? Czemu wszyscy patrzą na mnie z litością i współczuciem? Nienawidzę ich!
Przez ten czas jedynie brakowało jej brata. Jej ukochanego braciszka. Był starszy o rok i chodzili do tej samej szkoły. Mimo, że nie widzieli się za często, w szkole czuła jego obecność. Teraz czuję jedynie pustkę. Chodząc tymi samymi korytarzami co on czuję jakby coś jej brakowało coś bardzo ważnego i istotnego. Zaszywa się w bibliotece i tonie w książkach. Nie lubi towarzystwa i pierdolenia o głupotach. Jej jedyny cel to umrzeć.

Klasa: VG | Zajęcia dodatkowe: Muzyka, Kendo, Biologia | Akademik: piętro III pokój: 43

Powiązania
Ostatni szczęśliwy dzień

...................................................................................................
Witam wszystkich :D
Zapraszam do wątkowania.
Yuko wcale nie jest taka zła jak się może wydawać.
Kartę będę aktualizować. Przecież każdy się zmienia.

ostatnia aktualizacja: 20.08.14r
..................................................................................................

316 komentarzy:

  1. [Kendo! No to nie ma opcji, powiązanie jakieś musi być :) ]

    Takeo

    OdpowiedzUsuń
  2. [No pewnie :) Coś spróbuję wymyślić, tylko mi musisz więcej powiedzieć, ile czasu trenuje Twoja postać]

    Takeo

    OdpowiedzUsuń
  3. [Hm, to możemy zrobić tak, że na trening przyjdzie sporo nowych osób i Takeo poprosi Yuko o to, żeby poprowadziła trening starszym, a on zajmie się nowymi. Potem to jakoś rozwiniemy :) Albo mogą razem z klubem pójść do gorących źródeł po jakichś zawodach :) ]

    Takeo

    OdpowiedzUsuń
  4. [Okej :) To ja się zaraz zbiorę do zaczęcia :) ]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Jaka smutna karta... :(]

    OdpowiedzUsuń
  6. Każdy uczeń witał koniec zajęć szkolnych z radością, ale dla Takeo był to nie tylko koniec nudnych lekcji. Chłopak niemal pobiegł do dojo, chociaż do treningu zostało ze czterdzieści minut. Naturalnie nikogo jeszcze nie było, ale Takeo to nie przeszkadzało. Wyjął klucz ze skrytki, otworzył obie szatnie i schowek, przebrał się niespiesznie w strój, a potem ustawił swoje bogu w dojo. Po chwili namysłu przeniósł też koszyk z shinaiami do sali. Zerknął w swój zeszyt, który poświęcał wyłącznie sprawom klubu. Miał tam zapisane długoterminowe plany treningów, spostrzeżenia poczynione podczas konkursów, wydatki klubu, kalendarz nadchodzących wydarzeń i parę słów odnośnie każdego z członków klubu. Zeszyt wyglądał już na porządnie zniszczony, ale to dlatego, że Takeo prawie się z nim nie rozstawał i bez przerwy coś w nim pisał lub kartkował.
    - Dobra, starszym należy się dzisiaj wytrzymałościówka i ji-geiko pod koniec, ale hm... ma być sporo nowych - mruknął do siebie, gryząc koniec długopisu. - Trzeba będzie podzielić grupę, niech to...

    OdpowiedzUsuń
  7. [Wątek, wątek, wątek,,,,problem polega na tym, że Tetsu z własnej woli by do niej nie podszedł, a jedynie z obowiązku]

    OdpowiedzUsuń
  8. - Osiem osób, bijemy rekordy - powiedział, podnosząc głowę znad zeszytu by spojrzeć na dziewczynę. Zazwyczaj jeśli przychodziły dwie osoby, to było całkiem nieźle. Niewiele osób zostawało na dłużej, ale Takeo się tym nie przejmował - wolał mieć mniej osób w klubie, ale żeby to faktycznie była zgrana paczka i dobrzy zawodnicy. Jeśli ktoś nie miał serca do kendo, zmuszanie go było bezcelowe. Między innymi dlatego chłopak z początku niespecjalnie przepadał za Yuko. W porównaniu do brata widać było, że treningi nie są jej pasją. Właśnie - Yashiro. Takeo nigdy nie spodziewał się, że znajdzie kogoś równie zafascynowanego tym sportem, co on sam, na dodatek tak łatwo się z nim zaprzyjaźni i tak szybko go straci. Chłopak starał się być twardy, ale śmierć kolegi była cholernie bolesnym ciosem, a każde wyrazy współczucia i tym podobne tylko pogarszały sprawę.
    Po tym wydarzeniu Takeo zmienił trochę swój stosunek do Yuko. Może nie miała do kendo za dużo zapału, ale dobrze jej szło. Poza tym chłopak mógł tylko próbować sobie wyobrazić, jak ciężko jej było po stracie rodziny w wypadku. Nigdy nie poruszył tego tematu z Yuko - raz, że nie czuł się na siłach, dwa że nie byli zbyt bliskimi znajomymi, a trzy że sam na jej miejscu by się zdenerwował.
    - Wiesz co, zrobimy tak. Najpierw będzie wspólna rozgrzewka. Powiemy nowym, że jak nie będą dawać rady, to się nic nie stanie. Nie chcę, żeby mi ktoś znowu zemdlał - Takeo zmarszczył lekko brwi na wspomnienie niedawnego wydarzenia. Jedna z dziewcząt zasłabła i musiał nieść ją do gabinetu pielęgniarki. Sama już się nie pojawiła, do tego jej trzy koleżanki również zrezygnowały z kendo. Długo nie ćwiczyły, ale i tak nie wpłynęło to pozytywnie na morale. - Na keiko już się rozdzielimy. Wezmę starszych i poćwiczymy nowe kata, a pod koniec będzie trochę pojedynków. Nie chcę ich mieszać z nowymi, bo będą się nudzić. Z resztą osoby, które przyjdą, muszą nauczyć się podstaw... - chłopak przeczesał palcami włosy, patrząc w skupieniu w zeszyt, a potem jakby otrząsnął się z zamyślenia. - Może chciałabyś im poprowadzić trening? Akurat przydałaby się kobieca ręka - pociśniesz ich trochę, ale nie na tyle, żeby uciekli w popłochu...

    OdpowiedzUsuń
  9. [ Witam serdecznie nową postać :D Co prawda nie mam pomysłu (żadna nowość) na powiązanie/wątek, ale jakby tobie coś wpadło go głowy, to zapraszam pod moją kartę ;) ]

    Yuu

    OdpowiedzUsuń
  10. [Oczywiście, wątek musi być! Dziewczyny mogłyby się posprzeczać o terytorium, bałagan, robienie hałasu czy o wymykanie się w nocy i oczywiście Yuki mogłaby być problemodawcą, bo z natury robi głupie rzeczy. I nie wiem co by tu jeszcze wymyślić, może ty masz jakiś pomysł? :D
    I taka dodatkowa informacja - wcześniejsza przewodnicząca rady uczniowskiej zrezygnowała z udziału na blogu, więc jeśli wciąż jesteś zainteresowana tym stanowiskiem, to proszę bardzo ;D]

    Yuki

    OdpowiedzUsuń
  11. [Nie, nie, pomysł pasuje jak ulał XD Na torcie można jeszcze dodać wisienkę, czyli Yuki z fajką na stosie śmieci i ubrań ;D Masz ochotę zacząć, czy wolisz, żebym to ja zaczęła? Bo jak tak, to zapewne dopiero wieczorem lub jutro - mam przeprowadzkę i kupę kartonów do przeniesienia ;D]

    Yuki

    OdpowiedzUsuń
  12. [ Mój talent do tworzenia kart postaci jest tak zajebisty, że zawsze zapominam uwzględnić w niej najważniejsze rzeczy. ^^' Oczywiście, że chodzi na zajęcie, w końcu to szkoła :D Z moich obliczeń i urojeń wynika, że jest w IIIa. A pomysł na wątek jak najbardziej mi się podoba, bo kocham pomysły innych, jakkolwiek to brzmi :D A jeśli chodzi o przyczynę, która spowodowała, że przestali ze sobą rozmawiać, to proponuje po prostu, że ich drogi się rozeszły, zainteresowanie inne i tak dalej, bo przecież wiadomo, że dzieciństwo to całkiem inny etap w życiu ludzia niż samo dorastanie. Można też wcisnąć motyw, że byli sąsiadami, ale któraś rodzina Yuu wyprowadziła się z Tokio ;) Proponuję bibliotekę jako miejsce spotkania. Można zrobić wątek na zasadzie, że Narumiya czytał o wypadku/słyszał o wypadku i skojarzył ich nazwisko, czy coś i tu buuum jak drogi znów się schodzą po tylu latach ]


    Yuu

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak to się działo, że wystarczyło zmienić zwykły strój na hakamę i keikogi, i już człowiek wyglądał poważniej. Luźna, tradycyjna szata kryła wszelkie niedoskonałości figury, więc nawet puszyści czy patykowaci ludzie wyglądali w niej wojowniczo. Podobnie dziewczyny. Bez względu na to, jak słodkie i urocze były na co dzień, wystarczył tylko strój w kolorze indygo i już nikt przy zdrowych zmysłach by z nimi nie zadarł.
    Takeo cierpliwie poczekał, aż cała grupa ustawi się w szeregu. Zazwyczaj od razu zaczynali rozgrzewkę, ale dzisiaj było trochę nowych osób, więc wypadało powiedzieć kilka słów. Chłopak czasem nie mógł się nadziwić różnicy między tymi, którzy ćwiczyli choćby kilka tygodni (nie mówiąc o trenujących dłużej), a zupełnymi nowicjuszami. Ci pierwsi wykonywali wszystkie polecenia błyskawicznie, byli też zdyscyplinowani, przestrzegali etykiety w dojo i nawet jeśli coś im do końca nie wychodziło, starali się poprawić. Zero niepotrzebnych rozmów i wygłupów, istniał dla nich tylko trening. Nowi byli zdecydowanie speszeni, nie bardzo wiedzieli, co się dzieje i maskowali swoją niewiedzę nieco głupawymi uśmieszkami. Akiyama był ciekaw, co z nich będzie.
    Trzy dziewczyny ewidentnie przyszły wyrwać jakiegoś kendokę - rozpoznawał takie przypadki bezbłędnie, bo były najczęstsze. Czwarta dziewczyna postanowiła przypodobać się koleżankom i wyglądała na najbardziej zagubioną, ale gdyby udało jej się nawiązać znajomości w dojo może zostałaby na dłużej? Dalej był niski, gruby chłopak w okularach. Dla niego były dwie przyczyny - albo dostawał bęcki po lekcjach, albo postanowił spróbować swoich sił w realu, skoro w necie dobrze mu idzie. Dwóch kolejnych chłopaków zapewne przyszło pierwszy i ostatni raz - widać było, że postanowili po prostu zrobić coś nowego, a może był to jakiś zakład, czy cokolwiek? Ostatni chłopak był chyba najmłodszy i Takeo nie do końca wiedział, gdzie go zakwalifikować. Wydawał się jakby nieobecny. "Może czeka nas miła niespodzianka" - pomyślał w duchu.
    - Witam wszystkich na treningu kendo. Szczególnie miło mi jest powitać nowe osoby. Mam nadzieję, że zostaniecie z nami dłużej - zaczął, uśmiechając się do nowych. Nie było to zwyczajowe dla Takeo szczerzenie zębów, ale coś dużo bardziej poważnego. - Główną ideą przyświecającą treningom kendo jest ćwiczenie umysłu i ciała, a także silnego ducha. Poprzez intensywny trening staramy się doskonalić sztukę władania mieczem, trzymamy się kodeksu bushido nie tylko tutaj, ale i na co dzień, oraz dążymy do ciągłego samodoskonalenia w każdej dziedzinie. W kendo nie chodzi o to, by pokonać przeciwnika, ale by pokonać samego siebie i być lepszym, niż było się wczoraj. Dlatego chciałbym, żebyście podczas każdego spotkania uważnie obserwowali starszych od siebie kolegów - to, jak ćwiczą i to, jak zachowują się w dojo. - Takeo odgarnął włosy z twarzy i podjął wątek. - Na treningu dajemy z siebie jak najwięcej i staramy się przekroczyć własne limity. Wolałbym jednak uniknąć sytuacji, w której ktoś przesadzi i skończy się to w gabinecie pielęgniarki. Dlatego - tu przeniósł wzrok na nowych - jeśli nie będziecie sobie z czymś radzić, po prostu tego nie róbcie. Biegacie w swoim tempie, a jeśli serii ćwiczeń będzie za dużo, odpuśćcie. Jesteście pierwszy raz i to naturalne, że nie będziecie od razu dorównywać starszym kolegom. - Akiyama odchrząknął i skinął na Yuko. - Rozgrzewka jest wspólna, a potem zaopiekuje się wami Yuko-san. Chciałbym, żebyście się jej słuchali i starali wykonywać wszystkie polecenia. Początkowy trening może wydać się wam mało ciekawy, ale musicie dokładnie opanować podstawy, żeby móc przejść dalej. To by było na tyle. Hajime! - krzyknął i ruszył biegiem dookoła sali.
    - Hai! - odpowiedzieli pozostali kendocy i podążyli za kapitanem. Już po chwili wszyscy obecni biegli truchtem dookoła dojo, wykonując wraz z Takeo ćwiczenia. Na razie nie różniło się to zbytnio od zwyczajnej rozgrzewki z zajęć wf.

    Takeo

    OdpowiedzUsuń
  14. [Ja po prostu leję dużo wody :) W swoim fragmencie opisałam wydarzenia, które w "realu" trwały może 30 sekund :D To się nazywa wodolejstwo]

    Takeo ufał swojemu zespołowi, dlatego nie zerkał nawet w stronę nowych osób wiedząc, że Yuko świetnie sobie z nimi poradzi. Był świadom spojrzeń rzucanych mu przez dziewczyny, ale już dawno nauczył się je ignorować. Na korytarzu w szkole pewnie by go nawet nie poznały.
    Właściwy trening jak zwykle zaczął od suburi, czyli ćwiczeń polegających na samych cięciach, bez przeciwnika. Najpierw wolno, żeby wyłapać wszelkie potknięcia i niedociągnięcia, a potem w szybszym tempie. Tym razem nie musieli się już w żaden sposób ograniczać, ponieważ ćwiczyły już tylko bardziej doświadczone osoby. Nie minęło wiele czasu, a Takeo już czuł krople potu spływające mu po karku.
    Potem były udawane pojedynki. W praktyce kendo był zawsze podział na role w tego typu ćwiczeniach. Jedna strona była "uczniem", druga zaś "nauczycielem". Nauczyciel popełniał ustalony błąd, zaś uczeń musiał go wykorzystać i zwyciężyć. Kendocy wymieniali się rolami tak, by każdy nauczył się zarówno wykorzystać lukę w obronie przeciwnika, jak i samemu się nie odsłonić. Takeo za każdym razem prezentował schemat, a potem chodził wokół ćwiczących i poprawiał wszelkie błędy na bieżąco.
    W końcu przyszedł czas na ostatni punkt programu.
    - Zakładajcie bogu. Nowi niech siądą pod ścianą - zarządził. - Yuko, zostaniesz z nimi i będziesz komentować pojedynki, dobrze?
    To mówiąc Takeo sam poszedł po zbroję. Założył osłonę na biodra i tors, a potem wziął hełm, rękawice i miecz, i usiadł stanął na środku sali. Ci, którzy również się już przebrali, powoli zapełniali linię przed nim. To był jeden z niewielu momentów, w których w dojo było cicho.
    - Seiza - powiedział i wszyscy usiedli jak na komendę, układając przed sobą kote i men. - Mokuso.
    Kendocy złożyli ręce i zamknęli oczy. Teraz był czas krótkiej medytacji przed walką i skupienia się na czekającym zadaniu. W przeciwieństwie do początku, kiedy Takeo dużo mówił i wyjaśniał, teraz nie mówił prawie nic. Wszyscy i tak już wszystko wiedzieli.
    - Yame. Rei.
    Po medytacji kendocy pochylili się w ukłonie, tak samo zrobił też Akiyama. Przez dojo przetoczyło się zgodne "onegaishimasu" rozpoczynające każdy sparing. Teraz był czas na założenie reszty zbroi. Ćwiczący zawiązali chusty na głowach, założyli men i kote. Teraz tylko wzrost i nazwiska wypisane na środkowym odare odróżniały ich od siebie. Ćwiczący wstali i ustawili się w dwóch rzędach naprzeciwko siebie...

    Takeo

    OdpowiedzUsuń
  15. [Cześć, cześć!
    Dobra, daj mi sekundkę... Może Yuko zobaczy go po lekcjach jak gra na pianinie i powiedzmy coś komponuje? A on, moja mała sierotka, się wystraszy i będzie chciał iść, ona go jakoś przekona do zagrania i może napisze słowa do melodii i jakiś mały duecik? ;)]

    Haru

    OdpowiedzUsuń
  16. [ Z wielką chęcią chętna na wątek ;D Nie jestem dość dobra w rozpoczynaniu, ale zawsze zawsze mogę wytężyć swoją wyobraźnię i coś wymyślić]

    Kitsune

    OdpowiedzUsuń
  17. (Uszy do góry... Jak tylko jest okazja i wena to zawsze wątkuję :P Więc życzę ci udanego urlopu)

    Kirito

    OdpowiedzUsuń
  18. (Może ktoś z drużyny coś odwalił i kapitan Ashida, jako odpowiedzialna, wyląduje na dywaniku u pani przewodniczącej ? XD No, powiedzmy, rozwalili sprzęt w pokoju nauczycielskim piłką. Tylko że Minami raczej do niej nie przyjdzie z własnej woli, Yuko musiałaby po nią pójść na boisko, bo inaczej będzie ciężko xD)

    OdpowiedzUsuń
  19. (chyba coś ci tam skrobnąłem więc musisz poszukać w wątkach xD I tak, tęskniłem i to bardzo :D)

    Kirito

    OdpowiedzUsuń
  20. (wybacz, mój błąd xD)

    Kirito

    OdpowiedzUsuń
  21. [Jak na mnie wątek jest w porządku. Podobnie pomysł :) Więc zero stresu. Mam nadzieję, że Pyrkon się udał :) ]

    Takeo w końcu udało sie namówić jednego z chłopaków na to, by zaryzykował i pojechał z nim na obóz kendo. Ewidentnie inwestowanie w dyplomację się opłaciło - Yori po obozie wrócił naprawdę odmieniony. Nic dziwnego w sumie - takie wyjazdy były z definicji po prostu mordercze i skupiały się w dużej mierze na zwiększaniu siły i wytrzymałości zawodnikow. Chłopak był patykowaty i chociaż technikę miał dobrą, miał za mało siły, by jakikolwiek jego cios komuś bardziej zagroził. Po obozie sie to wyraźnie zmieniło i Takeo puchł z dumy i poklepywał Yoriego po plecach po skończonym sparingu.
    Starsi zbierali się już do szatni, wymieniając po drodze uwagi i komentarze, gdy Takeo podszedł do Yuko.
    - Hm, można spróbować - powiedział, usłyszawszy jej pomysł. - Ale jeśli to ma być sparing, to lepiej niech walczy jedna osoba z Tobą. Dwie nowe mogą sobie zrobić krzywdę, a Ty będziesz przynajmniej wiedziała, jak zareagować. Weźcie shinaie z kosza i ruszajcie.

    Takeo

    OdpowiedzUsuń
  22. [Nauczyciele do czego mogli by ich zmusić? Może jakoś zagadywać ludzi w czasie festynu - skoro oboje sa bardzo nie wygadani?]

    OdpowiedzUsuń
  23. Kirito jak już miewał w zwyczaju przybył za wcześnie do szkoły więc korytarze świeciły pustkami, więc przyczaił się w pokoju nauczycielskim popijając kawę. Sam był trochę zestresowany bo dziś miał z nową klasą. Dopił kawę i powoli ruszył w kierunku klasy V G gdzie dziś miał prowadzić lekcje. Klasa jeszcze świecił pustkami więc niczego sobie wyszedł na korytarz, oparł się o parapet i patrzył kto wchodzi do klasy. Raz za razem wchodzili i wychodzili z niej zabieganiu uczniowie. Niektórzy z nich pytali się go o godzinę inni o jakieś inne sprawy organizacyjne. W końcu znudziło mu się czekanie na korytarzu więc wszedł do klasy witany zaciekawionymi spojrzeniami. Widać było że wieści o nowym i dość nietypowym nauczycielu dość szybko się rozniosły a pracował tu dopiero od wczoraj. Sam miał wtedy może zajęcia tylko z trzema klasami.

    Kirito

    OdpowiedzUsuń
  24. [Jak Ci się podobało, to najważniejsze. Poza tym jest jeszcze sporo innych konwentów. Zjavy i inne tam Avangardy, więc zawsze można pojechać :) ]

    Takeo spokojnie obserwował walkę, opierając się nonszalancko barkiem o ścianę. Yuko naprawdę nieźle władała mieczem, więc na pewno nie spodziewał się czegoś takiego. Każdy sport walki jest niebezpieczny i kiedy się go podejmuje, powinno się wiedzieć, że można oberwać. Biorąc bokutou do ręki i ćwicząc na treningu można się spodziewać, że albo ty, albo twój partner popełnicie jakiś błąd i ostrze wyląduje nie tam, gdzie powinno. Ale cios prosto w nos był już przegięciem.
    Chłopak wiedział, jak to się potoczy, jeśli szybko nie zareaguje.
    - Spokojnie, to mniej groźne, niż się wydaje. Tym mało optymistycznym akcentem zakończymy na dzisiaj. Idźcie do szatni. - To mówiąc odwrócił się do Yuko, łapiąc po drodze apteczkę spod ściany i wyciągając z niej jakąś gazę.
    - Żyjesz? - zapytał. - Nie dostałaś w oko?

    Takeo

    OdpowiedzUsuń
  25. Odwrócił się do nich i pokazał im gestem by usiedli a sam podszedł do tablicy i zapisał swoje imię - Jestem Orimura Kirito i jestem waszym nowym nauczycielem biologii. Liczę na to że będzie się nam razem dobrze pracowało. - dość sympatycznie uśmiechnął się do nich - Patrząc na to co przerabialiście z poprzednim nauczycielem widzę że jesteście przy budowie szkieletu (brak pomysłu na temat xD) - jakiś cichy pomruk dobiegał z końca klasy więc ułamał kawałek kredy, wyciągnął gumkę recepturkę i wystrzelił kawałek kredy w śpiącego ucznia trafiając go prosto w czubek głowy - Jak ci się nudzi to mogę znaleźć ci małe zajęcie. - zaśmiał się - Więc proszę, kto mi wymieni i pokaże na naszym koledze -wskazał na szkielet stojący w kącie - Kość promieniową?

    Kirito

    OdpowiedzUsuń
  26. [Mnie czasem dziwne towarzystwo odstrasza na takich imprezach. Zazwyczaj gram ze znajomymi, a na konwenty chodzę kupić ładne kostki :D ]

    Można powiedzieć, że Takeo ciężko by się zdziwił, gdyby ktokolwiek z nowej ósemki pojawił się na następnym treningu. Urazy czasem się zdarzały na kendo, ale chłopak dobrze wiedział, że o ile starsi zawodnicy byli przyzwyczajeni nawet do dość ciężkich obrażeń, o tyle dla nowych każde zadrapanie było spory przeżyciem. A tu proszę - rzeka krwi na dzień doby. Albo i do widzenia.
    - Wiesz co, nie jestem lekarzem. Ale pielęgniarka powinna być, może się do niej przejdziemy. Lepiej tak, niż żeby Ci się coś gorszego miało stać przez zaniedbanie.

    Takeo

    OdpowiedzUsuń
  27. [Uwierz, że ja bym nic nie wymyśliła :P]
    Nie był szczęśliwy, że zwalono na niego jakąś robotę, ale podobno ktoś z samorządu zgłosił, że sportowcy za mało robią i w konsekwencji mają wykazać się gdzieś poza boiskiem. Echizen próbował złapać coś, co nie będzie wymagało pozostawania po zajęciach i chyba mu się udało, skoro wysłano go do pokoju nauczycielskiego. Tam zobaczył dziewczynę, którą jakoś kojarzył.
    - Z pewnością będziemy punktualnie, sempai - odpowiedział Tetsu, choć ani trochę w to nie wierzył. Nikt go jednak kontrolować nie będzie, ponieważ wszyscy będą mieli za dużo pracy.

    Następnego dnia oczywiście przyszedł dopiero wtedy, kiedy miał rozdawać ulotki - przecież jeśli nie nakarmi tej swojej rodzinki, to bez niego pomrą z głodu. Odebrał ulotki i usiadł na murku przy bramie. Wokół było okropne zamieszanie, ale ludzi z poza jeszcze nie było.

    OdpowiedzUsuń
  28. [Czy to będzie za wiele, jeśli poproszę, żebyś zaczęła? ")]

    Haru

    OdpowiedzUsuń
  29. Na widok Yuko Kanoe, szefowej samorządu, upapranej od stóp do głów nie wiadomo czym (choć ja już świetnie wiedziałam, co to było) i zmierzającej ku mnie ze straszliwą miną bazyliszka na hardzie, pomyślałam jedynie "O matko, chyba miałam tragicznego cela." Uniosłam brwi, słysząc głos pełen ledwie hamowanej irytacji. Czyli piłka rozwaliła szybę i trafiła w przewodniczącą, choć uprzednio miała trafić w bramkę...Cudnie.

    - Ashida Minami, kapitan drużyny piłkarskiej, klasa III C. - odpowiedziałam ze słodkim uśmieszkiem, który doprowadzał większość nauczycieli do szału. Ciekawe, jak ona nań zareaguje. - Czy mam okazać legitymację, pani władzo? Ah, no tak, zapomniałam coś powiedzieć. Przepraszam za niecelny strzał.

    Moje przeprosiny zazwyczaj nie miały wielkiej wartości, gdyż nie płynęły ze szczerości, a z chęci zbycia na szybko problemu. Jednak tym razem zamierzałam serio załagodzić awanturę, gdyż w moim głosie nie było nutki sarkazmu czy drwiny. Raczej pokora.

    OdpowiedzUsuń
  30. Nagle Haru przestał grać i usiałd bez ruchu, myśląc. Potem przyciągnął do siebie kartkę z niedawno zapisanymi nutami i napisał kilka nowych, po czym zagrał ostatnie kilka nut, tworząc wolną, melancholijną melodię.
    - Nie - mruknął do siebie, nie zauważając, ze ktoś stoi w drzwiach. Wymazał ostatnie dwi nuty i zastapił je innymi dżwiękami. Zagrał jeszcze raz i uśmiechnął się. - Wyszło - szepnał do siebie z podekscytowaniem.

    Haru

    OdpowiedzUsuń
  31. Haru odskoczył jak oparzony,a krzyk wydobył się z jego gardła.
    - Boże! - krzyknął, łapiąc się za pierś. - Nie strasz tak biednych ludzi, co? - poprosił i odetchnął cicho.
    Dopiero potem uświadomił sobie, ze ta dziewczyna widziała go grającego.
    - Nie mów nikomu, że tu byłem, dobra?

    Haru

    OdpowiedzUsuń
  32. -Dobrze. - odpowiedział dziewczynie nie zwracając uwagi na jej pozy czy też miny - A wiesz może gdzie jest piszczel? - zapytał opierając się o biurko. Obserwował dziewczynę która dość szybko znalazła poszukiwaną kość. - Nie najgorzej. - założył gumkę na nadgarstek i zaczął ją mentolić - To teraz w ramach ćwiczeń dobierzcie się w grupy, powiedzmy...trzy osobowe powinny wystarczyć. Ale tak by najsłabsi nie zostali sami. Chce by pary były sprawiedliwe. - usiadł za biurkiem i zaczął coś notować by po chwili w niewielkim szmacianym żółtym worku wylądował stos małych białych karteczek. Potrząsnął nim. -W tym woreczku "żółciowym" znajduje się kilka karteczek z wypiskiem trzech, czterech kości. Chcę byście - spojrzał na zegarek - w ciągu powiedzmy dwudziestu minut wypisali na kartce jej funkcję. jaki mięsień do niej przylega oraz jakie narządy chroni jeśli jakieś chroni. - ponownie potrząsnął workiem
    - Tu są kartki - wskazał plik czystych kartek A4 - Jak wylosujecie daną kość to odbierzecie również kartkę. A teraz - powiedział teatralnym głosem - Niech przedstawiciele poszczególnych grup podejdą i wylosują kostkę.

    Kirito

    (by ci się nie nudziło :*)

    OdpowiedzUsuń
  33. -Jakby ktoś miał jakieś pytania to proszę śmiało pytać - I nie, nie można wymieniać karteczek. - odpowiedział widząc jak jeden z uczniów podniósł rękę - No dalej, ja nie gryzę, jeszcze. - zaśmiał się - A jak nie będzie chętnych to sam rozdam wam kosteczki i to wypisane numerologią medyczną. - wyszczerzył zęby. Widząc ich miny wiedział że to powinno choć trochę ich zmotywować do działania - Więc, kto pierwszy?

    Kirito

    (teraz mi to wpadło do mojego pustego łba xD )

    OdpowiedzUsuń
  34. Drgnął, kiedy usłyszał głos dziewczyny. Spojrzał na nią i uśmiechnął się przyjaźnie, zupełnie niezmartwiony jej reakcją, a jednocześnie bez kpiny czy złośliwości.
    - Cześć. Nikt nie chciał ulotki - sami swoi - zapewnił lekkim tonem. - Nie złość się bez sensu, Yu-chan. Jeszcze się dzisiaj napracujesz - zeskoczył z murku. Tyle osób wściekało się na niego od rana, że zupełnie nie przejmował się kolejną na tej wesołej liście. Brama została otworzona dla gości. Echizen w jednej chwili wyprostował się i przyjął uprzejmy wyraz twarzy. Ulotki znalazły się w jego dłoni... właściwie nie wiadomo kiedy.
    - Do pracy, Yuko-chan - zachęcał ją jakby była dla niego malutką siostrzyczką. Kolejną. Oczywiście jeszcze nikogo nie było, ale obok przejechał autobus, więc może za chwilę pojawią się pierwsi goście.

    OdpowiedzUsuń
  35. Kiedy dziewczyna tak nagle się obróciła, przyjął, że po prostu się obraziła. Uznał, że po prostu zaraz jej przejdzie i lepiej dać spokój. Wziął się do pracy. Co jakiś czas na nią zerkał - chyba miał to w odruchu - pilnowanie osób, z którymi przebywa. Robił to ciągle czy to w domu, czy w szkole.
    Kiedy napadła go grupa dziewczyn, cierpliwie odpowiadał na wszystkie pytania, niezależnie od tego jak bardzo go irytowały. Cierpliwość miał i to właśnie do dziewczyn. Na kolegów z drużyny zwykle darł się, gdy tylko nie załapali od razu. Wiedział, że z siostrami to nie działa, więc pewnie też z innymi przedstawicielkami tej płci.
    On odpowiadał, one pytały. W pewnym momencie po prostu chciało mu się już pić od tego ciągłego gadania. Pod pozorem, że skończyły mu się ulotki, umknął im i podszedł do swojego plecaka, który leżał pod murkiem. Wyjął dwie butelki wody i podszedł do Kanoe. Wyciągnął butelkę w jej stronę.
    - Chcesz? - uśmiechnął się.

    OdpowiedzUsuń
  36. Spojrzał na nią zdziwiony. Nie dawał jej wody, żeby płaciła. Kiedy zaczęła szukać portfela po prostu nie wiedział, co powiedzieć. W końcu podszedł do niej i popukał dziewczynę w czoło.
    - Nic mi nie jesteś winna. Ty się lepiej martw gdzie są twoje dokumenty - powiedział poważnie. Spojrzał na jej torbę. - Przeszukaj ją jeszcze raz, a ja obejdę tu wkoło... może nikt ci nie ukradł - pokręcił głową. Czemu dziewczynom wiecznie coś się musi przydarzać?

    OdpowiedzUsuń
  37. Spacerował w koło. Nie miał w ręku ulotek, a dziewczyny gromił spojrzeniem, więc po chwili wszyscy zaczęli go unikać. Nie lubił się tak zachowywać, ale teraz robił to w określonym celu. Niestety od strony chodnika nie znalazł portfela, a co najwyżej jakieś papierki. Westchnął cicho. Spojrzał na Yuko. Wyglądała jak dziecko we mgle. Czy jego życiowym powołaniem jest niańczenie innych? Może od razu powinien zacząć zbierać na sierociniec?
    Wszedł na trawnik i zaczął przeszukiwać krzaki. W końcu znalazł portfel w krzewie róż tuż przy murku, gdzie wcześniej siedział. Musiała go upuścić, kiedy złościła się na Echizena.
    Podszedł do dziewczyny i podał jej przedmiot. Uśmiechnął się do niej.
    - Nie chce kasy - zastrzegł od razu. W gruncie rzeczy pieniądze naprawdę nie były mu potrzebne. - Lepiej podziel się ulotkami, bo moje już wszystkie zeszły.

    OdpowiedzUsuń
  38. Chłopak udał, że nie widział jej rumieńca. Nie wiedział, czy po prostu była taka nieśmiała, czy peszył ją w jakiś sposób.
    Wziął od niej ulotki i odszedł kawałek, żeby je rozdać. Oczywiście poszło mu to szybciej, ponieważ festyny odwiedzają przede wszystkim dziewczyny, a one chętniej brały ulotki od niego niż od koleżanki.
    Kiedy skończył, stanął za nią i odpowiedział na jej wcześniejszą propozycję.
    - Widzisz jak podziałała twoja motywacja? Już skończyłem. To na pewno za sprawą lodów - żartował. W sumie miał wolne. Powinien jeszcze zajrzeć, jak idzie chłopakom na sali. Mieli po południu robić rozgrywki dwójek mieszanych na sali gimnastycznej. - Chętnie połażę z tobą, ale będziesz musiała iść ze mną na salę...Może masz ochotę na siatkówkę? - zapytał wesoło.

    OdpowiedzUsuń
  39. - Może grałaś z nieodpowiednimi ludźmi? - zażartował. Nie zamierzał jej zmuszać do brania udziału. Musiał sprawdzić, czy wszystko tam odbywa się tak, jak powinno. Co prawda z przyjemnością by poodbijał. Zarzucił plecak na ramię.
    Ruszyli w odpowiednim kierunku. Sporo ludzi zdążyło się zebrać na terenie szkoły. W niektórych miejscach trzeba było się przeciskać. W końcu jednak dostali się na salę.
    Tetsuya od razu zauważył, że kapitan znudzony wodzi wzrokiem po sali. Na chwilę zostawił Yuko i podszedł do kolegi. Po krótkiej wymianie zdań wrócił i uśmiechnął się do dziewczyny.
    - Na pewno nie chcesz zagrać? - zapytał. - Ze mną w parze - zastrzegł od razu. - Ostatniej dwójce brakuje rywali... czekają aż ktoś się pojawi, żeby móc iść dalej - wytłumaczył sytuację.

    OdpowiedzUsuń
  40. -Dość szybko - uniósł brew - ale zobaczmy co wam wyszło. Zapraszam na środek. - zaprosił Yuko gestem ręki by wyszła na środek klasy - Powiedz jakie miałaś kości do opisania. - spojrzał na osobę do której wcześniej strzelił kredą - A nasza śpiąca królewna posłuży jako model. - wręczył dziewczynie wskaźnik - Będziesz pokazywać na mim wymienione kości. Tylko postaraj się mu nie wybić oka. Narządy wewnętrzna dopiero będziemy brać. - uśmiechnął się do niej - A ty nie będziesz mi spał lekcjach. A przynajmniej nie na moich. - odezwał się do chłopaka. Sam natomiast usiadł za biurkiem i odchylając się na krześle wyciągnął zeszyt i zaczął coś w nim notować w chwili gdy Yuko zaczęła czytać swoją pracę.

    Kirito

    (muszę pomyśleć co zrobić z tą dziewczynką co nas prześladuje i mam małą koncepcję ale to wymaga modernizacji mojej kp xD)

    OdpowiedzUsuń
  41. Uznał za zabawne to, że chwyciła go za koszulę. Jak mała dziewczynka zagubiona w tłumie. Gdzieś w środku od razu przeskoczył na tryb starszego brata. Chyba powinien opanować takie odruchy, ponieważ nie może opiekować się całym światem.
    Nie wiedział też dlaczego Yuko tak bardzo peszy się przy nim - rumieni, chowa się, jest onieśmielona. Czy Tetsu robi coś nie tak, jak trzeba? Czy może chodzi o różnicę wieku?
    - Umiesz odbijać piłkę palcami? - zapytał. - Nie musimy wygrać. Chodzi o to, żeby rozgrywki ruszyły dalej. Jak stwierdzisz, że starczy, to oddamy walkowerem - zaproponował. Nie zamierzał zmuszać kogokolwiek do gry. Zabrał jej torbę i razem ze swoją położył koło sędziującego kolegi. Tamten skinął głową i wskazał na przeciwników. Tetsu przywołał Yuko i podwinął rękawy. Nawet nie było sensu się przebierać. Weszli na boisko i przywitali się z parą po drugiej stronie siatki. Trzecioroczniak z drużyny ze swoją koleżanką. Dziewczyna miała więcej zapału niż jej partner, który, gdy tylko zobaczył Tetsuyę, zawołał:
    - To nie fair, sempai! To tylko festyn! - widać było, ze za żartobliwym tonem kryje się obawa, że biedak nie popisze się przed towarzyszką. Echizen tylko się uśmiechnął. Nie był najlepszym zawodnikiem w drużynie, a nawet nie drugim czy trzecim. Często zajmował ławkę rezerwową, a jednocześnie żaden mecz nie mógł się bez niego odbyć. Był cichym wsparciem, zawsze opanowany bez trudu radził sobie w sytuacjach stresowych i, choć w drużynie było przynajmniej pięciu lepszych od niego atakujących - na rozgrywce nikt mu nie dorównywał. Był szybki i zwinny, a do tego precyzyjny - można powiedzieć, że to zasługa długoletniej praktyki w domu - kto pierwszy do jedzenia , kto ostatni do pracy, kto znowu wszedł na dach itd. To wszystko przedkładało się na jego rozwój fizyczny, a w połączeniu z regularnym treningiem dawało mu spore możliwości.
    Tetsu uśmiechnął się do Yuko. Oddali pierwszy serw przeciwnikom.
    - Nie stresuj się. To tylko gra - odezwał się do dziewczyny. Widowni zbyt dużej nie mieli, ponieważ część zainteresowanych wyszła znudzona długim oczekiwaniem. Pewnie zejdą się na finały.
    Pierwsza piłka nadleciała w ich kierunku Tetsu podbiegł i podbił do dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
  42. [Wybacz - niedopatrzenie. Musiało mi się pomylić z inną postacią... :P]
    Bardzo dobry nie był ale dobry na pewno. Poza tym, kiedy krzyczy na nich trzy razy w tygodniu, to nabiera się dla niego respektu - szczególnie, kiedy jest się młodym członkiem klubu i patrzy się na starszych z podziwem. Tetsuya kiedyś był na jego miejscu, więc teraz patrzył na chłopaka z lekkim pobłażaniem. Oczywiście wizerunek Echizena był podbudowany przede wszystkim rangą wicekapitana - to, że został nim przez przypadek to zupełnie inna sprawa.
    Uśmiechnął się, kiedy zdobyli punkt. Odruch dziewczyny był całkiem sensowny. Poza tym to rodziło nadzieję, że nie będzie stała jak słup soli na środku boiska. Chce biegać i się ruszać, więc można było wierzyć, że się dogadają. Oczywiście szkoda mu było, że nie zagrała "na trzy", ale przecież nie będzie od niej wymagał poziomu wyższego niż początkujący, koro twierdziła, że nie gra zbyt dobrze.
    Tymczasem zrobił jej miejsce, żeby serwowała. 1:0, a grali tylko do piętnastu.
    - Dawaj, Yu-chan! - zawołał, kiedy ustawiła się za linią.

    OdpowiedzUsuń
  43. (Gdybyś go uderzyła w to COŚ to pewnie sikałby na siedzącą :D A co duchów... kto wie? Może by zrobił grupowy post? Jak by się zgodziła adminka :P ^^)

    Uważnie słuchał tego co mówiła Kanoe. Jak na kogoś w jej wieku dość dużo wiedziała na temat danych kości, zwłaszcza że w podręczniku raczej tego nie było. A wiedział bo sam go przeczytał trzy razy. Gdy ich "manekin" zaczął odwalać striptiz dla ubogich nie wytrzymał. Podszedł do niego i uderzył go w głowę brzegiem książki - Jeśli nie skończysz się wygłupiać to albo wylądujesz u dyrektora albo przez tydzień zastąpisz kolegę z anoreksją. - wskazał na szkielet - Twój wybór. - usiadł. Miał dużo radości widząc zmieszanie na twarzy chłopaka. Gdy dziewczyna skończyła, zabrał od niej notatki. - Następny. - zawołał. Po Yuko było jeszcze kilka innych osób, niestety już nie tak ciekawych jak ona ale znośnych. Niestety czas ich gonił więc musiał na razie przestać pytać - Dobra, klasa. - podszedł do "manekina" i klepnął go w ramię by wrócił na swoje miejsce - Resztę kości usłyszymy następnym razem. A za dwa tygodnie zrobimy sobie... - tu rzucił pauzę - kartkówkę z wymienionych tu kości. Więc jak nie wpadliście na pomysł by notować lub przynajmniej posłuchać to następnym razem postaramy się zrobić notatki. A teraz... -podszedł do tablicy i już chciał coś napisać gdy zadzwonił dzwonek - Już? - zdziwił się wciąż trzymając rękę w powietrzu a w niej kredę - No cóż, to na tyle. Do następnego. - odłożył kredę i zaczął powoli pakować swoje rzeczy.

    Kirito

    OdpowiedzUsuń
  44. Jęknął, kiedy piłka uderzyła o ziemię po ich stronę. Niestety nie dobiegł. Uśmiechnął się jednak do dziewczyny i podał piłkę pod siatkom przeciwnikom. Gra potoczyła się dalej, a po straconym punkcie Tetsu stał się nieco agresywny. W życiu rzadko taki bywał - na boisku świat był podporządkowany grze - jego ruchy wydawały się wyliczone i opanowane, a jednocześnie zdecydowane.
    Po kilku chwilach już było 5:2. Spojrzał na Yuko.
    - Co tam partnerko? - zapytał wesoło.

    OdpowiedzUsuń
  45. Nie wiedział, czy to je wrodzone zdolności czy szczęście, ale tak ładnie mu wystawiła, że nawet Tetsu nie mógłby się powstrzymać przed ładnym zakończeniem rozegrania. Udało się i mieli kolejny punkt na koncie.
    - To świetnie - odpowiedział wesoło. Kolejny serw należał do dziewczyny.
    Po kilku minutach fajnej zabawy było 14:7 dla nich. Echizen uśmiechnął się do dziewczyny.
    - Idziemy stąd? - zapytał. Lubił grę, ale nie chciało mu się grać aż do finałów. Podszedł do siatki i powiedział co i jak koledze. Tamten nieco się zmieszał, ale skinął głową. Tetsuya zabrał swój plecak i torbę dziewczyny i uśmiechnął się do niej.
    - Wspominałaś coś o jakiś słodyczach - powiedział wesoło.

    OdpowiedzUsuń
  46. Roześmiał się.
    - Teraz to wytoczyłaś poważne argumenty - zażartował.- Tylko prowadź - dodał. - Nie jetem znawcą okolicznych kawiarni - skrzywił się. Przeszli kawałek drogo w milczeniu.
    - Nieźle ci szło. Coś trenujesz? - zapytał nagle. Nie chciał, żeby męczyła ich cisza.

    OdpowiedzUsuń
  47. Nie pytał kim jest Yashiro. Tetsuya nie miał zwyczaju wtrącać się w nie swoje sprawy.
    - Więc kedno? - uśmiechnął się. - A wyglądasz tak niewinnie - mrugnął do niej. - I wcale się nie przechwalasz, skoro masz z czego być dumną - zapewnił. Czasami się zastanawiał, dlaczego dziewczyny tak umniejszają swoje osiągnięcia i wpędzają się w kompleksy. - Nie jestem mistrzem, ale gram od kilku lat i w końcu udało mi się dostać do drużyny - odpowiedział po chwili.
    Chyba oblegane kawiarnie nie były im potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
  48. Tetsuya przejrzał menu i wybrał lody z owocową polewą. Wbrew pozorom nie był wielbicielem czekolady.
    Zastanowił się przy okazji nad jej odpowiedzią.
    - Nie wiem, czy kocham. Chyb trudno mi sobie wyobrazić, że za dwa lata to będzie tylko miłe wspomnienie ze szkoły - wzruszył ramionami. - Nie jestem na tyle dobry, żeby ktoś wziął mnie do graczy profesjonalnych, więc trzeba będzie poszukać jakiegoś bardziej przyziemnego zajęcia - wyznał. Czemu mówił jej o tym? Może dlatego, że nie często ktoś go słuchał... tak po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  49. Uśmiechnęłam się z lekkim zadowoleniem. Odpracowanie szyby, wymarzona sprawa. W końcu zbierałam kasę na nowe buty piłkarskie, toteż nie uśmiechałoby mi się nadszarpnięcie zgromadzonego z taką pieczołowitością funduszu. Spojrzałyśmy sobie w oczy. W moich tęczówkach błysnęła przez chwilę filuterna iskierka, dziwnie pasująca do zwykłej twardości i stanowczości mojego bazyliszkowego wzroku.
    - Spoko. - wzruszyłam ramionami. - I tak to będzie oaza przyjemności wobec naszych ostatnich treningów. Nie musisz się trudzić z wyjaśnianiem, jak mam to odpracować, bo już mam na to pomysł czysto pedagogiczny. Mogę, hm...
    Udałam zamyślenie. Miałam już gotowy plan w razie, gdybym coś rozwaliła, zawsze tak było. Łatwo było zagiąć belfrów przyznaniem się do winy, a także propozycją kary. Zawsze była to kara na tyle sroga, by wybujałe ego delikwenta było nią zadowolone.
    - Pomóc w przygotowaniach do festynu przez organizację zawodów zarówno ze strony papierkowej, jak i tej technicznej: zawodnicy, lista chętnych, boisko i tym podobne pierdoły.. - zaproponowałam spokojnie. - Oczywiście, żeby było mniej przyjemnie i ekscytująco, będą to zawody z każdej innej dziedziny niż piłka nożna. Kara nie powinna sprawiać radości, co nie?

    Minami.

    OdpowiedzUsuń
  50. [Sorry, jestem nie w formie po małej przerwie :/ ]

    Takeo wchodził w tryb "starszego brata" zawsze, gdy komuś coś się stało na treningu. Brał do siebie winę za wszelkie wypadki i zastanawiał się, co mógł zrobić, żeby temu zapobiec. "Wystarczyło, żeby założyła men, no jasny gwint" myślał w duchu. Zlekceważył nową dziewczynę i jej zdolność do nieumiejętnych, nieprzewidzianych ruchów. Paradoksalnie - nowi byli groźniejsi, bo wymachiwali shinaiami jak idioci. To, co się ogląda w anime, wcale nie przekłada się na rzeczywistość, ale to staje się jasne dopiero po kilku treningach.
    - Nie ma sprawy, jasne że odprowadzę Yuko - powiedział, siadając na wskazanym miejscu.

    Takeo

    OdpowiedzUsuń
  51. - Cel... - zastanowił się. Właściwie nie miał długoterminowych marzeń. Chciał wygrać turniej, w który właśnie się zaczął, chciał zdać do następnej klasy, chciał mieć trochę spokoju, chciał zaliczyć lekcje muzyki... Nagle poruszyła temat Yashiro. Spojrzał na nią pytająco.
    - A czemu miałbym pytać? - spojrzał uważnie. - Raczej nie wtrącam się w sprawy innych... bo potem głupio się z tego wycofać - dodał i wzruszył ramionami.

    OdpowiedzUsuń
  52. Zerknął na nią i uśmiechnął się.
    - Może wiem, może nie wiem. Naprawdę chcesz słuchać jak będę się nad tobą użalać? - zapytał całkiem poważnie.
    Westchnął cicho.
    - Jak zginęła moja matka, wszyscy patrzyli na nas ze współczuciem i szeptali "tyle dzieci, bez matki, jak oni sobie poradzą? Jak ojciec nad nimi zapanuje? Biedactwa." To było wkurzające. A twoja sytuacja jest gorsza, więc... nie masz już dość? - To właściwie było pytanie retoryczne. Akurat przyszło ich zamówienie, więc, jeśli dziewczyna nie chciała odpowiadać, to nie musiała.

    OdpowiedzUsuń
  53. - Kojarzyłem go, ale nie znałem. Mam sporo rodzeństwa i to zwykle o nich muszę dbać, więc... nie przyglądam się innym ludziom - przyznał szczerze. Spróbował lody i zerknął przelotnie na dziewczynę. Nie wiedział, jak mógłby ją pocieszyć. Dobrze wiedział, że puste słowa nie mają sensu i nic nie dają.
    - Moja mama... była kochająca. Kochała tatę i nas, ale... przy takiej rodzinie była wiecznie zapracowana, więc nie spędzała z nami za dużo czasu - powiedział cicho. Nie chciał się uzewnętrznić przed nią, ale uznał, że może warto podać informację za informację.
    Tetsu

    OdpowiedzUsuń
  54. Zastanowił się. Nieco peszyły go te pary. W końcu on i Yuko... Pokręcił głową.
    - Moja mama... tak jak wspominałem była zapracowana. W końcu ośmioosobowa rodzina to spore wyzwanie. Szczególnie, że między Tomoko - moją najmłodszą siostrą - a Tafune - najstarszą - jest ogromna różnica. Starała się jednak uśmiechać i dbała o nas. Była dość surowa, ale inaczej nie dała by rady opanować takiej gromadki. Jeśli byliśmy grzeczni, była wspaniała - odpowiedział cicho. To było dziwne. Raczej nie wspominał matki, żeby nie zaprzątać sobie głowy takimi sprawami. Skoro jednak dziewczyna prosiła... to wydusił coś z siebie.

    OdpowiedzUsuń
  55. Uznał, że lepiej już nie wracać do wspomnień. Uśmiechnął się przyjaźnie do niej i wysłuchał jej propozycji.
    - Masz takie magiczne klucze? - zapytał rozbawiony. - Oczywiście, że możemy pójść - dodał od razu. - Będzie wesoło i kolorowo - argument był słaby, ale zwyczajnie nie wiedział, co powiedzieć. Żeby się więcej nie pogrążać, poszedł zapłacić za desery.
    - Możemy iść - zakomunikował, kiedy już formalności zostały załatwione. - Do szkoły wiem jak dojść, ale dalej znowu ty prowadzisz - zauważył wesoło. - Chyba zostaniesz moim szkolnym przewodnikiem.

    OdpowiedzUsuń
  56. Pokręcił głową.
    - Będziesz jeszcze miała okazję zrewanżować mi się za te lody - zapewnił. - Rozumiem, że jako przewodnicząca masz jakieś przywileje, ale nie powinnaś być przypadkiem przykładem dla innych? - zapytał rozbawiony. Jego samego nigdy nie ciągnęło na dowodzące stanowiska. - Jeszcze ktoś pomyśli, że chowasz się przed obowiązkami.

    OdpowiedzUsuń
  57. - Nie wątpię, że macie tam dużo pracy. Może dlatego nigdy nie ciągnęło mnie do tych wesołych stanowisk? Własnych spraw mam wystarczająco dużo - zauważył.
    - Dobrze wiedzieć, że przynajmniej fajerwerki zadziałają - dodał. Zdziwił się, kiedy chwyciła jego dłoń. Uznał, że po prostu chce, żeby przebili się szybciej przez tłumik. Pokaz sztucznych ogni zawsze przyciąga sporą widownię.
    Kiedy zaczęli wspinać się po schodach, wyrównał z nią krok.
    - Nie myślałaś, żeby dać sobie z tym wszystkim spokój? Ciągle łazi za tobą tłumek interesantów, niektórzy pewnie tylko z wymyślonymi sprawami, żeby pokazać się przy boku uroczej przewodniczącej. Ciągle jakaś mało potrzebna robota i z niczego nie można się wykręcić.

    OdpowiedzUsuń
  58. Spojrzał na nią zdziwiony. Oczywiście pamiętał, że jej brat był przed nią przewodniczącym, ale w sumie... nie myślał, że była jego zastępcą. Może dlatego, że nigdy specjalnie nie interesował się tego typu sprawami. Dopiero kiedy musiał coś załatwić z samorządem, to przypominało mu się o takiej instytucji.
    Weszli na dach nim zdążył coś powiedzieć. Może i dobrze, ponieważ zyskał w ten sposób chwilę do zastanowienia się nad odpowiedzią. Musiał przyznać, że go trochę zaskoczyła. Zupełnie inaczej podchodziła do swoich obowiązków niż ona. Tetsu raczej myślał "Nie chce, ale jeśli nie ja, to kto?".
    - Wydaje mi się, że jesteś dla nich za dobra - powiedział w końcu cicho. - Ale może to dobrze? Przynajmniej mogą w kogoś wierzyć.
    Pomyślał jeszcze, że dziewczyna nie musi wtedy myśleć o swoich problemach, ale tego już na głos nie wypowiedział.
    Patrzył na fajerwerki. Zdjął marynarkę i rozłożył tak, żeby mogli na niej usiąść, po czym pociągnął lekko dziewczynę. Wieczór był chłodny, lepiej, żeby na zimnym nie siadała, a na stojąco nie ogląda się tak przyjemnie.

    OdpowiedzUsuń
  59. Też uważnie obserwował fajerwerki. Były naprawdę ładne. Poza tym ktoś całkiem sprytnie je skomponował.
    - Wybacz, że zburzę twój światopogląd, ale jestem jak inni - odpowiedział prosto. Przecież niczym się nie wyróżniał. Był, ot takim samym uczniem jakich wielu w tej szkole. Zajętym swoimi sprawami, próbującym przejść, ucząc się jak najmniej. Nic wielkiego.
    - Ale miło mi, że mogłem przyjść - dodał. W sumie... kto by pomyślał, że skończy z tą małą, krzyczącą na niego od rana dziewczyną, na dachu szkolnym, oglądając sztuczne ognie?

    OdpowiedzUsuń
  60. Zmieszał się lekko, kiedy odpowiedziała tak pewnie. Oczywiście po chwili uznał, że mówiła to tak ogólnie - że po prostu nie ma dwóch takich samych ludzi i to wszystko tak naprawdę nie dotyczyło jego, ale i tak został lekko wytrącony z równowagi.
    Uśmiechnął się lekko i odpowiedział lekkim szturchnięciem,
    - A tak na mnie naskoczyłaś! Nawet nie wiesz jak wygodny był ten murek! - odpowiedział wesoło.

    OdpowiedzUsuń
  61. Pokręcił głową. Położył się wygodnie.
    - Nie wiesz co tracisz. Jest w tej szkole sporo miejsc, gdzie można wygodnie poleżeć, przespać się, odpocząć - powiedział wesoło. - Finał? I trzeba będzie iść do domu? Gdzie mieszkasz? - Zapytał. Rozmową próbował umilić oczekiwanie na ostatnie fajerwerki.
    - Uwierz... to zwykle ja się złoszczę. To była całkiem ciekawa odmiana - dodał jeszcze i spojrzał na dziewczynę siedzącą obok. Nad jej głową zobaczył piękne sztuczne ognie.

    OdpowiedzUsuń
  62. Parsknął cicho.
    - Nerwus... chyba nie. Po prostu tak jak ty nie lubię bałaganu... - mrugnął do niej. - To w połączeniu z władzą sprawia, że potrafię zgasić zbyt wyrywnych - dodał lekkim tonem. Wcale nie uważał się za tyrana. Wręcz przeciwnie - wiele przy nich przechodziło bez słowa, ale z drugiej strony, zawsze wymagał, żeby mu otwarcie mówić w czym problem, a nie kombinować bez potrzeby.
    - I nie łap mnie za słówka. Chciałem zaproponować, że cię odprowadzę - dodał. Przyglądał się ostatnim już fajerwerkom.

    OdpowiedzUsuń
  63. Z tymi serduszkami to było przesłodzone, ale dziewczynom chyba się podobało, skoro z boiska dochodziły entuzjastyczne okrzyki. Yuko też wyglądała na zadowoloną.
    Nie wierzył, że ktoś mógłby ich zauważyć. Było już ciemno i wszyscy byli raczej zajęci sobą. Uznał jednak, że nie warto ryzykować Wstał, otrzepał marynarkę i wciągnął na siebie, po czym podążył za dziewczyną.
    - To jak? Zadowolona, pani przewodnicząco? - zapytał wesoło, kiedy już schodzili po schodach. - Czy też jutro ktoś dostanie żółtą kartę za jakieś niedopatrzenia? - zapytał. Wyszli i wmieszali się w rozchodzący tłum. Część rzeczy była już sprzątnięta - widać było, że wiele ogarnięto przed samymi fajerwerkami.

    OdpowiedzUsuń
  64. - Było... ładnie - zgodził się.
    Kiedy weszli w tłum, a dziewczyna zaczęła się rozglądać wokoło, Tetsu został od niej oddzielony. Nie widział jak upadała ani kto ją popchnął. Sam właściwie wyleciał z trasy dlatego zamiast szukać dziewczyny w tej ciżbie ludzkiej, wymknął się bokiem po swój rower. Objechał szkołę z drugiej strony i dopiero przy bramie wbił się na nowo w tłum. Dopiero tam zaczął szukać dziewczyny. Wreszcie spostrzegł ją stojącą z boku i wyraźnie szukającą kogoś w tłumie. Może jego? Obszedł ją dookoła, bo nie mógł się wydostać z tłumu - dopiero, gdy ludzie zaczęli rozchodzić się na boki, wyjechał tuż obok murku i podszedł do Yuko od tyłu.
    - Żyjesz? - zapytał .

    OdpowiedzUsuń
  65. Z pewnością nie chciał jej wystraszyć, nie zachodzi jej od tyłu celowo - po prostu tak było wygodniej. - Bardzo jesteś poobijana? - zapytał z wyraźną troską. Spojrzał na swój rower i uśmiechnął się. - Dookoła było łatwiej objechać niż przebić się przez tłum - zapewnił. - Mieszkam tak ze cztery kilometry stąd. Nigdy nie zdążam na autobus, więc przerzuciłem się na rower - dodał. - Podwieźć Cię? - zapytał.

    OdpowiedzUsuń
  66. Już chciał wyjść z klasy gdy zobaczył że do jego biurka podchodzi jedna z uczennic. Koncepcja wypadu do parku narodowego wydała mu się całkiem dobrym pomysłem. Przynajmniej nie będą się nudzić, ale i dla nauczycieli będzie to dość ciężkim wyzwaniem. W końcu będą musieli ich pilnować, zorganizować wszystko i.... Zamyślił się. - Zawsze jest taka możliwość. - odpowiedział - Tylko czy to ma jechać wasza klasa czy cała szkoła? - to było największe pytanie. W końcu od kiedy mieszka w Tokio nie był praktycznie na żadnej wycieczce nie licząc wieczornych treningów.

    Kirito

    OdpowiedzUsuń
  67. - To był twój pomyśl, żeby już iść - przypomniał, ale nie złośliwie. Uśmiechnął się do niej. Nie chciał przypominać znowu spraw z wypadku. - Jeśli chodzi o rower to jakbyś potrzebowała to kilka mamy w garażu. Jakbyś chciała pojeździć czy coś. Dziewczyny i tak nieczęsto je wyjmują - dodał i mrugnął do niej.
    Nie wiedział, dlaczego dziewczyna tak się rumieni, ale uznał, że nie ma co się tym przejmować.
    - Wiem, w którą to stronę - odpowiedział. - Trzymaj się mocno - dodał, kiedy siadła. Po chwili ruszyli. Najpierw powoli, ponieważ musiał mijać ludzi, ale potem już puścili się pędem, lekko z górki.

    OdpowiedzUsuń
  68. -To takie małe wykorzystanie władzy nauczycielskiej. - teraz to Kirito musiał się nad tym zastanowić - Ale ja osobiście nie widzę problemu. W końcu biologia to nie same kości czy organy wewnętrzne. Więc jak najbardziej macie moje poparcie. Ale ostrzegam was. - wstał podnosząc swój srebrny neseser - Jeśli zostanie wywinięty jakiś numer to ta osoba będzie wracała w walizce albo biegła za autobusem.
    Po tych słowach opuścił klasę i skierował się w kierunku pokoju nauczycielskiego. Co jak co ale pomysł z wycieczką podobał mu sie i to cholernie. W końcu nie dość odetchnął powietrzem a nie spalinami to jeszcze pokaże im małą wiedzę w praktyce a nie w teorii. Zabrał kilka innych rzeczy i ruszył do kolejnej klasy. Całe szczęście że dziś siedział tylko trzy godziny, bo po lekcjach będzie chciał porozmawiać z dyrektorką na temat tej całej wycieczki. Przez cały dzień starał się zebrać jak najwięcej argumentów by doszło do tej całej wycieczki.

    Kirito

    OdpowiedzUsuń
  69. (a ja myślałem o cmentarzu, na sekcję włok albo prosektorium :D)

    Kirito

    OdpowiedzUsuń
  70. Mogła się chwycił siodełka, jego czy czegokolwiek. Byleby nie spadła. Nie jechali wcale tak szybko - w końcu nie tak dodatkowe obciążenie robi swoje. Zazwyczaj jeździł szybciej - choć może dlatego, że zwykle był spóźniony.
    - Nie ma za co - zapewnił i uśmiechnął się. - Dla mnie też był to miło spędzony dzień - dodał nieco nieskładnie. Zwyczajnie nie wiedział,co mógłby powiedzieć w takiej sytuacji.
    Obrócił rower.
    - No to... do zobaczenia w szkole? - zapytał. Pewnie nie szybko na siebie wpadną - w końcu chodzili do różnych klas, a każde z nich miało swoje obowiązki.

    OdpowiedzUsuń
  71. Tetsuya rozchorował się na dzień przed ostatnim meczem z eliminacji. Nie mógł sobie tego wybaczyć, dlatego mimo temperatury pojechał na mecz. Na szczęście trener był rozsądny i szybko zdjął go z boiska, ale Echizen nie opuścił hali wcześniej, nim dowiedział się o zwycięstwie drużyny. Potem niestety cudem tylko dotarł do domu na rowerze i padł. Wezwano do niego lekarza i utknął w domu na dobre dwa tygodnie. Możliwe, że wyleczyłby się szybciej, ale, gdy tylko poczuł się lepiej, zaczął ćwiczyć po cichu w swoim pokoju. Wkrótce okazało się, że nie tylko złapało go przeziębienie, ale potem ze szkoły Reiko przyniosła jakąś grypę żołądkową, która go zupełnie rozłożyła. Wreszcie zadzwonili do szkoły i zgłosili powód jego nieobecności. Dyrektorka znała go już na tyle, żeby wiedzieć, że bez pomocy sobie nie poradzi. Zależało jej jednak na zwycięzcach zeszłorocznego turnieju krajowego i potrafiła trochę nagiąć reguły, żeby podciągnąć wyniku Tetsu. Oczywiście wszystko musiał napisać sam, ale załatwiała mu dodatkowe terminy. Czuł się z tym źle, ale sprawa była dla niego zbyt ważna, żeby się z kobietą nie zgodzić. Dlatego nie protestował, kiedy obiecała przysłać kogoś z korkami.
    Skoro jednak spodziewał się gościa, to posprzątał dom, potem przespał się, bo już osłabł, a wreszcie ogarnął samego siebie. W dobrej chwili. Jeszcze z mokrą głową wyszedł z pokoju, kiedy jego głupia siostra zaczęła coś krzyczeć.
    - Toshiko, o czym ty... - mówił, zbiegając po schodach. Zdziwiony spojrzał na Yuko.
    - O... cześć. Wybacz za siostrę, głupiutkie to... - wymamrotał. Przeczesał dłonią po mokrych włosach. Drgnął. - Zapraszam, wejdź... - pogubił się trochę. Zwykle nikt nie odwiedzał go w domu, ponieważ zapraszanie kogokolwiek do tego chaosu nie było najlepszym pomysłem.
    - Herbaty? Soku? Wody? Głodna jesteś? - chrypiał jeszcze trochę, ale wyglądał już na całkiem zdrowego. No, może trochę chudszego i bledszego niż zwykle, ale z pewnością nie było z nim źle. Gdyby nie lekarz pewnie już poszedłby do szkoły, a na pewno na trening. Niestety jeszcze tydzień miał siedzieć w domu. Było to szczególnie irytujące, że za dwa tygodnie mieli pierwszy mecz w ćwierćfinałach.
    - Przepraszam na chwilę.... - dodał, kiedy dziewczyna się rozbierała. - Toshiko! Masz odebrać dziewczyny ze szkoły! Jak wrócicie będzie obiad! - krzyknął i zachrypnął.
    Na schodach pojawiła się głowa siostry i odpowiedź:
    - Zadzwoń do Riki, niech je odbierze. Jestem umówiona - po chwili usłyszeli uderzenie zamykanych drzwi. Tetsu tylko pokręcił głową.
    - Na prawdę przepraszam... - uśmiechnął się niepewnie.

    OdpowiedzUsuń
  72. Oczywiście czuł się głupio z tym, że Toshiko wzięła ich za parę, ale dobrze znał swoją siostrę i wiedział, że dziewczyna jest skłonna do wyciągania pochopnych wniosków.
    - Nie przejmuj się nią - poprosił. - To wariatka... nie należy brać na poważnie jej słów - zapewnił. Wskoczył do kuchni po sok i szklanki i poprowadzi Yuko na górę.
    Tetsuya był szczęśliwcem w tym domu - miał pokój tylko dla siebie od zawsze. W tej chwili również Toshiko i Rika, ale dawniej one mieszkały razem, a dodatkowy pokój zajmowała Tafune. Tomoko i Reiko nadal dzieliły jedno pomieszczenie.
    Wpuścił ją do pokoju. Wyglądał jak zwykła sypialnia nastolatka - biurko, łóżko, stolik, szafki. Oprócz tego jednak w kącie leżała sportowa torba, obok piła, na półce płyty i nuty, a na szafce futerał ze skrzypcami.
    Postawił karton i szklanki na stoliku. Wyjął jakieś ciastka.
    - Emm... jakbyś była głodna, to daj znać - wymamrotał nieco zażenowany. Nie wiedział jak się zachować przy gościu w jego domu.

    OdpowiedzUsuń
  73. Spojrzał na nią zmieszany. No, tak... wszyscy kojarzą go tylko z siatkówką. Mało kto pamięta, że chodzi do klasy muzycznej nie bez powodu.
    - No nie wiem... - wymamrotał zażenowany. Głupio mu było odmówić osobie, która przyszła specjalnie, żeby mu pomóc. Podszedł do futerału. Wyjął skrzypce. Chwilę mu zajęło przygotowanie się. Widać było, że się nieco krępuje i dlatego wszystko wychodzi mu mniej zręcznie. Wreszcie odwrócił się ze smyczkiem w ręku i po chwili zaczął grać to, co ostatnio ćwiczył. Szło mu nawet nieźle. Nie genialnie, ale nieźle.... i w tym momencie wpada Toshiko.
    - Tetsu! Niektórzy tu przez telefon rozmawiają! - krzyknęła i już dalej prowadziła monolog do telefonu. Chłopak tylko westchnął i zamknął za siostrą drzwi.
    - Chyba nie mam jak przepraszać... próbowałem ją sprzedać, ale nikt nie chciał kupić... - wymamrotał.

    OdpowiedzUsuń
  74. Miała rację, że powinni zabrać się do pracy - szczególnie, że na razie w jego domu było całkiem spokojnie. Mogli cieszyć się ciszą i brakiem drgań od podłogi, która czasami miała dość ciągłego po niej tuptania.
    - Najpierw skorygujemy twoje plany - odpowiedział. - Cztery w moim wykonaniu jest równie prawdopodobne jak to, że zostanę pierwszymi skrzypcami narodowej filharmonii - dodał i spojrzał na jej notatki. Musiał przyznać, że się postarała. Może naprawdę z tej nauki coś wyjdzie?
    - A co lubisz najbardziej? - zapytał. - Bo mi to w sumie obojętne. Z angielskiego jestem słaby, z japońskiego średni, z biologii... istna rozpacz - usiadł na przeciwko niej i ponalewał soku do szklanek.

    OdpowiedzUsuń
  75. Szkielet? Biologia? To oznacza zakuwanie. Jak bardzo nie lubił zakuwania. Niestety nie miał specjalnego wyboru. Poza tym chciał się postarać dla dziewczyny, która przyszła po to, żeby go uczyć. Przynajmniej z szacunku dla niej powinien się przyłożyć. Niestety jego głowa od zawsze była odporna na wiedzę, którą uważał za zbędną.
    - Niech będzie - westchnął i otworzył notatki od niej. Musiał przyznać, że naprawdę się postarała.

    OdpowiedzUsuń
  76. Szkielet? Biologia? To oznacza zakuwanie. Jak bardzo nie lubił zakuwania. Niestety nie miał specjalnego wyboru. Poza tym chciał się postarać dla dziewczyny, która przyszła po to, żeby go uczyć. Przynajmniej z szacunku dla niej powinien się przyłożyć. Niestety jego głowa od zawsze była odporna na wiedzę, którą uważał za zbędną.
    - Niech będzie - westchnął i otworzył notatki od niej. Musiał przyznać, że naprawdę się postarała.

    OdpowiedzUsuń
  77. - Chętnie się przekonam, jak to jest mieć Cię na głowie. Dekoracje to mój konik, więc z tym ostatnim mogę szybko się uporać. Sayonara. - odpowiedziałam z niewinnym uśmieszkiem, odprowadzając Yuko wzrokiem. Oczywiście nie miałam zamiaru sprzątać tego, co sobie nagrabiłam, spieszyło mi się na trening i za cholerę nie mogłam się spóźnić. Cóż to za kapitan, który przychodzi ostatni?
    Jednak zrobiłam to. Niechętnie posprzątałam swój bajzel i przy okazji załatwiłam wymianę szyby. To jedno miałam z głowy.


    Minami.

    OdpowiedzUsuń
  78. [Nie w formie jestem chyba na długie odpowiedzi..]

    - Właściwie powinienem być w domu, ale jakoś mi się nie śpiesz - mruknął, bardziej do siebie. - Oh, dziękuję - odpowiedział, a na jego policzki wpłynął rumieniec. - Um, nie, ale, no wiesz.. To po prostu trochę zawstydzające - powiedział. Teraz rzadko spotyka się dzieciaki, które z własnej woli uczą się grać na pianinie czy harfie na przykład.

    Haru

    OdpowiedzUsuń
  79. To nie tak, że nie lubił się uczyć! Nie lubił wkuwać, a to dwie zupełnie inne sprawy. Uczyć się można przez słuchanie, czytanie, oglądanie... a wkuwa się zawsze jednako - powtarzając do bólu. Niestety chyba nie miał innej opcji.
    Pokiwał głową przyzwalająco.
    - Dużo kości do łamania - stwierdził cicho, kiedy zobaczył rysunek.

    OdpowiedzUsuń
  80. - Czemu nie - pokiwał głową i przesunął się w lewo by zrobić dziewczynie miejsce na prostokątnym stołku. - Zagrałabyś potem ze mną to? - zapytał, pokazując jej inne kartki z nutami, przeznaczone do grania przed dwie osoby. - Napisałem to jakiś czas temu, ale nie wiem jak to do końca wygląda jak się zagra..

    Haru

    OdpowiedzUsuń
  81. Po załatwieniu wszystkich swoich spraw udał się do dyrektorki. Zapukał dwa razy i wszedł do środka. -Przepraszam bardzo. Ja w sprawie. - urwał. Pokój był pełen nauczycieli, a on jak głupi zastanawiał się gdzie się oni wszyscy podziali. - E... - zaczął niepewnie - Co się tu dzieje? -zapytał rozkojarzony. Dopiero potem dowiedział się o co tu chodzi i chciał się wypowiedzieć na ten temat ale coś a raczej ktoś mu w tym przeszkodził. Była to Yuko - Chodzi o tą twoją wycieczkę. - szepnął do niej.

    Kirito

    OdpowiedzUsuń
  82. [Dobra, postaram się zapamiętać :D Mam teraz trochę mniej czasu, to może różnie być z odpisami]

    Takeo nadstawił lekko uszu, gdy pielęgniarka zaczęła wyrzucać Yuko niezrobione badania. Starał się zawsze dbać o zdrowie członków klubu, a jeśli Yuko zalegała z jakimiś medycznymi rzeczami, chłopak miał prawo być zaniepokojony. Na razie jednak nie dał po sobie nic poznać decydując, że zapyta o to dziewczynę w drodze do jej pokoju. Nie chciał, żeby pielęgniarka się mieszała - miałby wtedy mniejsze szanse na to, że Yuko powie mu prawdziwy powód, jaki za tym stał, bez względu na to, jaki by on nie był.
    - Mam przecieki jeśli chodzi o skład drużyn niekótrych liceów na najbliższych mistrzostwach - powiedział i dalej poszło gładko. Mógł długo mówić na temat tego, kto będzie walczył, jakie są jego mocne i słabe strony, jak go podejść i tym podobne. Poza tym Yuko osiągała dobre wyniki i najpewniej będzie brała udział w mistrzostwach, więc taka wiedza zdecydowanie była przydatna.

    Takeo

    OdpowiedzUsuń
  83. To nie tak, że Tetsu nie lubił biologii... on tylko jej nie przyswajał.
    - Znam.. piszczel! - odpowiedział z przekonaniem. Kilka razy odczuł ból tej określonej części, więc wiedział. - Jakiś obojczyk? Mostek? Łopatka? - zastanawiał się na głos. Co jeszcze można sobie złamać? Rękę, ale to nie może być takie proste. - Łokciowa? - W końcu jak jest łokieć to i kość może się znajdzie.
    Spojrzał na nią niepewnie. Zastanawiał się czy już zupełnie się skompromitował....

    OdpowiedzUsuń
  84. -Praktycznie jeszcze nic. -westchnął. Organizacja tej placówki go przerażała - Na razie jest sporo głosów przeciw. - spojrzał w stronę dyrektorki - I była jakaś wzmianka o wywiadówce. Możliwe że to tam się wszystko zostanie wyjaśnione. No i właśnie się dowiedziałem że zostałem wychowawcą VI D. - jęknął. Jest tu nowy i nie spodziewał się że tak szybko dostanie jakąś klasę. Wychodzi na to że to klasa byłego biologa, ale co porodzić?

    Kirito

    (każdy ma kiepskie dni weny :P)

    OdpowiedzUsuń
  85. -Mnie też to trochę dziwi. - przyznał - Ale podobno mogę sobie nie poradzić ze "świerzakami" więc dostałem to co było na wylocie. - gdy usłyszał coś o egzaminach końcowych aż go zemdliło. Co jak co ale większość jego uczniów było dość dobrych a niektórzy nawet się podnieśli z tego przedmiotu. Choć i byli tacy co olali go całkowicie.
    - Nie podoba mi się temat egzaminów. - szepnął do Yuko - A co do wycieczki to postaram się ją załatwić jak najszybciej. Ale niczego nie obiecuję. - dodał widząc wzrok uczennicy.

    Kirito

    OdpowiedzUsuń
  86. Spojrzał na nią z wyraźnym niepokojem. Wymienił może jedną czwartą. Więcej nie był w stanie. Jego mózg po prostu krzyczał "Po co ci to?! Po co?! No, po co?! Jak sobie coś złamiesz to i tak lekarz się tym zajmie!"
    - Na prawdę musimy to znać? - jęknął cicho.

    OdpowiedzUsuń
  87. -Nie doceniasz siły wariatów. - uśmiechnął się tajemniczo puszczając jej oczko - Może jestem nowy i młody. Może i mam "niecodzienne" pomysły. Ale jednego mi nie brakuje: poczucia humoru. Bo powiem ci że tylko wariaci czerpią radość z życia. - pokazał jej drogę wyjścia i sam opuścił gabinet - Nudzą mnie tego typu spotkania. Gdyby dawały coś sensownego niż niepotrzebne słowa czy wylane urazy to może jeszcze bym je wytrzymał. - ruszył korytarzem w stronę wyjścia ze szkoły -Głodna? - zapytał gdy opuścili teren szkoły. Po za nim nie obowiązywał ich termin uczeń-nauczyciel. Tu mogli być znajomymi, zwłaszcza że sam wyglądał na jednego z uczniów.

    Kirito

    OdpowiedzUsuń
  88. Pokręcił głową.
    - Nie za dużo na raz? Nie lepiej najpierw utrwalić jedno? - zapytał. Miał wrażenie, że jego mózg krzyknie, wstanie, wyjdzie z głowy i wróci, kiedy Tetsu spali wszystkie książki.
    Na szczęście na świecie jest jakaś sprawiedliwość. Do ich uszu doleciał hałas wchodzących do domu osób, a potem ktoś biegł... skrzypienie drzwi, w oddali jakieś chichotanie.
    Do pokoju wpadła Tomoko.
    - Cześć! Jestem Tomoko. Miło mi Cię poznać! - zawołała i doskoczyła do brata. - Zobacz! Dostałam taką naklejkę od Raito! - pokazała zdobyczne na piórniku. Po chwili z jej ust wypłynął potok słów, którego nic nie mogło powstrzymać.
    - Tomoko, jak widzisz my się tu uczymy, idź, poproś Rikę, żeby podgrzała obiad dla wszystkich - wszedł jej wreszcie w słowo. Dziewczynka zrobiła wyraźnie niezadowoloną minę, ale posłusznie pobiegła na dół.
    - Przepraszam za nią... - wymamrotał.

    OdpowiedzUsuń
  89. Zaśmiał się słysząc jak jej żołądek domaga się jedzenia - Znam dobre miejsce. - ruszył przodem. Jednak po pewnym momencie zaczął co chwilę się oglądać za siebie. Kirito miał nadzieję, że tylko mu się zdawało, ale nie. Coś a raczej ktoś starał się schować w tłumie. Potrząsnął głową jakby chciał się rozbudzić. -Jesteśmy. - powiedział po chwili stając przed mało zatłoczoną kawiarenką. Odmachał barmanowi. Zajął razem z Yuko miejsce w kącie daleko od szyb i po chwili podeszła do nich kelnerka
    - Co podać? - zapytała.
    -Dla mnie to co zwykle. - odparł.
    -A dla pana dziewczyny? - zapytała kelnerka.
    Kirito spojrzał na Yuko i z trudem powstrzymywał śmiech. Gdyby teraz zobaczyła go Aya. -Nie jesteśmy parą. - odpowiedział - Jesteśmy e.... - spojrzał ja Yuko - Jesteśmy przyjaciółmi.
    -W takim razie co dla ciebie, słonko? - zapytała kelnerka dziewczynę.

    Kirito

    (ŁOOOOOOOOOO! jestem 90 komentarzem xD)

    OdpowiedzUsuń
  90. (cholera.... Tetsu mnie wyprzedziła :D W takim razie jestem 91 i 92 komentarzem :P)

    Kirito

    OdpowiedzUsuń
  91. Dla Tetsu pojawienie się Tomoko było jednocześnie chwilą wytchnienia jak i przypomnieniem, że czeka go jeszcze kilka spraw tego dnia do załatwienia.
    - Urocza? - spojrzał z powątpiewaniem na koleżankę, choć gdzieś w środku cieszył się, że ktoś chwali jego małą siostrzyczkę. - Mały szatan! - dodał. - Ile ma... 5? 6? - Zastanowił się. Zawsze miał problem z zapamiętaniem, ile lat ma która jego z sióstr. Czy nie wystarczy, że pamiętał na jakim etapie edukacji były? To i tak wymagało od niego dużo koncentracji.
    - To co się stało z tymi kośćmi? - zapytał trochę nieprzytomnie.

    OdpowiedzUsuń
  92. [no tego: hej ;) nadal jesteś zainteresowana byciem dawna przyjaciółka? No jeśli tak, to pomyślałabym o jakimś przypadkowym spotkaniu przy wejściu gdy moja by pierwsze kroki skierowała np. do sekretariatu ;)]

    Isuzu

    OdpowiedzUsuń
  93. (nie, po prostu myślałem co napisać i wpadłem na takie coś. Co 100 komenta to się postaram xD)

    Gdy kelnerka zostawiła ich samych zapadła nie zręczna cisza. Widząc zawstydzenie dziewczyny chciał coś powiedzieć, ale Yuko go uprzedziła - Tak trochę. - ulżyło mu gdy się pierwsza odezwała - Nigdy bym nie pomyślał że mogła by...- urwał prostując się i spoglądając w stronę wejścia. Do lokalu weszła jakaś blond dziewczynka, ale gdy się odwróciła Kikiro odetchnął z ulgą. W końcu kelnerka wróciła niosąc curry oraz szarlotkę. Kirito podziękował i zapłacił jej za posiłek. - Itadakimasu. - powiedział wbijając widelczyk w ciasto.

    Kirito

    OdpowiedzUsuń
  94. [ Z racji tego, że "przespałam" kilka dni z życia tego bloga, pytam ładnie: wątek nadal aktualny? ;) ]

    Narumiya Yuu

    OdpowiedzUsuń
  95. [jeśli to nie kłopot ... arigato ne nakama ;)]

    Isuzu

    OdpowiedzUsuń
  96. [Nie wiem czy tak to miało być, ale nic innego nie wymyślę xD]

    Przyjazd do szkoły w środku semestru nie był dla niej zbytnio wymarzony. Jednak rodzice sie uparli a do gadania zbytnio nie miała.
    Wczesniej pomieszkiwała troche u babci, która miała w poblizu swój dom. To stamtad wyjechała do szkoły z akademikiem, bo było blizej. Samo przyniesienie jej rzeczy zajęło dobry dzień. Gdy juz sie rozpakowała, miała jeszcze pogawedke z Tanaka-san w pokoju dyrektorki. Tam wreczyła jej plan lekcji i miała jeszcze poczekac az ktos ja oprowadzi po szkole.
    Jakie było jej zdziwienie, gdy spostrzegła dawna znajoma. Nawet to było miłe, iz ja widzi, ale potem naszły ja watpliwosci.
    No bo.., kilka lat wczesniej obiecała ze zadzwoni, gdy tylko powróci do domu. Jednak nie była w stanie. A teraz czuła skrepowanie jej obecnoscia.
    Skinęła głowa dyrektorce.
    - arigato Tanaka-san - usmiechnęła sie z musu.
    Przejechała kawałek w milczeniu.
    - czesc.. - mruknęła cicho jakby sie bała cos wiecej powiedzieć - mineło sporo czasu Yuko-chan - westchnęła ciezko - nie musisz pchac mego wózka - powiedziała zazenowana sytuacja. Poza przelotnym spojrzeniem, starała sie patrzec na cokolwiek innego. Wolała sama sie poruszać, az perspektywa wchodzenia po schodach nie przypadła jej do gustu.

    Isuzu

    OdpowiedzUsuń
  97. [ Byłabym bardzo wdzięczna *ładnie prosi* ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  98. Yuko jadła carry a on... zwykłą szarlotkę. Jakoś nie za specjalnie mu to przeszkadzał choć był jeden problem. Mała blondynka która zbliżała się w kich kierunku. Kirito wiedział kim jest ale wolał by jej tu nie było. Napił się kawy i zamknął oczy. Dlaczego akurat musiała tu przypełznąć gdy jadł obiad ze swoją uczennicą.
    - Kirito-onichan (chyba tak to idzie) - powiedziała gdy była dość blisko. Na jej powitanie Kirito odwrócił głowę. Akurat teraz nie miał ochoty na jej humory.
    - Powinnaś być w domu, wiesz?- powiedział niemal do ściany.
    - Ale tam jest nudno. - jęknęła dziewczynka i sięgnęła po szarlotkę, ale mężczyzna ją uprzedził i widelcem odsunął od niej talerzyk.
    - Gdzie z łapami? - odwrócił się do blondynki - Jak nie twoje to nie tykaj. Mało razy ci to powtarzałem?- w odpowiedzi dostał od młodej aż zgiął się w pół.
    - Głodna jestem. - jęknęła - Daj jeść. - wskazała na pączki.
    - Zapomnij. gruba będziesz. - uśmiechnął się złośliwie rozcierając bok w który dostał. Pomimo swojego młodego wieku dziewczynka potrafiła dość mocno bić.
    - A jej kupiłeś. - upierała się przy swoim pokazując na Yuko. Nagle zrobiła duże oczy i cofnęła się niemal pod ścianę. Kirito już wiedział co się stanie. -Czy to twoja dz...- nie dokończyła bo kawałek szarlotki wylądował w jej ustach.
    - Zanim coś powiesz przełknij i pomyśl, darmozjadzie jeden. - puścił jej srogie spojrzenie. Rzadko się wściekał ale TEN typ potrafiłby wyprowadzić z równowagi nawet kamień - To powiesz mi co tu tak naprawdę robisz? Bo w to że jesteś głodna albo że się nudzisz nie uwierzę. - skrzyżował ręce na klatce odchylając się na krześle zupełnie zapominając gdzie jest.
    - Naprawde było nudno. - upierała się dziewczynka - Gdy jesteś w szkole w mieszkaniu wieje nudą.

    Kirito

    OdpowiedzUsuń
  99. (Tak, 100 komentarz jest mój xD i dziękuję ci za to że wciąż prowadzisz ze mną wątek bo reszta (Haru, Takeo, Minami, Tetsu) chyba się im znudziłem. Dlatego dziękuję ci za wątki :*)

    Kirito

    OdpowiedzUsuń
  100. Uśmiechnął się, kiedy Yuko opowiadała o sobie i bracie. Dobrze wiedział, że ktoś zawsze musi ponieść odpowiedzialność za bałagan. Sam niejednokrotnie obrywał. Pamiętał jeszcze jak był mały i uciekał przez zdenerwowaną siostrą na drzewo.
    - Niech będzie - odpowiedział dziarsko i zabrali się za powtarzanie. Okazało się, że nawet coś pamiętał. Potem przeszli do mięśni i tak powolutku przerobili biologię. Może nie był obkuty, ale coś umiał.
    - I co teraz? - zapytał nieco zmęczony. - Może jesteś głodna?

    OdpowiedzUsuń
  101. Spojrzeli na Yuko a potem na siebie. Jeśli wyglądali jak rodzeństwo to chyba musiał łączyć ich jeden ojciec bo z jednej matki na pewnie nie wyszli.
    - Nie, nie jesteśmy rodzeństwem. - wyjaśnił Kirito - To jest moja siostrzenica.
    - Aya Yakamaro - przedstawiła się kłaniając - I mieszkam z Kirito-onichan. - uśmiechnęła się słodko do Yuko - Na pewno nie jesteś jego dz....- znowu nie zdążyła dokończyć bo kolejny kawałek szarlotki zapchał jej usta.
    - Mówiłem ci byś myślała zanim coś palniesz. - wyknął na nią - I nie jest tak mała, w końcu ma siedem lat.

    Kirito

    OdpowiedzUsuń
  102. Uśmiechnął się z ulgą, kiedy dziewczyna zdecydowała się zakończyć naukę. Chwilę później jego mina się zmieniła, kiedy zauważył, że dziewczyna ledwo się stała. Skoczył na równe nogi i chwycił jej pod ramię.
    - Usiądź - posadził ją przy biurku.- Zdrętwiałaś? - zapytał. Niewiele myśląc zaczął masować jej nogi, tak jak zawsze robił to małym siostrzyczką. Dopiero potem zorientował się, co robi, i odsunął się zarumieniony z zażenowania.
    - O, przepraszam... - wymamrotał i spojrzał na nią pewnie. W tym momencie do pomieszczenia wpadła starsza nieco od Tomoko Reiko.
    - Chodźcie, obiad podgrzany! - zawołała i wybiegła, żeby zająć miejsce przy stole.

    OdpowiedzUsuń
  103. Oczywiście przyszłam na ostatnie pięć minut. Nie miałam zamiaru się spóźniać, jednak sprawy piłkarskie okazały się być nader ważne. Na tyle ważne, by pani kapitan po raz kolejny oberwała wpierdol od trenera za idiotyczne zachowanie członków drużyny. Odpowiedzialność zbiorowa, jak w roku 1939. Tyle. Uśmiechnęłam się "milutko".
    - Cześć!~ - przywitałam ją promiennie. Kryła się w tym nutka lekkiego sarkazmu, oczywiście uprzejmość nieczęsto leżała w mojej naturze. - Wybacz czas przybycia, trener darł się na mnie i nie miałam jak się wywinąć...Too, od czego zaczynamy?

    OdpowiedzUsuń
  104. - Niby racja. - spojrzał na Aye - W jej przypadku gdyby mogła puściła by z dymem pół miasta. - zażartował choć pewnie nie bardzo się pomylił. Jak znał dziewczynkę to w jej mocach na pewno dało by się zrobić coś takiego. Gdy tylko Yuko zaproponowała Ayi jedzenie ta bez żadnych problemów usiadła i zaczęła pochłaniać jej jedzenie
    - Radziłbym ci coś jeszcze zjeść bo ona ma chyba czarną dziurę zamiast żołądka. - rzucił krótko Kirito na co w odpowiedzi Aya puściła mu gniewne spojrzenie - Myslisz, że jestym taki żarlok? - zapytał z ustami pełnymi curry.
    - Jak jesz to nie gadaj, bo utyjesz.. - odgryzł się mężczyzna.

    Kirito

    (Może być. Nie ważne że mało ważne że jest xD I dziękuję że o mnie nie zapominasz :*)

    OdpowiedzUsuń
  105. [kobieto.. jestem elastyczna i chłonna na wszystko, wiec nie łam ^_^]

    Kiwnęła głowa.
    - mam nadzieje, że teraz juz tak. Tu jest mój dom a nie - zawachała sie - inne miejsca, gdzie wracac juz bym nie chciała.
    Miała na myśli przede wszystkim szpital. Westchnęła tylko. Rzuciła jej kolejne spojrzenie.
    - słyszałam smutne wiesci - zaczęła troche niepewnie. To tez było jeszcze swieże i bolesne, jednak ten dzien jest pelen niespodzianek co juz chyba bardziej nie mozna było zaskoczyć a jak juz tak jest to walimy prosto z mostu - to musiało byc straszne przezycie - odwróciła się troche w jej strone na siedzeniu i poklepała dłoń trzymajaca teraz raczke. - nie musisz mi o tym mowic. - usmiechnęła się smutno a potem juz troche razniej - no dobra nie było mnie, wiec moze mi powiesz co tu jest ciekawego w tej szkole i takie tam? - spojrzała w jej oczy.

    Isuzu

    OdpowiedzUsuń
  106. Zmieszał się jej reakcją i zarumienił. Nie chciał nic złego zrobić - zwyczajnie wiedział co robić, jak się ma problem z nogami - kontuzje też były nieprzyjemne.
    Szybko jednak wyszedł z tej sytuacji, ponieważ sama mu się podłożyła.
    - Jesteśmy proszeni na obiad oboje - zauważył i uśmiechnął się do niej. Miał nadzieję, że już nie widać u niego rumieńców. Wyciągnął do niej dłoń.
    - Chodź. Jedzenia u nas dostatek - mrugnął do niej.

    OdpowiedzUsuń
  107. - Jak by ci brakło mogę ci kupić. - powiedział do Yuko. Było mu trochę głupio z tego jak zachowała się Aya i chciał jakoś zrekompensować stratę posiłku. Gdy został sam na sam z Ayą rzucił dziewczynce potępiające spojrzenie - Za każdym razem to samo. Gdy się pojawiasz od razu są jakieś problemy.
    - Nie moja wina. - jęknęła z ustami pełnymi jedzenia - Jestem za ładna by ktoś mi mógł odmówić, prawda? - zatrzepotała teatralnie oczami, a Kirito tylko wywrócił oczami.

    Kirito

    (Też nie jestem pewny jak to się nazywa xD)

    OdpowiedzUsuń
  108. Tetsu ktróko wymienił imiona obecnych sióstr:
    - Rika, Toshiko, Reiko, Tomoko... - Chłopak pomógł siostrom postawić jedzenie, a po chwili już siedzieli razem. Były wesołe i nawet specjalnie się kłóciły. Gadali o głupotach.
    - Co tam, Kanoe-chan? - zapytała Rika. - Opiekujesz się moim młodszym braciszkiem? - zapytała gdzieś po drodze między miską z ryżem a warzywami.
    Tetsuya zmieszał się lekko.

    OdpowiedzUsuń
  109. - to sie nigdy nie stanie Yuko-chan. Bedzie tylko mniej boleć. Ale na to potrzeba czasu. - westchnęła - no ale nie dołujmy sie z samego rana - dodała wysilajac sie na rodosny ton.
    Co w zasadzie miało sie nijak z jej nastrojem, którego nie miała.
    - no byłabym wdzieczna - usmiechnęła sie - dziwnie to tak wracac w połowie semestru - połozyła niechetnie ręce na kolanach. - Sensei wydaje sie byc miła. Nawet chciała mi zapewnic kwatere na 1 pietrze, ale sie nie zgodziłam ku zgryzocie rodziców - zasmiała się pod nosem - przewodniczaca? No no.. niezła fucha. Chyba powinnam sie zacząć bać. - zauważyła żartobliwie - Miło wiedzieć, jednak nie potrzeba mi az tyle pomocy jak wszyscy sadza.
    Zauwazyła bałagan, ale jakos sie tym nie przejęła.
    - ty to nazywasz balaganem? Nie widzialas mojego... Gdzie teraz jestesmy?

    Isuzu

    OdpowiedzUsuń
  110. Znowu na dywaniku. Ile razy już tam byłem? I za co tym razem? Za to że kogoś "znowu" pobiłem, choć to nie była moja wina. Ale kto by się tym przejmował? Nikt. Po piętnastu minutach słuchania jak problematyczny jestem oraz odczytywaniu moich "zasług" wyszedłem w końcu z tego głupiego gabinetu. - Durny babsztyl. - mruknąłem pod nosem i ruszyłem na w kierunku dachu. Lubiłem tam siedzieć co przerwę. ładne widoki na miasto, świeże powietrze i cisza od szkolnego wyścigu szczurów. Zero popularnych, wścibskich czy innych pasożytów które aż się proszą o to by im przyłożyć.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  111. Po chwili zdziwienia wywołanym komentarzem Yuko, Rika i Toshiko zaczęły się śmiać, a Tetsuya zrobił minę, jakby chciał się zapaść pod ziemię. Trzeba przyznać, że siostry często dokuczały mu, mówiąc, że zostanie dobrą żoną i powinien sobie poszukać majętnej partnerki. Oczywiście zwykle wtedy na nie krzyczał, ale w tej chwili nie wypadało mu się awanturować.
    - Kochana Yuko-chan - śmiała się dalej Rika. - Nie musisz go kryć, wiemy, ze Tetsu-chan jest beznadziejny w nauce. Za to świetnie gotuje - wskazała na obiad i roześmiała się szczerze.

    OdpowiedzUsuń
  112. Było naprawdę dobrze. Lekki ciepły wiaterek, słońce. Tylko pojawił się jeden kosmaty problem w sukience. Przewodnicząca rady uczniowskiej. Sądząc po jej małej zadyszce i twarzy musiała przejść przez niemal całą szkołę by mnie znaleźć. - Bardzo mi miło, Cię poznać. - odpowiedziałem uśmiechając się. Może nawet trochę złośliwie ale jakoś się tym nie przejmowałem. Gdy tylko wspomniała o karze aż dreszcz mnie przeszedł. Aż strach pomyśleć co ta stara wiedźma wymyśliła dla niego za karę. Mamlając lizaka słuchałem co Yuko ma jeszcze do powiedzenia. - Chyba nie myślisz że będę siedział w klasie czy też plewił ogródek tego babsztyla? - zapytał z ironią unosząc brew. To prawda że miałem z nią na pieńku już od początku kiedy się tu pojawiłem ale się tym za specjalnie nigdy nie przejmowałem. I chyba nie będę. - Tak czy inaczej znalazłaś mnie, przekazałaś wiadomość. To teraz możesz mnie zostawić w spokoju. - pomachałem jej na pożegnanie po czym dalej chciałem cieszyć się tą piękną pogoda.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  113. - cała Yuko. - podsumowała - pod tym względem sie nie zmieniłaś - popatrzyła na nia krótko, gdy odchyliła glowę do tyłu - pamietam, ze gdy nasze wspolne psikusy kończyły sie nie tak jak zamierzałysmy, brałas wine na siebie. A prawda była taka iz byłam tak samo winna co ty. - zasmiała sie.
    Była swiadoma faktu, ze jest teraz typem widowiska, gdzyz mijani nagle cichli a potem zaczeli glosno szeptac i to na tyle by ich uslyszała. Nie było to przyjemne, ale było znosne.
    Udała zatem ze ch nie widzi i nie slyszy.
    - aha.. - mruknęła tylko na mysl o stolowce, z której i tak korzystać nie bedzie bo stosuje diete zalecona przez lekarza.

    Isuzu

    OdpowiedzUsuń
  114. -Mowy nie ma.- odparłem - I przesuń się. Zasłaniasz mi niebo. - machnąłem ręką jakbym odpędzał się od natrętnej muchy. Ale widząc jej upór dałem za wygraną. Wstałem z mocną niechęcią i otrzepałem spodnie. Otworzyłem drzwi i ukłoniłem się wskazując ręką przejście - Prowadź szefowo. - zażartowałem i ruszyłem za nią. Nie bardzo podobała mi się cała ta sytuacja ale czułem że jeśli za nią nie pójdę to będą jeszcze większe problemy niż z całą tą bójką, gdzie wysłuchano tylko jednej strony bo ja nie miałem nic do powiedzenia.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  115. Tetsu siedział i udawał, że wcale nie jest zażenowany całą sytuacją, a jego siostry śmiały się w najlepsze. Najwięcej serca miała chyba Reiko, która, nie rozumiejąc co się dzieje, zeskoczyła ze swojego krzesła i podeszła do Yuko.
    - Yuko-san... opiekuj się Oni-sanem.... on jest dobry, tylko czasami krzyczy... - ujęła jej dłoń i uśmiechnęła się ciepło. - Wiesz... deser też on zrobił! - dodała radośnie i pobiegła po słodkie kulki ryżowe.

    OdpowiedzUsuń
  116. Czułem spojrzenia innych uczniów ale jakoś nie zrobiły na mnie wrażenia. Uśmiechnąłem się do grupki dziewczyn, ale nadal podążałem za przewodniczącą. Wiedziałem o czym są te szepty. W końcu chyba cała szkoła huczała o tym wypadku. Jednak nie dałem po sobie znać że i ja coś o tym wiem. W końcu dotarliśmy do klasy biologicznej. Oczywiście musiała nas przywitać ta stara jędza oraz nauczyciel bioli. Co dziwniejsze w klasie było jeszcze dwoje uczniów. Czyli jednak będę miał współ skazańców. Usiadłem w ławce możliwie jak najbliżej okna i czekałem na wyrok. "Jak radzić sobie z problemami". Spojrzałem na Kirito- sensej ale on tylko wzruszył ramionami. czyli to ja będę psychologiem? Spojrzałem na Yuko. Oczywiście panna szefowa czytała książkę do biologii. Westchnąłem. Dali nam na to tylko dwie godziny. Ale ja byłem już gotowy za pół. - Skończyłem. - uśmiechnąłem się zadowolony z tego co napisałem. Moi towarzysze broni spojrzeli na mnie zaskoczeni. Widziałem że dużo tam nie mieli, ale na pewno było tego więcej niż ja miałem. - To ja nie będę wam przeszkadzał. - odłożyłem swój referat na biurko nauczyciela i skierowałem się do wyjścia.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  117. Tetsu zerknął na Yuko, kiedy mała mówiła. Widział zdziwienie dziewczyny. Potem jednak spojrzenie Yuko przewędrowało na niego i chłopak tylko zmieszał się nieco.
    - Te marudy są okropnymi łasuchami, więc czasami można je przekupić dobrym jedzeniem - odpowiedział i uśmiechnął się wesoło. Tetsu oczywiście nie jadł deseru - przede wszystkim dlatego, że najadł się ich przy robieniu.
    - Mam nadzieję, że będą Ci smakowały - udał się nie widzi pobłażliwego uśmiechu starszej siostry.

    OdpowiedzUsuń
  118. "Że co?" pomyślałem. Nie mogłem uwierzyć że będę zmuszony siedzieć w tej klatce jeszcze tyle czasu. I co miał na myśli że coś jeszcze przyjdzie mi do głowy? Jak na razie to jedyne o czym myślę to żeby się stąd wydostać. I to jak najszybciej. Ale gdy powiedział że mam usiąść obok Yuko... Zamarłem. Nie dość że z grzeczności poszedłem z nią do kozy, musiała mnie pilnować to jeszcze mam siedzieć obok niej? Jednak ten świat mnie nienawidzi. Jedyne co mi został to zacisnąć zęby i odsiedzieć swoje. Więc podszedłem do nauczyciela, zabrałem swoja kartkę oraz kilka dodatkowych po czym usiadłem obok przewodniczącej. By umilić sobie czas zacząłem obgryzać końcówkę długopisu udając że myślę nad moim wypracowaniem. Zupełnie jakby dwie i pół strony mu nie wystarczały.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  119. Uśmiechnął się wyraźnie zadowolony.
    - Cieszę się, że ci smakuje - powiedział i wysłał Toshiko, żeby posprzątała po objedzie. Sam jednak zaczął jej pomagać.
    - Może po prostu wpadniesz jak będę robił następnym razem? - zaproponował nagle. Widział lekkie wahanie nastrojów u dziewczyny i nieco się zmartwił. Powinna więcej się uśmiechać.

    OdpowiedzUsuń
  120. Dalej mamlałem końcówkę długopisu wpatrując się w ten cholerny sufit. Dlaczego czas biegnie tak wolno? Mimo to musiałem udawać że myślę a nawet że coś dopiszę, gdyby nie pewien szkopuł. -Dobrze się czyta? - zapytałem szeptem "sąsiadki" z ławki. Nie wiem jak długo tak siedzi i czyta moje wypracowanie, ale mogła by przynajmniej zapytać. Tylko dlaczego mi to nie przeszkadzało? Co dziwniejsze całkiem ładnie wyglądała z tym rumieńcem. Ale jej tego nie powiem, przecież. O nie. Wiem, że jest przewodniczącą i że na taki wizerunek się trzeba napracować. A jak by się inni dowiedzieli że szkolny chuligan strzelił jej komplementa.... To by była afera. Największą nagrodą była by mina dyrektorki jakby się dowiedziała że coś między nami by iskrzyło. Choć muszę przyznać że dziewczyna do brzydkich nie należy.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  121. Spojrzałem na wyraz który wskazała. Miała rację. Niby mały błąd ale znając dyrektorkę to by jej wystarczało by dać mi kare na cały tydzień jak nie miesiąc. Miesiąc siedzenia w klasie po lekcjach czy też grzebanie w ziemi. Co prawda wolałbym już jej dłubać w glebie i powyrywać "przypadek" powyrywać jakieś cenne kwiatki. Ale chyba i tak mam dość wojny z nią. - Dzięki. - rzuciłem krótko i zabrałem się za poprawę zdania. Jeden znaczek a tyle może zmienić.- Już lepiej? - zapytałem Yuko. Wolałem się upewnić czy nie ma więcej błędów. A skoro i tak czytała to co pisze to... "Wiesz może za co się tu kisze?" napisałem na innej kartce podsuwając jej na tyle blisko by w razie czego mogła odpisać. Lepiej pisać w ten sposób niż paprać swoje wypociny. Choć to zadanie nie było trudne. Co jakiś czas patrzyłem to na nauczyciela to na dziewczynę. Szczerze mówiąc już zaczynała mnie boleć szyja i nie jestem pewny ile tak wytrzymam. Zwłaszcza że zostało jeszcze... tu spojrzałem na zegarek... całe pół godziny. Półgodziny i wolność od tego koszmaru. Chyba już wolę najnudniejszą lekcję niż siedzieć tu praktycznie za nic.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  122. Dobrze wiedzieć, że ma ze mną problemy. Przynajmniej nie będzie się jej nudziło. Złapałem za długopis i odpisałem na jej wiadomość "A ten drugi też dostał karę?" Chciałem to wiedzieć, bo w końcu nie tylko ja brałem w tym udział. Zwłaszcza że to tamten zaczął całą zabawę. A że złamałem mu nos to już inna historia. Ale dzięki temu pisaniu wpadłem na kilka innych metod do mojego wypracowania. Od razu je zapisałem by ich nie zapomnieć. "Bicie ściany może być bolesne, ale nie robi krzywdy innym" zanotowałem " Jedyne czego odradzam to bicie chropowatych powierzchni." To akurat była prawda. Boli jak cholera, a wiem bo sam nie raz próbowałem. "Innym sposobem radzenia sobie z problemami jest uderzanie głową o najbliższą powierzchnię płaską. Jednak nie używać tik taka (czyt głową o głowę)" Specjalnie zapisałem to w nawiasie gdyby dyrektorka chciała to przeczytać i nie mogła zrozumieć mojego toku myślenia. Co więcej mój czas w kozie powoli dobiegał końca.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  123. Odebrałem kartkę. "Mała kłótnia. Kilka niepotrzebnych zdań i pierwszy mnie uderzył." Wyjaśniłem zgodnie z prawdą "Po tym co powiedział cieszę się że złamałem mu ten nos. Przynajmniej nie będzie już taki piękny." Bądź co bądź biłem się z jednym z najładniejszych chłopaków w szkole. Jin z VI E. Wysportowany, nie kiepskie oceny, duża popularność wśród dziewczyn. I jak miałem mu nie przyłożyć? Co prawda po tej walce było kilka listów z pogróżkami ale jakoś nie zrobiły na mnie wrażenia.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  124. Spojrzała na gapiów tylko z raz, ale udała przekoywujaco, ze malo co ja interesuja ich słowa. Były przykre, jednak nie az tak by nagle zaczac robic sceny.
    Potem wyszły ze stolowki na korytarz. Wtedy na chwile zamilka az dotarły do kolejego przystanku.
    - grtauluje postepów - odpowiedziała troche pusto. Myśli jej uciekły gdzie indziej w tym czasie gdy ta paplała - nie. Raczej nie. - dodała na pytanie. - gdzie tutaj toalety?

    Isuzu

    OdpowiedzUsuń
  125. "Nazwał kogoś mi bliskiego dziwką." Odpisałem akurat w tym momencie kiedy zadzwonił dzwonek. Bardzo się ucieszyłem że w końcu nadszedł koniec mojej kary, bo zaczynało mi się już nudzić udawanie że myślę nad moją pracą. Wstałem i oddałem nauczycielowi kartkę. Oczywiście tą drugą która robiła za komunikator zostawiłem Yuko. Dość dziwnie wyglądała po przeczytaniu tego co jej zostawiłem, ale okazało się że i ona miewa jakieś uczucia. To było zaskakujące. Pomimo opini jaką o niej słyszałem wydawała się byc całkiem w porządku. Taka mała niespodzianka za moją wolność. Choć i tak czuję tu plany tej wiedźmy rządzącej szkołą. Jeśli jednak to jej sprawka to niech wie, że nie będę grał w jej grę tylko po to by trzymała mnie w ryzach przy pomocy całkiem ładnej dziewczyny.... Zaraz, że co? Obróciłem się w kierunku Yuko z zaskoczeniem. Faktycznie. Była dość ładna. Tylko dlaczego dopiero teraz to zauważyłem? Czyżbym już zaczął grę z dyrektorką? Potrząsnąłem głową otrząsając się z szoku po czym wyszedłem z klasy skołowany wciąż bijąc się z myślami.

    Akira

    (chyba trochę mało ale zawsze wątek xD)

    OdpowiedzUsuń
  126. ' Dzięki za tak wesole przywitanie ^^ Jeśli chodzi o wątek, chętna to ja zawsze jestem :D Tylko, że na tą godzine pomysłów brak.xd Mogą mieć może jakieś lekcje wspólne i dostałyby projekt do zrobienia, albo można wykorzystać kendo.x d nie wieeem ;c ]

    Tsunade

    OdpowiedzUsuń
  127. (Spoko. Jestem otwarty na każdą koncepcję :D)

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  128. [Hej :) Nie było mnie długo i mam taki pomysł, żeby założyć, że Tako jakoś tam Yuko odprowadził do pokoju itp, no i żeby zacząć nowy wątek :) Coś pomyślę, jeśli Ci pasuje taka opcja]

    OdpowiedzUsuń
  129. Takeo był raczej niski, ale ostatni weekend sprawił, że chyba przybyło mu z pięć centymetrów. Zawody regionalne okazały się pasmem genialnych sukcesów jego drużyny i chłopak po prostu nie posiadał się z dumy. Przywieźli dwanaście medali (generalnie każdy jakiś dostał), w tym cztery złote. Jeden zdobyli w konkurencji drużynowej, jeden zdobył Takeo w walkach indywidualnych seniorów, był też jeden dla juniorów, a ostatni zdobyły dziewczyny. Chłopak nie mógł się doczekać zawodów krajowych. Może nawet uda im się dostać do międzynarodowych? W weekend byli po prostu niepowstrzymani, więc gdyby taką formę udało się jeszcze poprawić, to kto wie...?
    Jako kapitan postanowił jakoś nagrodzić swoją dzielną drużynę i uczcić spektakularny sukces. Dlatego odłożone z konta klubu pieniądze przeznaczył (po uzgodnieniu wszystkiego z senseiem) na weekendowy wypad do górskich źródeł. Totalny relaks, zero treningu, dobre jedzenie i ogólny wypoczynek. Nikogo w klubie nie trzeba było do tego przekonywać i teraz cała drużyna stała na stacji z plecakami, czekając na pociąg.

    Takeo

    OdpowiedzUsuń
  130. I znowu u tej durnej wiedźmy. Za każdym razem jak się coś dzieje i to ja jestem poszkodowany muszę tu być. Gdy się tylko otworzyły drzwi odwróciłem głowę, gdyż wiedziałem kto wszedł do środka. Wolałem by nie widziała mojej pobijanej twarzy, zwłaszcza że dyrektorka od ponad pięciu minut suszyła mi głowę za kolejną bójkę w którą zostałem wmieszany przez przypadek.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  131. -Pani sobie chyba żartuje? - zapytałem patrząc prosto na dyrektorkę. Znowu tylko ja obrywam? Dobra, tym razem to była moja wina, bo puściły mi nerwy. W końcu ile można wytrzymać przedrzeźnianie i wyzwiska? Tydzień? Dwa? Ja znosiłem je od ponad trzech miesięcy. I tak oboje mamy szczęście że to tylko zadrapania i siniaki. Ale gdy usłyszałem o tym że mam pomagać przy jakimś koncercie zwątpiłem we wszystko. I chciałem jej coś odpowiedzieć ale w ostatniej chwili się powstrzymałem i odwróciłem wzrok. Gdy w końcu skończyła ględzić wyszedłem z jej gabinetu i z całej siły uderzyłem pięścią w ścianę, aż posypał się tynk. Miałem już dość siedzenia u niej praktycznie za byle co. Rozdzielanie bijących się uczniów, do dyrektorki. Do dyrektorki za pobicie. Do dyrektorki za... Jeszcze raz uderzyłem w to samo miejsce na ścianie aż puściła się mała stróżka krwi. Lekki ból sugerował że rozciąłem sobie knykcie tym uderzeniem. Dopiero po chwili poczułem że ktoś złapał mnie na koszulę. Była to Yuko. Przez to wszystko całkowicie o niej zapomniałem.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  132. [Oj tam, oj tam, do kitu. Potem się rozkręcisz :) ]

    - Dzięki - odpowiedział, uśmiechając się i przeczesując palcami włosy. Nagle zerknął porozumiewawczo na Yuko, jakby coś sobie nagle uświadomił. - Kurde, przecież Ty jesteś dziewczyną, no przecież... - powiedział trochę do niej, a trochę do siebie. - Chodź na moment.
    To mówiąc odciągnął ją nieco na bok i zaczął ściszonym głosem:
    - Słuchaj, znasz facetów. To znaczy... Znasz ich, prawda? - Potarł nerwowo podbródek. - Chodzi o to że hm... Jakby to ująć... - Odetchnął głębiej, trochę się czerwieniąc. - Będą próbowali podglądać, choćbym nie wiem, jak ich za to miał ukarać. Taka prawda, to faceci. Także hm... Jakbyś dała radę jakoś delikatnie dziewczyny... ostrzec i przypilnować... To byłoby świetnie.

    Takeo

    OdpowiedzUsuń
  133. (Wiem, długo czekałaś, ale myślałem że usunę ta postać a potem o niej zapomniałem xD)

    Kirito siedział nieco wściekły na Ayę za to że zabrała porcję Yuko i ta przez nią musiała zamawiać kolejną. - Jak mi zapłacą to ci oddam za za Ayę. - wstyd mu było za zachowanie podopiecznej. Ale nie mógł jej wyrzucić bo był jej jedyny krewnym który z nią potrafił wytrzymać. Co więcej sam się nieco do tego przyczynił rozpieszczając dziewczynkę. Może to robił z żalu, a może by poprawić jej humor. Nie wie. Ale na jedno nie może narzekać. Na nudę w domu, gdzie oboje wygłupiają się i śmieją z byle czego. Spojrzał na Yuki i zaśmiał się - To teraz nam dogadałaś. - powoli kończył swoją szarlotkę dziękując bogowi kuchni że Aya mu jej jeszcze nie zjadła w całości - Za każdym razem jak widzą mnie z nią myślą że jestem jej ojcem. - na te słowa Aya trochę się zasmuciła. W końcu jej ojciec nie żył.- Uszy do góry, blond demonie. później kupię ci pączka. - pogłaskał dziewczynkę po głowie a ta od razu się ożywiła.

    Kirito

    OdpowiedzUsuń
  134. Moze i zabrzmiała troche szorstko, jednak nie zwrociła na to uwagi. Jakos tak w chwili obecnej droge pokonały w milczeniu a gdy sie zatrzymały przed łazienka wynikł mały problem. Wózek był zbyt szeroki.
    Chcac nie chcac musiała jakos dojsc az bardzo sie jej chcialo. Zablokowała wiec wozek, by jej sie nie ruszał i opornie zdjęła nogi z podpórek i podniosła sie troche ociężale.
    - poradze sobie - odpowiedziała widzac iz ta chce jej pomóc i stanęła w końcu na niepewnych i jeszcze słabych nogach, przytrzymujac sie sciany.
    Obok przechodzaca grupka dziewczyn gdy ja przyuwazyła zaczęła chichotać. Z poczerwionymi uszamim, idac chwiejnymi kroczkami zniknęła w koncu za drzwiami. Do sedesu trafiła w ostatniej chwili.

    Isuzu

    OdpowiedzUsuń
  135. Chciałem jeszcze raz uderzyć ale widziałem jak Yuko staje pomiędzy mną a ścianą więc wstrzymałem atak - Nawet nie tak bardzo. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Tyle razy co byłem pobijany, nie licząc tych złamać oraz ciężkich treningów w dojo. Gdy z czerwoną twarzą spytała czy może mi opatrzyć rany nie mogłem jej odmówić - Skoro chcesz, nie będę powstrzymywał. - rzuciłem krótko. Wciąż byłem wściekły na dyrektorkę za to że zmusza mnie do jakiejś durnej kary, choć wolałbym siedzieć w tej durnej klasie co ostatnio albo zostać po lekcjach. Ruszyliśmy do gabinetu pielęgniarki. Po drodze minęła nas grupka dziewczyn, które się zaczerwieniły gdy tylko mnie zobaczyły zupełnie ignorując Yuko.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  136. [A witam, widzę, że może być ciekawie, bo Miwa i Yuko to kompletne przeciwieństwa :D Też nie mam pomysłu, nie widzę powiązań na razie. No chyba że łączenie klas psychologicznych i jakaś praca w dwójkach czy coś w tym sensie :P]

    Miwa

    OdpowiedzUsuń
  137. [Pasuje mi jak najbardziej :P Warsztaty prowadzone przez jakąś świrniętą psycholożkę, w sam raz dla tej dwójki :D Tylko mogłabyś zacząć? Dostosuję się do stylu i długości pisania :)]

    Miwa

    OdpowiedzUsuń
  138. [Lubię długie, więc jak najbardziej mi pasuje, na początku trzeba wszystko jakoś powprowadzać :D Ja wolę tylko narrację trzecioosobową i taką poprowadzę, jeżeli Ci to nie będzie przeszkadzało ;)]


    Tego dnia Miwa była absolutnie w swoim żywiole – promieniowała energią i radością tak bardzo, że gdy szła przez korytarz, miała wrażenie, jakby każdego ucznia po kolei zarażała swoim temperamentem. Rzucała im wtedy wesołe spojrzenia, niezbyt przejęta nawet tym, że (jak zwykle) zapomniała z pokoju kartki i długopisu, które miała przynieść na dzisiejsze spotkanie. Pewnie nauczyciel znowu ją złoi, wpisze jakąś uwagę, ale co tam, kto by wracał do akademika, ryzykując spóźnieniem! „Po prostu pożyczę coś od osoby siedzącej obok”, stwierdziła i weszła dziarsko na salę gimnastyczną.
    Pani psycholog, z którą wszystkie klasy „G” miały mieć zajęcia, od razu przypadła jej do gustu. Wpierw zwróciła uwagę na jej europejskie nazwisko, potem na tę śmieszną, fikuśnie postawioną fryzurę, a kiedy wreszcie usłyszała, czym Amanda Smith się zajmuje, nie mogła powstrzymać chichotu, przez co siedzący obok chłopak zmierzył ją dziwnie wzrokiem.
    Była pierwszą osobą, która spełniła polecenie nauczycielki – od razu wstała i usiadła na losowo wybranym miejscu, oczywiście – jak najbliżej psycholożki, czyli centrum, aby mieć do niej łatwy dostęp.
    – Miwa Shokora, III G – odparła z zapałem, gdy dziewczyna obok się jej przedstawiła. I nagle, w jednym momencie, całe te warsztaty, rozbiegane oczy pani Smith, a także ona sama przestały ją obchodzić. Skupiła się na Yuko. – Czy ty aby nie jesteś przewodniczącą naszej szkoły? Och, och, to świetnie, że wreszcie mogę cię poznać! - wyszczerzyła zęby w uśmiechu, a następnie nachyliła się i szepnęła, zupełnie jakby chciała powierzyć jej jakąś tajemnicę: - Szefowo moja, o ile mogę się tak do ciebie zwracać, masz może pożyczyć, hm, coś pisaśnego? Długopis, ołówek, pióro, cokolwiek!... Ktoś mi ukradł moją torbę, a nie mam czasu kupować czegoś nowego! - wyznała, choć nawet nie wiedziała, gdzie tę cholerną torbę podziała. Piórnik nosiła zazwyczaj w ręce, na cholerę komuś zbędny bagaż, jeśli mieszka obok w akademiku?
    – Co sądzisz o tej psycholożce? Nieźle zakręcona, nie? - zapytała, może nawet trochę za głośno, bo nauczycielka spojrzała oburzona w ich stronę. - Czy jako szefowa szkoły będziesz miała okazję gościć ją w pokoju samorządu? Jeśli tak, weźmiesz mnie ze sobą? Potrafię być bardzo pomocna! - Położyła dłoń na swojej klatce piersiowej, wyginając się do tyłu na krześle tak, że prawie je wywróciła.

    OdpowiedzUsuń
  139. [Odpis jest jak najbardziej w porządku (to mój teraz jest cienki jak dupa węża), a co do akcji, to jestem za :D Oj, będzie mega]

    - Trochę wiary w swojego kapitana, kurczę blaszka - prychnął na oskarżenie, że niby on też pójdzie podglądać. No aż tak zdesperowany nie był, mimo wszystko. Ludzie z klubu lubili mu czasem dopiec na temat braku dziewczyny, ale Takeo już zdążył się do tego przyzwyczaić i tylko zbywał wszystkie zaczepne komentarze.
    Kiedy wszyscy wsiedli do pociągu, Takeo usadził wszystkich tak, żeby nie przeszkadzali współpasażerom. Było trochę przepychanek przy pakowaniu bagaży na półki, ale początkowe zamieszanie szybko minęło i w końcu wszyscy usadowili się na miejscach. Chłopak spojrzał na zegarek - dwie godziny i będą na miejscu.

    Takeo

    OdpowiedzUsuń
  140. Szczerze mówiac nie przyszła do łazienki tylko po to by z niej skorzystać. Było ciężko. ciężej nawet nim sadziła i momentami chcialo jej sie plakac. Drobiac drobnymi kroczkami dotarła do kibelka i zalatwila potrzebe a potem doszła do umywalki, by umyc rece. Ignorowała przy tym wlasne odbicie i po osuszeniu dloni wrociła sie do drzwi wejsciowych marzac by droga sie nie skonczyła i nie musiała wrocic do rzeczywistosci.
    Niechetnie otworzyła drzwi i podobny miala wyraz twarzy. Sama by sobie poradzila. Cholerna Yuko!
    - raczej wroce do pokoju - oznajmiła kwasno - jutro trzeba rano wstac a musze porobić pare dodatkowych rzeczy. - widzac ze to ponownie stoi za wozkiem, kategorycznie odmówiła dalszej pomocy i pchała go dalej. - daj spokoj. Rece mam zdrowe - mruknęła.

    OdpowiedzUsuń
  141. -Nic specjalnego. -burknąłem. Naprawdę nie bardzo chciałem o tym gadać. - Chciałbym by wyglądał gorzej. - aż mnie dreszcz przeszedł gdy pomyślałem o tamtej walce. Ale to nic z tym co poczułem gdy Yuko przyłożyła mi kawałek gazy namoczony wodą utlenioną do zadrapania na policzku. Skrzywiłem się i lekko zasyczałem. To naprawdę nie było miłe uczucie i chyba nigdy się do niego nie przyzwyczaję. - To co to za koncert? - zapytałem. Chciałem wiedzieć o co chodziło tej wiedźmie i jednocześnie zmienić temat.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  142. Próbował przekonać dziewczynę, że nie musi im pomagać. Po prostu nie musiała.
    - To uczciwa wymiana - odpowiedział rozbawiony.
    Odprowadził do dziewczynę do drzwi i uśmiechnął się lekko zażenowany.
    - To ja dziękuję - powiedział. - I oczywiście zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  143. – No co ty, różowy to mój ulubiony kolor! Uwielbiam słodkie rzeczy – odparła i zaczęła bawić się pomponem. Przypominał jej mięciutką kitkę, taki wiewiórczy...! o, albo jeszcze lepiej – króliczy ogon. „Miałam w tym tygodniu robić stek z królika, masz babo placek, a zapomniałam kupić mięso tego futrzaka!”, zasępiła się i na chwilę odcięła od świata, przez co przestała słuchać Yuko. Niestety, Miwa miała ten problem, że w jednym momencie zbyt wiele rzeczy zaczynało ją absorbować, a w skupianiu się na konkretnym problemie... cóż, powiedzmy sobie szczerze, dobra nie była.
    Gdy się otrząsnęła, szefowa szkoły akurat wspominała o zgubieniu torby poza szkołą. Miwa odpowiedziała więc z zapałem:
    – O, nie przejmuj się tym, to drobiazg, drobiazg... Równie dobrze mogłam ją zostawić gdzieś na korytarzu albo pod łóżkiem, tam zazwyczaj są wszystkie moje zguby. Chociaż! – zaczęła i wystawiła wskazujący palec niczym jakiś detektyw – zgubiłam klucz od pokoju, więc potencjalny złodziej miał dużą szansę, aby coś mi wykraść. Ale na to już nic nie poradzę – zmrużyła oczy – nie lubię się ograniczać, zamykać w tych czterech ściankach. Kiedy jest klucz, jest dobrze, bo bezpiecznie, prawda, ale kiedy go nie ma – jeszcze lepiej. Wtedy wszyscy mogą mnie odwiedzać, a ja nie muszę się męczyć z wstawaniem i otwieraniem drzwi.
    Uważnie przyglądając się wszystkim gestom psycholożki, Miwa wzięła do ręki kartkę. Akurat – ku jej radości – dostała jakiś życiorys. Odgarniając włosy z twarzy i biorąc głęboki wdech, zwróciła się do Yuko:
    – Pani psycholog – od razu wcieliła się w rolę – mam ogromny problem – nachyliła się nad nią i teatralnym szeptem dokończyła: – Mój kuzyn, kiedy byłam maleńka, to znaczy – on też był maleńki, ale trochę mniej maleńki ode mnie, czyli większy, w każdym razie, um, hm – zaczęła posiłkować się kartą, bo właściwie to nawet jej nie przeczytała – mój kuzyn dotykał mnie tam, gdy przyjeżdżałam do niego na wieś na wakacje i... - dukała, aż nagle dodała cicho od siebie: – Przewodnicząco, jakie głupoty, ta psycholożka napisała – bo pewnie wszystko zmyśliła – że rodzice zbili tę dziewczynę za rzekome kłamstwa o molestowaniu. - Gdyby Miwę tata miał za każdym razem lać w tyłek, gdy ta nagięła prawdę, pewnie teraz miałaby go już do końca czerwonego. – No cóż, nieważne! Pani psycholog, nie mogę tego wyrzucić z pamięci, a... a mój aktualny chłopak chce, abyśmy poszli o krok dalej, tylko że za każdym razem, gdy mnie dotyka, prawie mdleję!... - dokończyła, zawieszając głowę. Gdzieś z boku usłyszała, jak ktoś dostał problem więźnia. Co za pech! Dlaczego to nie jej mógł przypaść?


    Miwa

    OdpowiedzUsuń
  144. Dziękowałem Bogu że już skończyła, bo to pieczenie doprowadzało mnie do szału. Ale gdy zaczęła mówiąc o koncercie coś we mnie pękło i zrobiłem coś czego bym po sobie nie spodziewał - To jak mogę pomóc? - zawsze starałem się być miły na tyle na ile to możliwe oraz szanować dziewczyny. Dlatego jak już musiałem to okładałem albo ściany albo innych chłopaków. Ale pomóc komuś w czymś takim z własnej woli? To zdarzało mi się naprawdę rzadko. Nie wiem czy to przez yuko czy też nie. Po prostu chciałem jej pomóc. Oby tylko nie było to co myślę. No i chciałem się dowiedzieć dlaczego zawsze się czerwieni gdy odgarnia kosmyk za ucho oraz czy przypadkiem nie jest częścią planu dyrektorki.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  145. [U mnie też coraz krócej, ale spoko, jak się skończą ćwieczenia, to wymyśli się coś fajnego i dłuższego :DD]

    – Mówiłam, oczywiście, że mówiłam, ale to nic nie dawało – kontynuowała, gestykulując zaciekle. – Rzecz w tym, że mnie wpierw mnie wręcz ignorowali, ot, bagatelizowali tę sprawę, aż w końcu zarzucili mi, że kłamię! - Zacisnęła wąsko usta. Miwa słyszała, jak jakaś para z jej roku chichotała między sobą, kompletnie nie zwracając uwagi na kartki, które dostali. Po chwili podeszła do nich Smith pod pretekstem kontrolowania ich pracy. – Nam nic nie powie, jesteśmy za dobre – szepnęła, puszczając Yuko oczko. – O, chce pani wiedzieć, gdzie mój kuzynek miał ulubione miejsca? Strych, gdzieś w polach, w łazience na samym dole, z której rzadko ktoś korzystał... – wymruczała, tym razem nie modelując głosu na ofiarę. – A gdzie zazwyczaj odbywały się podobne sytuacje? Niech pani powie z własnego doświadczenia – zachęcała. – Bo chyba są inni jak ja, prawda?
    Nim jednak Yuko zdążyła coś odpowiedzieć, Smith stanęła na samym środku i zaklaskała. Nie czekając nawet na całkowitą ciszę, zaczęła mówić:
    – Świetnie wam, kochani, idzie, jestem naprawdę pod wrażeniem! Teraz jeszcze, aby było sprawiedliwie, zamienicie się rolami – uśmiechnęła się – rozdam wam nowe kartki. Tym razem jednak – dodała jeszcze żywiołowo – „ofiary” mają stać się małymi kłamczuszkami. Ci, którzy odgrywają psychologów, nie dostaną żadnych materiałów, a będą musieli zorientować się, co w historii, jaką przedstawią poszkodowani, jest nie tak i nie trzyma się kupy. Ci, którzy otrzymają role do odegrania, mają w nich coś pozmieniać. Rozumiemy się? No, to zaczynami! - I zaczęła rozdawać potrzebne kartki.


    Miwa

    OdpowiedzUsuń
  146. -Mam jeszcze trzy lekcje. - odparłem. Cieszyło mnie że nie będziemy sami. W końcu praktycznie zawsze jesteśmy sami. Tu i wtedy w tej durnej kozie nie licząc oczywiście nauczyciela oraz współ winowajców. A gdy zobaczyłem jak się zmieszała po "umówieniu się" zaśmiałem się prawie dusząc się własną śliną która wpadła nie tam gdzie powinna. Całkiem słodko wyglądała gdy była taka zmieszana (xD). - To może dziś o ósmej? - zażartowałem wciąż się uśmiechając - A tan na poważnie - chciałbym by tak było, ale ta sytuacja była dość... zabawna - To zakładam że to będzie albo hala gimnastyczna albo audiotorium? (chyba tak to się pisze)

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  147. [Ej, upsychiczniłabym to jeszcze bardziej, trzeba odreagować od świąt xdddd Tylko na razie jeszcze nie wiem jak, ale coś się wymyśli!]

    Miwa, chyba podobnie jak Yuko, średnio ucieszyła się z nowego zadania. Rola grania molestowanej ofiary absolutnie jej pasowała – mogłaby tak gadać i gadać, i gadać, zawieszać głowę, płakać, domyślać różne absurdalne sytuacje, a ciągle nie byłoby jej mało. Gdy jednak usłyszała, na czym ma polegać kolejne polecenie, na chwilkę, dosłownie małą chwilkę, może kilka sekund, się zacięła.
    „Kłamać kłamię sobie często. To znaczy – żeby nazywać te moje głupoty kłamaniem, et, nie, powiedzmy, że to zwykłe żarty, ale w każdym razie – czy mnie kiedykolwiek ktoś okłamał?”. Zamyśliła się nad tym, gdy Yuko czytała kartkę. Nie miała monopolu na łgarstwo, ale jakoś nigdy nie myślała, czy ludzie mówią wokół samą prawdę. Owszem, lubiła się przypatrywać przeróżnym zachowaniom i je analizować, ale wszystko, co jej mówili, traktowała jako fakty dokonane, które zdarzyć się musiały, choćby i w głowie rozmówcy. „A to, co w głowie, jest najprawdziwsze. W takim razie może kłamstwo w ogóle nie istnieje?”.
    Słowa Yuko ocknęły ją z zadumy, więc przybrała zawodową minę, wyprostowała się i zaczęła uważnie słuchać. Gdy jednak szefowa szkoły doszła do części o dziecku, na twarzy Miwy mimowolnie pojawił się uśmieszek. Bynajmniej nie z tego powodu, że Yuko nie umiała grać swojej roli, skąd! Gdyby tak wyłączyć głos, choćby trochę przyciszyć, pewnie nikt, nawet na zakręcona Smith, nie zorientowałaby się, że przewodnicząca tak naprawdę wcielała się w kogoś. Jednak to, co mówiła... oj, Miwa uwielbiała podobne historie, psychiczne, jakieś nienaturalne, gdzie człowiek ulegał wręcz zezwierzęceniu, wynaturzeniu.
    Odkaszlnęła, gdy dziewczyna przestała mówić, i starając się modelować głos, zaczęła:
    – Bardzo dobrze, że pani do mnie przyszła, to była świetna decyzja. Coś mi się jednak zdaje – zmrużyła oczy – że coś mi pani tu nazmyślała, ot, nieładnie, nieładnie. Zapomina pani, że ja, jako psycholog, jestem tutaj dla pani. To nie pani czeka, aż znajdę dla pani czas, ale to ja czekam, aż pani mnie odwiedzi. Dlatego nie ma czego się bać! – dodała łagodnie. – Czy ktokolwiek wiedział o waszej – „potencjalnej”, dodała w myślach – miłości? Znajomi, kuzynostwo, wujostwo, przypadkowe osoby, które nie powinny były wiedzieć? No i najważniejsze – jak postrzega pani wasze relacje, z bratem, przed wyjazdem rodziców? Czy przejawiał kiedykolwiek jakieś zainteresowanie... coś, co mogłoby zwiastować, że tak się zachowa?
    Ze wszystkich sił próbowała się nie uśmiechać. Nie była przyzwyczajona do dłuższej chwili skupienia i poważnej miny. W końcu jednak wzięła głęboki wdech, nachyliła się, dotknęła płaskiego brzucha Yuko i głośno, normalnym tonem zapytała:
    – To będzie chłopczyk czy dziewczynka? A może bliźniaki? I który to już miesiąc?

    Miwa

    OdpowiedzUsuń
  148. Reiko nie do końca mówiła prawdę. Tetsuya pamiętał o tym, że Yuko przyjdzie, ale nie bardzo wiedział, o której. Pokój miał posprzątany, jakieś słodycze i coś do picia, stały na stoliku i czekały na jej przyjście. Sam jednak chłopak... najpierw ćwiczył, chociaż nie powinien, a potem poszedł pod prysznic. Własnie dlatego zastał dziewczynę pod swoimi drzwiami, kiedy wracał z łazienki. Sam stał w samych spodenkach i wycierał własnie włosy ręcznikiem.
    - Hej.. - wymamrotał i przemknął się obok niej do swojego pokoju. - Poczekaj chwilę - rzucił jeszcze i ubrał się. Dopiero wtedy otworzył drzwi.
    - Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  149. Takeo był kiepski jeśli chodzi o orientację w terenie, ale w końcu uświadomienie sobie własnych słabości to pierwszy kro k do ich pokonania. Dlatego wyciągnął z kieszeni mapę, rozłożył ją profesjonalnym ruchem i wpatrzył się w skupieniu w kolorową siatkę linii i kresek, i...
    - Kurde, nie wiem. Chyba na wprost, ale jeśli źle trzymam mapę, to w prawo. No chyba, że w lewo - powiedział w końcu. - Weź zerknij tutaj...
    To mówiąc pochylił mapę w jej stronę.
    - Sądzę, że jesteśmy tutaj. Jest taki mały pociąg, to pewnie nasza stacja... A nie, czekaj, to chyba muzeum kolei, no niech to...

    Takeo

    OdpowiedzUsuń
  150. - Spooko, no problem! - nawet na chwilę nie straciłam kontenansu. Posłałam promienne spojrzenie dziewczynie. - Jestem w klasie językowej co prawda, ale ma się ten talent artystyczny. ~ Zatem pomoc przy plakacie to spora przyjemność.
    Zakończywszy to niepedagogiczne przemówienie, pełne perwersyjnego rozbawienia, udałam się do rzeczonych uczniów. Praca minęła szybko, wszyscy byli pod wrażeniem. Plakat wyglądał jak co najmniej okładka jakiejś profesjonalnej mangi.
    Wkrótce wszystko było zakończone. Nadszedł czas na rozpoczęcie festynu. Poszłam więc do Yuko i zameldowałam się u niej. Z mojej twarzy nie znikał charakterystyczny uśmieszek. Ukłoniłam się krótko, wyraźnie dając znak "Wejdę ci na głowę i się z tym lepiej pogódź".
    - Wszystko skończone, Yuko-san. - poinformowałam ją spokojnym tonem. Znawcy piłki nożnej mogliby skojarzyć ten ton z moimi wrzaskami na drużynę na treningach. - Postarałam się i razem z grupą właściwie skończyliśmy już przygotowania.

    OdpowiedzUsuń
  151. W sumie to Miwa nie wiedziała nawet, kiedy ma wykrywać te kłamstwa i – co najważniejsze – przed kim. Teraz? Kiedy Yuko nie wychodziła z roli? A może później, przed Smithową? A zresztą... co to w ogóle za głupie polecenie? Czy psycholog nie powinien w spokoju wszystkiego wysłuchać i przyjąć zasadę domniemanej prawdomówności (bo w końcu pacjent jest najważniejszy)?
    – Rozumiem – zaszczebiotała – a czy masz od tej przyjaciółki teraz wsparcie? I – co więcej – co na ten wypadek rodzice? Wspomniałaś, że tylko – zaakcentowała to słowo – twój brat zginął. Ciekawi mnie jeszcze jedno! Wcześniej stwierdziłaś, że – podrapała się po głowie, chcąc przypomnieć sobie jak najdokładniejszy cytat – najbardziej znienawidzoną osobą był właśnie twój brat. Teraz z kolei mówisz, że kochaliście się wcześniej, bo mówiłaś o tym przyjaciółce – mruknęła, stukając się różowym długopisem z pomponem o policzek.
    Pisnęła głośno z zachwytu, gdy Yuko wypchnęła lekko brzuszek.
    – Wiesz, moja droga – zaczęła ze wzruszeniem – jestem nie tylko psycholożką, ale dorabiam też sobie jako swatka. Nie pytaj o szczegóły, to czasami niewdzięczna robota. Skoro dla ciebie – przeszła już z per „pani” na formę „ty”, mimo że nadal udawała świrniętą (bo Miwie normalnej nie wypadało) psycholożkę (czy tam już świrniętą swatkę) – to dziecko jest tak ważne, bo to widzę, należałoby znaleźć mu ojca, prawda? – Zaklaskała z uciechy, po czym nagle obróciła się, poklepała w ramię jakiegoś chłopaka, który siedział obok nich, a kiedy ten na nią popatrzył, zagaiła tajemniczym szeptem: – Psst, nie chciałbyś chować dziecka szefowej naszej szkoły razem z nią? Załatwię wszystkie formalności!...

    Miwa

    OdpowiedzUsuń
  152. [Si, senora, setny komentarz jest od Ciebie :D ]

    - Dobra, kompanio, cała naprzód - zawołał Takeo, podążając we wskazanym przez Yuko kierunku, a potem powiedział ciszej już tylko do niej. - Dzięki, ratujesz sprawę.
    Po przejściu kilkudziesięciu metrów udało im się dostrzec drogowskaz i tabliczkę z rysunkiem wskazującym na gorące źródła wraz z odległością, jaka dzieliła ich od celu. Jakoś dadzą radę.
    Przez las na szczęście prowadziła tylko jedna droga. Poza tym ścieżka została dokładnie oznaczona, żeby również obcokrajowcy mogli trafić i nacieszyć się tradycyjną, japońską formą wypoczynku.
    W końcu ich oczom ukazała się masywna brama ryokanu, do którego zdążali.

    Takeo

    OdpowiedzUsuń
  153. [Hej. Dziękuję za przywitanie i miłe słowa pod kartą ^^
    Twoja KP jest bardzo intrygująca i smutna, zwłaszcza ten wypadek. Tak w sumie z ciekawości to zderzyli się z jakimś autobusem? Bo piszesz iż 20 osób ucierpiało, a w rodzinie Yuko było 4 osoby.
    Cóż mam może pomysł na wątek, ale nie jest on bardzo ambitny. Widzę, że Yuko uczęszcza na zajęcia muzyczne. Może szykowałoby się jakieś przedstawienie/pokaz kół w Ashita no Gakuen i koło muzyczne weszłoby do współpracy z kołem tanecznym. Yuka może mogłaby skomponować utwór dla uczennic Mitsuko, choć na początek to Kawamoto musiałaby go wypróbować w tańcu?
    Takie drobne i skromne, ale nic więcej nie przychodzi mi do głowy ^^;]

    Mitsuko Kawamoto

    OdpowiedzUsuń
  154. – Czyli przyjaźniła się z tobą tylko ze względu na brata. Żadna mi przyjaciółka! – obruszyła się Miwa. – A mama z kolei cierpi najprawdopodobniej na kompleks Jokasty. Cóż za historia! – dodała, wychodząc już powoli z roli. Nie wierzyła kompletnie w opowieść o kazirodztwie, dlatego wiedziała, że takie luźne komentarze raczej nie urazą Yuko. A zresztą gdyby nawet tak się stało... Miwa, jak to ona, w tamtym momencie o tym nie myślała. O ile w ogóle kiedykolwiek o czymkolwiek myślała, swoją drogą.
    Prawie wybuchnęła śmiechem, widząc reakcję chłopaka, a kiedy dodatkowo Yuko zamarła w miejscu, pogratulowała sobie w duchu. „Zaskoczyłam szefową szkoły”, ucieszyła się.
    – Nie urywaj – poprosiła – język to rzecz, z której najbardziej się cieszę, że ją mam. Słuchaj teraz – dodała szeptem, po czym puściła do niej oczko.
    Klepnęła tego chłopaka w plecy, aby przestał się krztusić, po czym powiedziała drętwo:
    – Widzisz? Nie chce cię. Loser z ciebie.
    Nie czekając na jego reakcję, wstała, pociągnęła Yuko za rękę i zaczęła chodzić wśród małych grupek.
    – Który ci się podoba? – zapytała z zapałem. – Musi mieć dobre geny, prawda? – wyszczerzyła się. – Jestem profesjonalnym psychologiem i profesjonalną swatką z doświadczeniem, dlatego żeby nie narobić ci wstydu, sprawdźmy najpierw na mnie!
    Podeszła do jakichś chłopaków, chyba jeden z czwartej, drugi z pierwszej klasy, usiadła obok nich, złapała najbliższego za dłonie i poważnym tonem zapytała:
    – Czy jeżeli bym ci powiedziała, że od zawsze mi się podobałeś, obserwowałam się na korytarzu i dopiero teraz odważyłam się zagadać, umówiłbyś się ze mną? – Nachyliła się, po czym dodała jeszcze szeptem: – Zrobiłbyś to też, wiedząc, że – niestety! – jestem w ciąży? Wychowalibyśmy razem to dziecko. Mamy błogosławieństwo szefowej szkoły.
    Zacisnęła mocno jego dłonie i spojrzała na niego z błaganiem w oczach. Chłopak, wpierw sparaliżowany z powodu nagłego naruszenia jego dystansu intymnego, w końcu wybałuszył oczy i coś wybełkotał, chociaż Miwa nic nie zrozumiała.

    Miwa

    OdpowiedzUsuń
  155. [Spoko teraz bardziej rozumiem całą sytuację, dziękuję ^^
    Spokojnie bez stresu. Pisz jak ci się podoba i masz humor - postaram się dostosować długością wypowiedzi do twojej :)
    W takim razie kto zaczyna?]

    Mitsuko Kawamoto

    OdpowiedzUsuń
  156. - Nie wiem czy Ci ktoś już to mówił, ale do twarzy Ci z czerwonym. - odpowiedziałem i również wystawiłem jej język. Obserwowałem jak chowa rzeczy do szafki. Jej ostrzeżenie nie zrobiło na mnie zbyt większego wrażenia - To całe trzy godziny by coś zrobić. - gdyby wiedziała ile rzeczy mi wtedy przeszło przez myśl. Ale na dziś wystarczy. - To ja sobie tu zostanę i się prześpię te trzy godziny. Wtedy na pewno nie wpakuję się w żadne kłopoty. - wstałem i położyłem się na jednym z łóżek.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  157. Miwa ucieszyła się w duchu, kiedy Yuko dalej ciągnęła grę. Przynajmniej warsztaty nie były nudne.
    „Albo dostaniemy za to świetne oceny, albo karę”, stwierdziła. „I to, i to dobre! Kto wie, czy przewodnicząca szkoły sprzątająca salę nie byłaby swoistą atrakcją!”. Sama Miwa tak często musiała zostawać po lekcjach i naprawiać coś, co zniszczyła, że nikt się nie dziwił, widząc ją późnym wieczorem w salach.
    – No popatrz, jesteś za brzydki – jęknęła żałośnie do czwartoklasisty – ale nie martw się, za sowitą opłatą polecę ci dobrego chirurga plastycznego. Mama się do niego wybrała, aby poprawić sobie... - Nie dokończyła, a jedynie złapała się jednoznacznie za swoje piersi i uśmiechnęła szeroko.
    Z racji tego, że ten dalej nie mógł wykrztusić ani słowa, przeniosła ponownie swoją uwagę na brzuch Yuko, i pisnęła ze szczęścia.
    – Ojej, czuję! Silny będzie. Tylko pytanie, po kim: tatusiu czy mamusi?
    Kiedy Yuko stwierdziła, że żaden z tutejszych uczniów nie nadaje się na potencjalnego rodziciela, Miwa stanęła na środku, głośno tupnęła nogą, po czym stwierdziła, że w dzisiejszym świecie brak prawdziwym mężczyzn i że do czego to doszło, aby jedyną dobrą opcją była zmiana płci, bo najwyraźniej tylko kobiety potrafią dobrze zająć się Yuko i jej dzieckiem.
    I tak usłyszała, jak ktoś w rogu zaczął dodatkowo rozprawiać o orientacji pani przewodniczącej.
    – Chyba zaczniesz mnie oficjalnie uważać jako Tę Przez Którą Nie Mam Życia – mruknęła wesoło, tak aby tylko Yuko usłyszała.
    Tymczasem podeszła do nich pani Smith i klaszcząc, zaczęła mówić z zapałem:
    – Wspaniale, dziewczyny! Oto przykład, moi drodzy, jak powinniście odgrywać swoje role! Co prawda mocno to ubarwiłyście, ale i tak jestem pod wrażeniem. – Uścisnęła obu dłonie. – Aż mam ochotę zabrać was do moich wychowanków, aby pokazać, jaki talent mają uczniowie Ashity – powiedziała z łezką w oku. – Oczywiście, mam na myśli tych więziennych wychowanków – dodała szybko. – Co za pech, że jesteście za młode, aby ze mną jechać!

    Miwa

    OdpowiedzUsuń
  158. Obserwował cały ich trening w cieniu, chcąc wysnuć swoje wnioski. Świetnie, wykonują ciężką robotę, teraz wiedział, że nie na darmo zajmują wysoką lokatę w Pucharze Międzyszkolnym. Wreszcie z niego wyszedł i to wywołało spodziewaną reakcję: nastolatki zaczęły chichotać, szturchać się, rozmawiać między sobą z ożywieniem. Nie, żeby Hattoriemu to specjalnie schlebiało, ale miło było dostrzegać wyrazy uznania dla jego urody. Niegrzeczne odezwanie się dziewczyny nie zdziwiło go - miała prawo być zmęczona po całym dniu ciężkiej szkolnej harówki. Podszedł do niej i uśmiechnął się pogodnie. Skłonił się lekko i krótko, acz elegancko.
    - Nazywam się Hattori Ichijou. Jestem nowym opiekunem tego klubu i nauczycielem historii. - uśmiechnął się ciepło, wypowiadając tę sakramentalną kwestię.

    OdpowiedzUsuń
  159. Chyba zaspałem, bo było już trochę po lekcjach. Nieco nieprzytomny wyszedłem od pielęgniarki i skierowałem się w stronę sali gimnastycznej. Jednak gdy zobaczyłem swoją rozczochraną szopę w jednej z gablotek szybko je przygładziłem. Może dużo to nie dało ale zawsze coś. Powoli bo powoli zmierzałem w kierunku gdzie miałem pomóc. Lepsze to niż ględzenie dyrki, gdy poczułem coś miękkiego. -Co jest? - od razu oprzytomniałem. Okazało się że była to Yuko - Wybacz. - podałem jej rękę - Wszystko w porządku? - miałem nadzieję że nic sobie nie zrobiła.

    Akira

    (szukałaś i znalazłaś xD)

    OdpowiedzUsuń
  160. - Jest super - odpowiedział, nie mogąc powstrzymać szerokiego uśmiechu. - Powiem szczerze, że pierwszy raz jestem w prawdziwym ryokanie. Zawsze jak jeździliśmy na zawody, to wynajmowaliśmy pokoje w takich zwykłych, "europejskich" hotelach, bo były tańsze. Poza tym zawody odbywały się w dużych miastach.
    - Dobra, czas się rozpakować - powiedział już głośniej do reszty osób. - Rozgośćcie się w pokojach i spotykamy się przy gorących źródłach.

    Takeo

    OdpowiedzUsuń
  161. Szczerze mówiąc myślałem że będzie na mnie bardziej zła, ale widziałem że jej ulżyło że nie wpakowałem się w żadne nowe kłopoty. Powoli wciąż senny ruszyłem za nią do sali gimnastycznej. - Przecież nie zawsze muszę się w coś wpakować. - ziewnąłem zakrywając dłonią usta. Wciąż nie mogłem się rozbudzić więc gdy tylko przechodziliśmy obok automatu zatrzymałem się by kupić sobie kawę albo jakiś napój energetyczny. - Chcesz co...- odwróciłem się na moment a ta była już prawie na drugim końcu korytarza. Jak szybko my szliśmy? Westchnąłem. Złapałem puszkę z napojem i aby dogonić Yuko musiałem przebiec przez korytarz. Dobrze że nikogo oprócz nas tu nie było, bo pewnie znowu musiałbym siedzieć przez miesiąc w kozie.
    - To aż tak jest tego dużo? - zapytałem otwierając napój - Chcesz trochę?

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  162. – Bycie dziwadłem ma same plusy. Jako przykład podam skromnie siebie – żaden nauczyciel nie bierze mnie ze strachu do odpowiedzi – uśmiechnęła się znacząco, ale naraz spochmurniała. – No chyba że fizyk, a fe, fizyk! Jak uwielbiam ludzi, tak jego nie mogę strawić – dodała rozżalona. – Wiesz, Yuko, trochę ci współczuję, jeżeli dyrekcja wezwie cię do siebie za „niebycie autorytetem”. Ale tylko troszkę – dźgnęła ją palcem w nerkę – bo zawsze możesz mnie wziąć ze sobą i coś się wymyśli. Jak na przykład że byłyśmy w zmowie z tą Smith i nasz teatrzyk był planowany – dodała tak cicho, aby tylko Yuko to usłyszała. – Też nie mam prawka niestety, bo dzieciak jeszcze ze mnie. A ty? – spytała z zaciekawieniem. – Jakieś wycieczki z dala od szkoły to zawsze fajna rzecz!
    Miwa z chęcią usiadła na środku sali, rozkoszując się byciem w samym centrum uwagi. Dobrze wiedziała, że nie była tak rozpoznawana jak przewodnicząca (zwłaszcza wśród starszych klas; w IIIG, czyli jej, oczywiście znał ją każdy, a młodziaki – jak podejrzewała – też ją kojarzyły), dlatego fakt, że od teraz będzie kojarzona z Yuko, bardzo jej się spodobał. Lubiła obracać się wśród znanych osób, nawet jeżeli tylko w jakiejś społeczności lokalnej – oni przynajmniej mieli coś ciekawego do powiedzenia lub sami w sobie stanowili kwintesencję przyciągającej wszystko i wszystkich tajemnicy.
    – Popatrz, nieco podobne do historii, którą mi przed chwilą przedstawiłaś – zauważyła Miwa. – To co? Może ustalimy, który z naszych „tatków” był „tym drugim” i dostąpiłyśmy „zaszczytu” obcowania z nim? Osobiście proponuję „mojego”, ot, tak aby wyrównać.
    Po chwili, z początku z ociąganiem i nieśmiało, ale po ponownym i lekko irytującym klaskaniu pani Smith z większym zapałem, do dziewczyn zaczęli podchodzić uczniowie. Tak jak myślała Miwa, wybierali raczej Yuko, ponieważ to ją znali.
    – Próbowałaś ucieczki z domu? – zapytał jeden chłopak przewodniczącej, jakby zapominając o tym, że miał do czynienia z siostrami, a nie pojedynczą jednostką. – Chętnie przyjmę do siebie – dodał ciszej, uśmiechając się zadziornie.
    – Czy ojciec szantażuje was jakimiś nagraniami bądź zdjęciami? Lub innymi materiałami, które mogłyby was upodlić, gdyby dostały się do obiegu publicznego? – rzucił ktoś inny głośno.

    [wybacz, ja jestem tak padnięta, że też nie jestem zadowolona xd chyba jestem za mało psychiczna na wymyślanie kreatywnych pytań!]

    Miwa

    OdpowiedzUsuń
  163. -Przed chwilą. - odparłem pijąc napój. Skoro nie chciała to jej strata. Gdy w końcu doszliśmy do sali gimnastycznej powitały mnie dwie rzeczy: totalny rozpierdziel oraz szepty dziewczyn. -Może nie zacznę na niej latać. - odparłem zabierając od Yuko miotłę i od razu zabrałem się za zamiatanie. Wkurzające ale i uspokajające. Widziałem jak inni wymieniają deski, jeszcze inni również "latają na miotle". Po prostu aż chce się zrobić coś głupiego a nie można. Po jakichś godzinie udało mi się pozamiatać cały ten rozgardiasz. Po drodze pomogłem wymienić tym kaciałom deski na scenie, bo jak widziałem jak to robią to mną trzęsło, pomogłem kilku dziewczynom wyrzucić jakieś resztki. Tak więc ponownie do przewodniczącej zgłosiłem się dopiero po dwóch godzinach. Szturchnąłem ją kijem od miotły - Gotowe. - odparłem nieco zmęczony i prawie cały w kurzu. Dlaczego? Bo jak pomagałem wynieść śmieci to nie chcący dotknąłem jedną dziewczynę w rękę i chyba z zachwytu rozwaliła owy worek na mojej głowie.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  164. -Chyba zamiatano mną. - zaśmiałem się, po czym ruszyłem za Yuko. Szybko jednak zrozumiałem dlaczego niektóre dziewczyny zaczęły tak dziwnie na nią patrzeć. A może raczej na nas. Ona: spódnica i drabina, ja na dole trzymający drabinę. Pewnie niektórzy faceci woleli by zamienić się ze mną miejscami. Jednak ja złapałem Yuko za skrawek spódnicy - Może lepiej będzie gdy to ja wejdę na drabinę, co? - podszedłem na tyle blisko by mogła usłyszeć mój szept - Nie chcesz chyba afery. Zwłaszcza że jesteś w spódnicy.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  165. Wchodziłem po drabinie raz za razem jakbym był zaprogramowany i zrzucałem Yuko śnieżynki. Przy okazji udało mi się natrafić na kilka dość sporych pająków,*o czym nie zapomniałem poinformować Yuko* które tylko czekały by je złapać i postraszyć nimi dziewczyny. Z trudem się im oparłem. Gdy zszedłem z drabiny miałem już dość, więc gdy usłyszałem że mamy jeszcze pozbyć się kotar tylko jęknąłem - Skoro to konieczne to miejmy to już z głowy. - zabrałem drabinę i ruszyliśmy w kierunku sceny. Upewniłem się, że drabina ma w miarę dobre oparcie i wspiąłem się do góry. Materiał był dobrze przypięty więc musiałem się dość dobrze napocić by go ściągnąć, gdy ...
    - Hę? - zawisłem w powietrzu uczepiony kotary, bo drabina poleciała na dół z głośnym trzaskiem.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  166. Uśmiechnąłem się przyjaźnie. Dziewczyna wydawała się miła, rozgarnięta i stanowcza. Byłaby z niej dobra nauczycielka, gdyby oczywiście kiedyś podjęła tę fuchę. Skłoniłem się krótko, zachowując dawne obyczaje, jako zwolennik tradycji.
    - Spokojnie, jestem przyzwyczajony do tego typu zachowań wśród niektórych dziewczęcych środowisk. - powiedziałem z rozbawionym uśmiechem. Nie uraziło mnie chichotanie oraz głupie szepty autorstwa zachwyconych uczennic, bardziej wzbudziło we mnie śmiech. - Również bardzo mi miło poznać taką uczennicę. Co powiesz na mały sparing? Zamierzam Cię wystawić w drużynie podczas zbliżających się zawodów i mam nadzieję, że Twe umiejętności odpowiadają legendzie Yuko Kanoe.
    Zaśmiałem się cicho. Wiele o niej słyszałem, a sądząc z opinii nauczycieli oraz ludzi z Ashity, była silną osobowością. Na pewno współpraca z taką uczennicą nie będzie łatwa. Ale, przy odpowiednim podejściu, może być całkiem wesoło.

    Ichijou.

    OdpowiedzUsuń
  167. – Pewnie, że pamiętam! – odparła z zapałem, ale naraz oparła się o krzesło i spuściła głowę, przez co wyglądała, jakby stała się dwa razy mniejsza. – Nie cierpię jej za to – powiedziała cicho, tak że ledwo osoby w pierwszym rzędzie ją usłyszały. Spojrzała na nich zza grzywki swoimi czerwonymi oczami. – Gdyby nie ona... o, może teraz żyłybyśmy szczęśliwe, gdzie indziej, z dala od... niego.
    Zacisnęła swoje małe piąstki i oparła czoło o głowę Yuko, przez co przez chwilę zapewne wyglądały jak jeden wielki zrozpaczony kłębek włosów.
    – Wiesz co, Smith jednak jest porąbana – mruknęła wesoło jej do ucha, a zaraz, gwałtownie się prostując, krzyknęła do wszystkich: – Tak bardzo chcecie wiedzieć?! Ach tak?! W takim razie dobrze! – wysapała. – Tu – wysyczała, gładząc się rękami do udach i nie spuszczając wzroku z ciekawskiego chłopaka – i tu – tym razem wskazała na brzuch – tu i tutaj także – objęła Yuko za twarz, aby pokazać jej pełne usta, a następnie złapała się za swoje piersi – ale najważniejsze, to tutaj – uniosła jedną nogę do góry, aby wskazać na swoje łono, przy czym „niechcący” kopnęła tego gościa w kostkę – czy zaspokoiłyśmy ciekawość? – spytała smutno.
    Ciągle grała, chociaż tak zaczęła się w to wciągać, że aż sama powoli zaczynała wierzyć w to, co mówi. „Jak się komuś coś uroi, to nie ma zmiłuj, to coś musi istnieć”, stwierdziła, po czym szepnęła jeszcze do Yuko, miała tylko nadzieję, że wystarczająco cicho:
    – O ile zakład, że Smith dała nam właśnie swój życiorys? Ewentualnie lekko zmodyfikowany...

    Miwa

    OdpowiedzUsuń
  168. Ostatnio Mitsuko miała pełne ręce roboty. I w sumie to było dla niej lepsze - jej myśli w mniejszym stopniu krążyło wokół smutku po stracie siostry. Wszystko związane było z nowym pomysłem dyrektor Ashita no Gakuen, mianowicie pokazu talentów kół owej placówki. Z racji tego iż Mitsuko była opiekunem jednego z nich, musiała dopilnować żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik.
    Najlepszym faktem w tym wszystkim było to, iż studenci zajęć muzycznych oraz jej uczniowie będą razem współpracować nad niesamowitym występem. Nie znała jeszcze szczegółów, ale mama jej zawsze powtarzała, że "co ma wyjść, to i tak wyjdzie".
    Kobieta zajmowała się właśnie zajęciami z pierwszakami. Sami chłopcy, więc nie było większego problemu - rzucić im piłkę i zaraz sami znajdą sobie zajęcie. Po krótkiej rozgrzewce Mitsuko oglądała jak uczniowie krzyczą na siebie nawzajem i rozładowują wszelkie zasoby energii biegnąc od bramki do bramki. Stała z założonymi rękami pilnując, by żadnemu nie stała się krzywda.
    Nagle w całym tym rajbanie Mitsuko usłyszała głos, tuż obok siebie. Odwróciła się delikatnie zauważając uczennicę. Spojrzała na nią z pytającym wyrazem twarzy, nie wiedząc kim ona jest.
    Dopiero, gdy dziewczyna wytłumaczyła powód swojego przyjścia w głowie Mitsuko zapaliła się lampka. Ahh... No tak! Zdziwiła się jednak trochę, iż właśnie teraz postanowiła spytać się właśnie teraz, w środku zajęć.
    Cóż, artyści chyba tak mają. Mitsuko też czasami tańczyła, gdy naszła ją wena.
    - Ohh oczywiście, wiem, wiem. Usiądź proszę - kobieta wskazała na ławkę i zaraz też na niej subtelnie spoczęła - Myślałam nad czymś intrygującym i tajemniczym. Muzyką, która idealnie pasowałaby do tango. Pełna pasji i, nie owijajmy w bawełnę, namiętności. Coś, co przełamie trochę japońską stagnację.
    Mitsuko wiedziała, że może być trudno z tym pokazem. Sama z trudem namówiła dyrektorkę na układ, który miała w głowie. Jednak idealnie pokazane tango było jednym z najpiękniejszych tańców na świecie i, wbrew pozorom, niewulgarnym. Chciała pokazać pełnię piękna swoich uczniów, a także zajęć którymi się zajmowała.
    - Chciałabym pomóc w tym stopniu, iż do pewnych fragmentów sprawdzałabym rytm czy będzie idealny do układu - uśmiechnęła się delikatnie do dziewczyny - Przepraszam, ale jeszcze nie spytałam o imię. Łatwiej nam będzie współpracować.

    Mitsuko Kawamoto

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Przepraszam za długość, ale to początek. Później będzie "dynamiczniej". Twoje rozpoczęcie ładne, krótkie i z klasą ^^]

      Usuń
  169. Zawisłem na kotarze i z przerażeniem usłyszałem cichy odgłos prucia. - No pięknie. - jęknąłem i w tej samej chwili poleciałem w dół uderzając głową o deski. Potem nastała ciemność, a jednak słyszałem stłumione krzyki, czyjś dotyk. Potem jakby ktoś mnie gdzieś niósł, o jakimś dziwnym świetle nie mówiąc. Gdy się obudziłem byłem a jakimś białym miejscu, a gdy usłyszałem o jakiś badaniach od razu usiadłem. Ostry ból z tyłu głowy oraz w lewej ręce sprawił że dostałem mroczków i się zachwiałem. Jednak szybko przeszedł i mogłem się lepiej rozejrzeć - Gdzie ja jestem? Czy umarłem? - nie, gdybym umarł na pewno nie czułbym bólu. Tak myślę - Czy to szpital? - nie przepadam z anim i mam ku temu swoje powody - Kim jesteś? - zapytałem Yuko patrząc na nią, po czym podniosłem lewą rękę, która zwisała bezwładnie - Co jest? - zapytałem patrząc jak dziwacznie wisi. Potem znowu spojrzałem na dziewczynę. Miała łzy w oczach.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  170. - Wierz mi, że wychowując się z dwójką kochanych bliźniaków, które ubóstwiały włażenie możliwie najwyżej, pozbyłam się tego lęku w mgnieniu oka. - zaśmiałam się wesoło. Wchodząc wraz z Yuko do sali gimnastycznej, dodałam promiennie: - O kłopoty się nie martw, Yuko-san. Zazwyczaj ich nie sprawiam. Chętnie się wykażę.
    Faktycznie, Junji w szczenięcych latach był ekspertem od zwiedzania możliwie najwyższych mebli i miejsc w domu. Dotąd pamiętałam mnóstwo incydentów, w których cudowny braciszek utknął był na sporej wysokości szafie (taaak, włażenie po krześle na szafę ;-;) i wył wniebogłosy, iż lęka się zejść, wskutek czego musiałam go stamtąd ściągnąć jako dobra siostrzyczka. To także mogłabym zaliczyć do ciężkich prac wysokościowych....
    Wykonałam swoje zadania aż za dobrze. Festyn praktycznie był już gotowy, nic tylko się bawić i szaleć. Po wszystkim odmeldowałam się u Yuko.
    - Wszystko gotowe. - poinformowałam ją promiennie.


    Minami.

    OdpowiedzUsuń
  171. [ Pomysł bardzo mi się podoba :D Kto ma zacząć? + dziękuję za powitanie ^^ ]
    Keiko

    OdpowiedzUsuń
  172. [Ostatnio jakoś nie miałam czasu wejść... :(]
    Nie dziwił się, że była zażenowana sytuacją - on też nie czuł się najlepiej z faktem, że widziała go w takim stanie - przywykł do tego, że w domu kręci się sporo osób i nie pomyślał, że Yuko mogła już przyjść.
    Kiedy jednak podeszła do sprawy... profesjonalnie, spojrzał na nią z podziwem. Tyle pracy! Notatki i dla niego.
    - Dziękuję - wykrztusił zmieszany. - Może być i geografia... a co z niej? - zapyta i posłusznie otworzył na czwartej stronie.

    OdpowiedzUsuń
  173. Na początku ucieszyłem się że jestem w szkole. Zwłaszcza że pielęgniarka dość szybko zajęła się moją złamaną ręką. Ale na słowo szpital dostałem gęsiej skórki. Tam leży moja siostra i po cholerę ja mam tam jechać? Gdy Yuko złapała mnie za rękę spojrzałem zaskoczony na nią - Nawet nie. - wolałem jej nie mówić, że boli jak cholera. W końcu miałem złamaną rękę i rozbitą głowę. - Dobrze że nie mam mózgu, bo musiałbym go wymieniać. - jęknąłem. Ostry ból głowy, zachwiałem się siedząc i znowu otoczyła mnie ciemność.

    Akira

    (Co ja ci dam powodów do płaczu xD)

    OdpowiedzUsuń
  174. Cholerna ciemność. Znowu musiało mnie zesłabić ale gdy tym razem się obudziłem wiedziałem co to za miejsce. Ból z tyłu głowy nieco ustąpił, ale czułem coś na twarzy. Była to maska tlenowa. Chciałem jeszcze poruszyć lewą ręką ale nie mogłem, była za ciężka. Do tego ten wkurzający dźwięk i oślepiając biel. Moje oczy powoli przyzwyczajały się do światła. Widząc to lekarz podszedł do mnie i poświecił latarką w oczy. Pogięło go? -Twoja dziewczyna tu jest. - powiedział, a ja zastanawiałem się od kiedy to ja mam dziewczynę? Po czym wyszedł z pokoju, a ja z trudem ściągnąłem tą durną maseczkę. Jak coś tak pożytecznego może być tak nie wygodne? Chciałem usiąść ale byłem trochę za słaby i bałem się jeszcze że znowu stracę przytomność więc odpuściłem. Po części, bo udało mi się nieco podnieść bo strasznie było mi nie wygodnie.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  175. Chwilę po tym jak lekarz opuścił salę pojawiła się Yuko - Chyba dobrze. - odparłem trochę nieprzytomnym głosem - A jak ty się trzymasz? Napędziłem ci pewnie niezłego stracha. Przepraszam Cię za to. - zamknąłem oczy i poczułem jak spływa mi łza. No nieźle. Popłakać przy dziewczynie. Ale nawet jak chciałem ją wytrzeć byłem za słaby by tak daleko i wysoko podnieść rękę - Wiesz, powoli wracaj mi pamięć. Z wysoka spadłem? - spojrzałem na nią. Mam nadzieję że nie jest na mnie zła.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  176. Haru zaczął grać początek utworu, dokładnie według nut. Po kilku chwilach dołączyła do niego Yuko. Ich gra brzmiała wspaniale - jak gra zawodowców na koncercie dla tysięcy ludzi.
    - Nie sądziłem, że z kimś się tak dobrze zgram - przyznał Haru, gdy skończyli. - Na prawdę dobrze grasz - dodał i posłał jej delikatny uśmiech. - Długo się już uczysz grać? - zapytał

    Haru

    OdpowiedzUsuń
  177. [Przestałaś mi odpisywać, pogrążam się w otchłani rozpaczy :( ]

    Takeo

    OdpowiedzUsuń
  178. -Spokojnie. - wydyszałem gdy się do mnie przytuliła. Dziwne uczucie gdy ktoś cię przytula a ty nie możesz tego odwzajemnić - Nic poważnego się nie stało, więc uszy do góry. - o tak, dużo się nie stało. Najwyżej dyrektorka nie będzie miała na kim się wyżywać. - to dobrze że się ktoś jeszcze o mnie martwi. Wtedy sobie coś przypomniałem - Serio wmówiłaś im że jesteś moją dziewczyną? - zapytałem zaskoczony wprost do jej ucha. Wciąż miałem ciarki od jej łez, bo to ja byłem ich powodem - Powinnaś iść do domu odpocząć. Jesteś zmęczona tym wszystkim. - spojrzałem na nią. Na pewno jest zmęczona ta całą sytuacją. Ma to wypisane na twarzy. - Mi nic nie jest. Odpocznij. I tak pewnie przytrzymają mnie przez kilka dni.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  179. (Mozliwe że Minami będzie dziewczyną Akiry, ale musze to jeszcze z nią przegadać. Bo chce romantyczny watek :D Co gorsza jest jeszcze Keiko i Miwa xD Masz konkurencję, Yuko :P )

    OdpowiedzUsuń
  180. [Ja też nie, dlatego proponuję to leciutko już zmienić i nakierować na inny tor xd]

    – Mam zwyczaj ubierania bielizny, Yuko, nawet jeśli na taką nie wyglądam, więc spokojnie, nic by nie zobaczył – zachichotała, widząc, jak dziewczyna ją zasłoniła.
    Objęła ją swoimi bladymi rączkami i poklepała po plecach. Beznamiętnie wpatrując się w jakiegoś ucznia, wyrzuciła z siebie:
    – Widzisz, do czego doprowadziłeś? – zapytała cicho. – Zresztą nie tylko ty! Wszyscy! – oskarżyła całą salę. – Są tematy, których nie wolno poruszać...
    I zawiesiła głowę, chichrając się jak jakaś hiena. Oparła twarz o jej ramię, tak aby wyglądało na to, że obie płakały. Cóż, szkoda, że nikt z nich nie słyszał, co naprawdę tam do siebie mruczały.
    Kiedy wreszcie od siebie się oderwały, pani Smith znowu zaczęła im klaskać i dziękować. Wygłosiła jakąś mowę, której Miwa zbytnio nie słuchała (w sumie to straciła już jakiekolwiek zainteresowanie świrniętą psycholożką; jeżeli Yuko zabierze ją do pokoju rady uczniowskiej, Shokora chyba jednak nie skorzysta), a następnie pogratulowała reszcie uczniów. Wyglądało na to, że cała zabawa dobiegała końca, bo nawet dyrektorka wyszła na środek i z zaciśniętymi ustami zaczęła coś mówić.
    – Chyba jej się nie podobało – szepnęła Miwa do Yuko. – Popatrz, popatrz, idzie do nas – wskazała palcem, gdy prawie jako jedyne zostały w opustoszałej sali.
    Gdy kobieta stanęła przed dziewczynami, zmierzyła je ostro wzrokiem, po czym – wydymając śmiesznie usta – zaczęła kadzić:
    – Drogie panie, to przedstawienie było absurdalne i absolutnie do niczego niepotrzebne! Zwłaszcza najwięcej uwag mam do ciebie, Yuko – wymierzyła w nią dłonią – jesteś przewodniczącą naszego liceum, powinnaś świecić przykładem! Liczę, że podobna sytuacja już nigdy się nie powtórzy.
    Swoją tyradę ciągnęła jeszcze przez jakąś minutę. Miwa tylko spuściła głowę, aby dyrektorka nie zobaczyła jej uśmiechu, po czym wlepiła wzrok w swoje buty. Czyżby czekała ją kolejna kara?
    Gdy usłyszała, że za to „przewinienie” mają jedynie posprzątać salę, parsknęła cicho.
    – To nic wielkiego, zrobi się raz-dwa, sprzątałam już nieraz – mruknęła cicho do Yuko. – Wyybacz, że aż do tego doszło! – prawie wykrzyczała, składając rączki i robiąc kilka ukłonów. – Jeżeli byś tylko potrzebowała mojej pomocy, dajmy na to, w jakichś sprawach samorządowych – Miwie aż oczy się zaświeciły na tę myśl – to daj znać! Mogę to robić nawet teraz, zaraz, gdy tylko sprzątniemy te krzesła!

    Niezalogowana Miwa

    OdpowiedzUsuń
  181. -Jak tylko będę na tyle mobilny to dam ci znać. - uśmiechnąłem się gdy sięgnęła po mój telefon - A dziewczyną się nie przejmuj, nie mam żadnej. - wymamrotałem. Akurat w tej samej chwili w drzwiach pojawił się mój dziadek. - Widzę, że masz dość... intensywną opiekę. - zaśmiał się widząc Yuko - Jestem Kagari Aoi, i jestem dziadkiem tego nicponia. Mam nadzieję, że nie sprawił ci kłopotów? - zapytał dziewczynę przyglądając się jej, po czym zwrócił się do mnie - To co tym razem zmalowałeś?
    - Nic, spadłem z drabiny i narobili szumu. - zaśmiałem się - Mam jeszcze w spadku po wypadku małą amnezję drogi dziadku. - oboje zaczęliśmy się śmiać z tego mojego rymowania.
    - Czyli nie potrafisz nawet dobrze z drabiny zejść? - zdziwił się dziadek z uśmiechem siadając obok mnie - Jak do nas zadzwoniła dyrektorka to babcia o mało na zawał nie zeszła.
    - I znowu narobiłem wam kłopotów, co?
    - Tak trochę. A to twoja dziewczyna? - zapytał wskazując na Yuko - Ładna. Masz gust po dziadku

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  182. [Yay, Wonder Woman Yuko :D Już widzę powiewającą, superbohaterską pelerynę z kocyka :D]

    Takeo sprawnie się rozpakował, a potem jeszcze chodził po pokojach, żeby dopilnować reszty drużyny. Niby większość stanowiły osoby dorosłe, ale i tak zapominali oni o podstawowych rzeczach i wymagali opieki. Chłopak miał wrażenie, że dopóki ktoś nie zostanie zmuszony do wzięcia za coś odpowiedzialności, to po prostu się tego nie nauczy. Ot, choćby przykład jego samego. Był kołkiem i nie pamiętał o terminach egzaminów, ale kalendarz kendo-wydarzeń miał prowadzony wzorowo.
    - Jasne, dobry pomysł - powiedział na sugestię Yuko i przeszedł się po pokojach, żeby zebrać wszystkich. Większość drużyny składała się z mężczyzn, którym nie trzeba było dwa razy powtarzać, że jedzenie czeka. Co innego dziewczyny...
    - Yuko, weź zbierz baby, bo nie mam do nich siły. Chyba trzeba z nimi ostrzej porozmawiać - powiedział, gdy większość drużyny już się zebrała i trzeba było zaczekać na kilka trzpiotek.

    Takeo

    OdpowiedzUsuń
  183. [dzięki :) zaraz coś wykminię, tylko nie linczować proszę :)]

    Został wyrzucony z lekcji...już nie wiedział który raz tego tygodnia. Stracił rachubę po piątym razie. Zerknął przez okno na pochmurne niebo. Wprost genialnie, dach nie wchodził w rachubę, więc swoje kroki skierował do biblioteki. Znalazł sobie przytulny kącik i wyciągnął książkę z plecaka, zatapiając w niej nosek obok znajomej postaci Yuko. Często ją tu spotykał, więc już przestało go to dziwić.
    - Co czytasz? - zagaił tylko gdy skończył ostatnie zdanie na ostatniej kartce swojej lektury.

    Soul

    OdpowiedzUsuń
  184. - Fantasy - rzucił spogladając na okładkę swojej ksiażki. - Gra o Tron - podał jej książkę, biorąc w dłonie książkę, którą czytała dziewczyna. - Dramat - mruknął do siebie czytając na obwalucie krótką zapowiedź historii. - Z tego co zauważyłem lubisz dramaty - mruknął jeszcze. - Próbowałaś czytać coś innego? - zainteresował się. No bo przecież nie samymi dramatami człowiek żyje, prawda? Należało od życia brać coś więcej. Dramaty zawsze będą i były, ale trzeba je puszczać w niepamięć na rzecz lepszych spraw. - Wagarujesz?

    OdpowiedzUsuń
  185. - Tak, tak pani przewodnicząca - zasalutował jej. - A ja jestem tym przewodniczącym VB, który jeszcze nigdy nie pojawil się na zebraniu samorządu szkolnego a było ich już sporo - przyznał jej się, puszczając do niej oczko. - Twoja kryjówka jest ze mną bezpieczna. Zabiorę ją ze sobą aż po grób - zażartował, oddając jej książkę, a swoją pakując do plecaka i wyciągając z niej nówkę nierdzewną, drugą część 'Gry'. - Poza fantasy... science-fiction... tak wiem jestem monotonny - poczochrał się po głowie. - Obyczajówki i dramaty. Lubię też psychologiczne - uśmiechnął się do niej. - I horrory - przypomniał sobie jeszcze. - Wiesz... że to oznaka niskiej samooceny? - zapytał jej już nieco poważniej. - To jakby wywyższanie siebie kosztem innych, tylko ty to robisz na podstawie książek, więc nieco mniej szkodliwie.

    OdpowiedzUsuń
  186. - Spokojnie, kary odpokutowuję solennie. Sa znacznie lepsze od tych nudnych spotkań, ale może na następnym rzeczywiście się pojawię - zamyślił się, odchylając się nieco na krześle. - Soul Evans, miło mi - uśmiechnął się do niej. - Hm bo tak naprawdę to jest kilka rodzajów samooceny - zauważył. Przez książki swojej siostry też już przebrnął. - Zawyżona samoocena, zaniżona samoocena i ta dobra. Czasami zastanawiam się nad swoją... - przyznał z lekkim uśmiechem., - Bo widzisz zawyżona samoocena wyznacza się tym, że porównujesz się do innych szukając u nich czegoś byś ty mogła poczuć się lepiej. To też jest złe, ale dobra... nudzę - uśmiechnął się lekko. - Oj tak czytanie horrorów wieczorem ma swoje plusy.

    OdpowiedzUsuń
  187. Spojrzał na nią jak na jakieś niezwykłe stworzenie.
    - No wiesz.... - obruszył się. - Aż tak tępy nie jestem... - wymamrotał. Poczuł się nieco urażony. Inna sprawa, że do głowy mu nie przyszło, że istnieją ludzie, którzy nie potrafią czytać mapy. Od dziecka jeździli na wakacje w jakieś dziwne miejsca i ojciec wtykał im mapy do plecaków, a potem ciągle pytał "daleko jeszcze? dokąd teraz?". W ten sposób starsza czwórka miała mapę opanowaną do perfekcji... wystarczyło kilka razy pojechać w góry.
    Sięgnął po książkę i po chwili oddał na kace wykonane zadanie.

    OdpowiedzUsuń
  188. - To oczywiste, że nie jesteście razem. - powiedział mój dziadek - Jesteś za ładna a on za tępy by poderwać tak ładną dziewczynę. -powiedział z przekąsem.
    - To że jest ładna nie oznacza że muszę na nią od razu lecieć. - powiedziałem czerwony jak cegła. Dziadek może i żył we własnym świecie, ale jego mądrości nie zawsze są pomocne. Zwłaszcza w tej chwili. - Nawet jak by stanęła tu przed tobą naga Miss Japonii to nie potrafiłbyś jej poderwać. A co dopiero Yuko. - zaśmiał się uderzając mnie w bark, aż łzy stanęły mi w oczach. Tak. Dziadek nie należał do tych co najpierw myślą a potem mówią. Pech chciał że musiałem to po nim odziedziczyć.- Byłeś może już u "niej"? - zapytałem a dziadek nagle spoważniał. Rzadki widok, ale zdarzało mu się. A to był już może piąty raz gdy widziałem go w takim stanie. - Właśnie od niej wracam. - powiedział. Przysiągłbym że widziałem łzy w jego oczach - Szkoda że mój syn to taki idiota.
    - Z grzeczności nie zaprzeczę. -dodałem za co znowu dostałem szturchańca, aż poczułem jakby przechodził przez mnie prąd. Po czym dziadek wybuchł śmiechem.
    - Jak nic tu się zgadzamy. - po czym wstał i podszedł do Yuki kładąc jej rękę na ramieniu - Zostawiam Ci mojego wnuka pod opieką. Zaopiekuj się nim. To dobry chłopak. - uśmiechnął się do niej i wyszedł z sali. Znowu zostałem sam na sam z Yuko. - Stary dziwak. - powiedziałem.
    - SŁYSZAŁEM TO!- krzyknął z korytarza dziadek. Po prostu nie wytrzymałem i wybuchłem śmiechem.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  189. - Może i poprawił, ale też mało co nie złamał mnie w pół. - powiedziałem masując sobie bark. Cieszyłem się ze przyszedł, do tego Yuko też wydawała się być nieco spokojniejsza. Gdyby tylko jeszcze ta głowa i lewa ręka mnie tak nie bolały, byłbym prze szczęśliwy - Dobra. - uścisnąłem jej dłoń - Odpocznij trochę, w domu. Dla ciebie tez był to ciężki dzień. - pożegnałem się z nią. I zostałem sam. ZNOWU. Zamknąłem oczy. Sen przyszedł dość szybko. Ale jakie było moje szczęście gdy wypuścili mnie po trzech dniach. Dni w szpitalu były długie i nudne. Jednak wciąż musiałem nosić ten wstrętny gips. Plusem tego było zwolnienie z ćwiczeń oraz że dyrektorka dała mi chwilowo spokój. - Cześć. - odezwałem się za Yuko, którą wypatrzyłem na korytarzu.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  190. - Ja? Dobrą samoocenę? - spojrzał na nią wyraźnie zaskoczony, po czym potrząsnął przecząco głową. - Nie, nie... ja... - ugryzł się w język zanim powiedział za dużo. Przecież nie będzie się odkrywał przy nowo poznanej dziewczynie. Postukał palcami w blat stołu i wzruszył ramionami. - Powiedzmy, że nie jestem taki za jakiego się podaję - uśmiechnął się przepraszająco. Wysłuchał jej znowu i uśmiechnął nieco szerzej. - Wiem co masz na myśli. Czasami zatapianie sie w świat książek pozwala przetrwać kolejne dni - dodał wesoło.

    Soul

    OdpowiedzUsuń
  191. [Spoko :P]
    Westchnął ciężko. Nie był z tych, który jątrzą w sobie urazę. Uśmiechnął się do niej, gdy tylko zamknęła geografię.
    - Fizyka... jeszcze sobie jakoś radzę - odpowiedział. - Gorzej z chemią - przyznał i zerknął za nią. Nie powracał już do tematu geografii - chyba lepiej, żeby oboje szybko o tym zapomnieli.

    OdpowiedzUsuń
  192. -Bywało lepiej. - jęknąłem. Cała ta sprawa z tym wypadkiem mnie przytłaczała. A gdy wróciły wspomnienia z tamtego dnia... to był koszmar. Bóle głowy, koszmary, zerwane nocki. Ale jakoś udało mi się przełamać i wrócić do normalnego życia. Jeśli można to nazwać normalnym. - Żebyś wiedziała, że najbardziej się cieszę że dyrektorka mnie nie gnębi. - dodałem z uśmiechem - No i jest jeszcze to. - pokazałem jej gips, a na nim.. chyba z dziesięć numerów telefonów - Chyba nie zdawałem sobie sprawy z tego jak bardzo jestem popularny. - zaśmiałem się - A, i masz pozdrowienia od mojego dziadka. - dodałem. Pamiętam jak Yuko przez cały mój pobyt w szpitalu przychodziła i mnie odwiedzał. Mało tego, pomagała mi w zaległościach. Nie powiem, że to mi pomogło ale jakoś dziwnie się z tym czułem.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  193. [Ło matko :D ]

    Takeo też przez pewien czas myślał, że niektórych dziewczyn po prostu nie ma co przyjmować do drużyny. Wydawało się, że jedynym ich celem jest upolowanie kendoki i wożenie się z wysportowanym chłopakiem. Jednak ku swemu zaskoczeniu, kapitan zauważył sporą poprawe wyników męskiej części klubu, kiedy takie dziewczyny były na treningu. To nie jest tak, że Takeo jest jakiś odporny na kobiece wdzięki (w sumie to wręcz przeciwnie), ale kurde - były dziewczyny z którymi po prostu nie było warto czegokolwiek zaczynać. Jak na dobrego kapitana przystało, wykorzystywał taką sytuację bez mrugnięcia okiem, organizując weekendowe treningi w parku zakończone pojedynkami, wyjazdy i wiele innych rzeczy, na które chłopakom pewnie nie chciałoby się do końca uczęszczać, gdyby nie możliwość zaimponowania dziewczynom.
    Kolacja minęła mu dość wesoło. Chłopcy byli już rozluźnieni i wypoczęci, więc rozmowa była wciągająca i płynęła wartko. Co prawda Takeo obiecywał sobie, że nie będzie trenował podczas wyjazdu, ale koło dwudziestej przyzwyczajenia wygrały z postanowieniami i kapitan biegł truchtem po miejskich uliczkach. Miał plan wrócić za godzinę, ale jak można się domyśleć - zgubił się po paruset metrach i zanim dotarł z powrotem do hotelu, było już dość późno.
    Większość już zbierała się do spania, więc Takeo szybko wziął ręcznik i żel pod prysznic, i poszedł do łazienki.
    - Męska to ta z lewej - powiedział do siebie, naciskając klamkę, kompletnie nie przygotowany na to, co zastanie w środku.
    What has been seen cannot be unseen i tak Bogu ducha winny chłopak zrobił się czerwieńszy, niż ugotowany rak, a potem błyskawicznie się odwrócił i pod wpływem impulsu zarzucił sobie ręcznik na głowę.
    - Kurde, Yuko, co Ty robisz w męskiej?!

    Takeo

    OdpowiedzUsuń
  194. Chwilę zastanawiał się nad tym pytaniem, po czym wzruszyl ramionami.
    - Wydaje mi się, że raczej porównuje się pod względem tego jaki ktoś jest dobry, a ja beznadziejny - przyznał po chwili. - Więc zaniżam siebie na rzecz innych - dodał cmokając z niezadowoleniem. Powinien z tym skończyć, definitywnie. - No i proszę... - zaśmiał się lekko. - Nie jest łatwo z tym skończyć - dodał drapiąc się po głowie. - Czy ta odpowiedź panią satysfakcjonuje.

    OdpowiedzUsuń
  195. [To ja zacznę, jak coś nie bedzie pasowało, to pisz śmiało! :3]

    Yuuki znów coś przeskrobał. Znów to samo. Praca w bibliotece. No bo jakby nie było innych miejsc,w których mógłby poprcować. To się robiło już nudne. Młody Asahina westchnął przeciągle wsuwając ręce do kieszeni od spodni i wszedł do biblioteki. Przywitał się z bibliotekarką z przyjemnym uśmiechem.
    - Tak, to znowu ja. - zaśmiał się pod nosem. - Co teraz zrobić? - zapytał, a gdy ta kazała mu poukładać wszystkie książki na jednej wielkiej pustej półce, załamał się. Nogi się pod nim ugięły, ale zaczął pracę. Po dwóch godzinach chyba zasługuje na przerwe, prawda? Zostało mu pół półki. To nie tak źle. Blondym związał włosy w kitek i usiadł naprzeciwko dziewczyny czytającej coś.
    - Ohayo! - powiedział przyjaźnie wyrywając z jej rąk książkę i przyglądając się. - Hmm, nasza przewodnicząca znów kuje. - pokiwał głową przekartkowywując książkę.

    OdpowiedzUsuń
  196. - Ta, leci na mnie żeńskie pół szkoły. - westchnąłem. Ale mimo to podążałem za Yuko. Szczerze mówiąc, była jedną z nielicznych dziewczyn które traktowały mnie w miarę normalnie - Ciekawi mnie co to będzie za zespół. - ta informacja wyraźnie mnie zaciekawiła. A skoro wyleciała z ust Yuko to na pewno będzie prawdziwa. - No to do zobaczenia. - pożegnałem się z nią i ruszyłem na swoje zajęcia. Gdy w końcu się skończyły ruszyłem na salę gimnastyczną. Co prawda siedziałem tam i nudziłem się jak mops, chyba że akurat narzekałem na dyrektorkę co ostatnio stało się chyba moim hobby, ale i zdarzało mi się robić mniejsze prace, jak przenoszenie kartonów z jakimiś papierami czy też pozamiatać lub pościerać pajęczyny. Nadal nie rozumiem dlaczego dziewczyny tak bardzo boją się pająków? W pewnym momencie jakieś dziewczyny zaczęły piszczeć i wybiegły z kantorka z krzykiem.

    Akira

    OdpowiedzUsuń
  197. [Ahm jutro poprawię, dziekuje :) ]

    Zamrugał zaskoczony patrząc na dziewczynę. - Trzyma się trzyma, nie złamana. - stwierdził czytając tytuł lektury. - Przeczytałem już, wyjątkowo mi się nie spodobała, uważam ze inne lektury są lepsze. - kiwnął głową w zamyśleniu po czym usiadł obok Yuko. - Ne, mam prośbę, ja Ci to wynagrodzę i w ogóle, ale.. pomogłabyś mi z tą półką? Została mi połowa, a już nie mam sił sam tego robić. Proszę. Zrobisz dobry uczynek dla ucznia tej szkoły? - poprosił uśmiechając się przyjaźnie.

    OdpowiedzUsuń
  198. - Może i tak, ale coś się mnie ta zasada nie trzyma. - uśmiechnął się do niej - Wiesz, do twarzy ci w czerwonym. - wypalił. Spojrzał na Ayę. Dobrze wiedział co chodzi jej po głowie. - Nawet o tym nie myśl. - odparł oschle na co ta posłała mu zaskoczone spojrzenie. - Skąd wiesz o czym akurat myślałam? - zapytał z łyżką w ustach. - Znam się, nie od dziś. - powiedział Kirito wskazując na nią palcem. - I jeśli to zrobisz nie ręczę za siebie. - Kirito posłał jej oszczegawcze spojrzenie na co Aya trochę spokorniała i zajęła się swoim jedzeniem.

    Kirito

    (Trochę go zaniedbałem xD)

    OdpowiedzUsuń

Rinne Tworzy